❗️Przeżył sepsę – to, co zrobiła choroba jest przerażające! Pomóż Sylwkowi!

Zakup protez, leczenie i rehabilitacja, wizyty lekarskie, dojazdy
Zakończenie: 22 Marca 2023
Opis zbiórki
Był kilkumiesięcznym, pięknym i zdrowym dzieckiem. Przez myśl mi nie przeszło, że jednego dnia wszystko się zmieni, że w jednej chwili zacznie się nasze nowe życie… Pełne bólu i strachu o to, co będzie.
Kiedy się rozchorował, nie spodziewałam się, że sytuacja zakończy się tak tragicznie. Sylwusia męczyła gorączka, której nie mogliśmy niczym zbić. Był bardzo osłabiony, przelewał mi się przez ręce… A gdy ciało synka pokryły wybroczyny i zaczął robić się siny, natychmiast wezwałam karetkę.
W szpitalu usłyszałam, że to posocznica meningokokowa, byłam przerażona. Od razu przewieziono nas do szpitala w Warszawie, gdzie usłyszałam najgorszą z najgorszych wiadomości. “Proszę się z nim pożegnać...“ – jak matka może pożegnać swoje malutkie, niespełna roczne dziecko?
Wszystko działo się tak szybko! Sylwuś został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Obserwowałam, jak oddycha za niego maszyna i nic nie mogłam zrobić. Bezsilność mnie niszczyła… Ale wciąż wierzyłam, że nie odejdzie, że da radę zwalczyć z tak ciężką chorobą.
Dni ciągnęły się w nieskończoność, a stan Sylwka się nie poprawiał. W jego nóżki wdała się martwica. Stan był tak zły, że nie można było przeprowadzić amputacji. Czekaliśmy dwa tygodnie, by sytuacja Sylwka się ustabilizowała. Najpierw amputowano paluszki, potem przedudzie, na końcu podudzie…
Po wielomiesięcznej walce w szpitalu syn bierze udział w turnusach rehabilitacyjnych. Przed nami jeszcze ogrom pracy, jednak najważniejsze, że Sylwuś żyje, że jego stan jest stabilny! Niestety, jest duże prawdopodobieństwo, że bakteria wróci, dlatego musimy zrobić wszystko, by synek był bezpieczny. Budzimy się o 6 rano, by przyjąć leki, ogromne ilości…
Sylwek ma siostrę Amelkę, która zmaga się z autyzmem. Córka bardzo ciężko znosi całą sytuację, nie rozumie, dlaczego jej malutki brat nie ma nóżek. Chciałaby się z nim bawić, ale boi się go dotykać, zamyka się w sobie. To wszystko jest ogromnym ciężarem dla naszej rodziny.
Mamy szczęście, że bakteria nie zaatakowała mózgu synka. Sylwek powoli zaczyna raczkować i stawać na nóżce, w której uratowane zostało kolanko. Wiem, że może być radosnym i samodzielnym chłopcem, sama jednak tej walki nie wygram! Synek potrzebuje protez, na których nauczy się chodzić, potrzebuje też specjalistycznej opieki i intensywnej rehabilitacji, a ja, by mu pomóc, potrzebuję ogromnych pieniędzy... Proszę Cię, bądź z nami!
Katarzyna, mama