Jego tatę zabił guz mózgu – on sam wypadł przez okno! Pomóż zakończyć pasmo tragedii!

Leczenie, rehab., terapia SI i logop., zakup sprzętu med. i samochodu.
Zakończenie: 2 Stycznia 2024
Opis zbiórki
Tak trudno prosić mi o pomoc, jednak jeszcze trudniej pogodzić się z losem, który w naszym przypadku jest naprawdę okrutny. Od dnia narodzin Stasia walczyłam o jego zdrowie. Tak naprawdę większość czasu synek spędził w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Chore nerki, cytomegalia, ostra niedokrwistość, obustronne wodonercze, nieprawidłowa budowa układu moczowego, to tylko część listy, która zdaje się nie mieć końca. Dodatkowo podczas znieczulenia do operacji w 21 dobie życia Stasia doszło do nieszczęśliwego wypadku. Omyłkowo podano synkowi za dużo leku, który miał go uśpić. Przez kilka następnych dni walczono o jego życie, jednak jak pokazuje doświadczenie, to jeden z licznych cudów, który miał miejsce.
Staś przeżył, ale na skutek powikłań miał wylew krwi do mózgu, bradykardię i hipotonie. Po długich tygodniach pobytu w szpitalu w końcu wróciliśmy do domu. Niestety nie cieszyliśmy się tym zbyt długo, ponieważ okazało się, że synek choruje na nawracające obturacyjne zapalenie oskrzeli i obustronne zapalenia płuc. Choroba wykończyła go tak bardzo, że leki nie były w stanie już mu pomóc. Wprowadzono sterydy, które i tak nie dały rady w pełni wyleczyć Stasia.
Stasiu rozwijał się bardzo wolno. W międzyczasie diagnozowano coraz więcej chorób, a lekarze nie dawali szans na to, że synek będzie chodzić. Staś to jednak wyjątkowo waleczny chłopiec, który mimo tego, że przez niemal 5 lat przebywał w szpitalu, nauczył się chodzić. Nam jednak cały czas nie dawało spokoju pytanie, dlaczego synek tak często choruje. Podczas kolejnych już badań genetycznych przeprowadzonych w Holandii, okazało się, że Staś zmaga się z niezwykle rzadką chorobą genetyczną Koolen de Vries. Był wtedy drugim w Polsce dzieckiem, u którego zdiagnozowano tę tajemniczą i podstępną chorobę.
Mimo to Stasiu osiągał coraz większe sukcesy. Zaczął chodzić do szkoły specjalnej, która dawała mu wiele satysfakcji. Ten stan nie trwał niestety długo. Czułam, że jestem w stanie ze wszystkim sobie poradzić, kiedy tata Stasia był obok mnie. Niestety... 17 września 2020 roku z powodu guza mózgu odszedł od nas, a dwa miesiące później doszło do wypadku, z którego konsekwencjami walczę do dzisiaj. Staś wypadł przez okno z trzeciego piętra... Tak naprawdę to, że żyje to kolejny cud!
Przed Stasiem długa i wyboista droga, rehabilitacja, która wierzę, że może zdziałać cuda. Po tragediach, których doświadczyła nasza rodzina, przyszedł czas, by los się do nas uśmiechnął, dlatego, choć nie jest mi łatwo, proszę, pomóż...
Renata, mama