Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Prawie zabił ją naczyniak! Pomóż, by Sylwia wróciła do męża i dzieci!

Sylwia Szulik
Zbiórka zakończona

Prawie zabił ją naczyniak! Pomóż, by Sylwia wróciła do męża i dzieci!

Cel zbiórki:

rehabilitacja, aby Sylwia odzyskała świadomość i stanęła na nogi

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja Ogniwo
Sylwia Szulik, 47 lat
Marklowice, śląskie
Następstwa krwotoku mózgowego, śpiączka nieokreślona
Rozpoczęcie: 5 Sierpnia 2019
Zakończenie: 14 Stycznia 2023

Opis zbiórki

Sylwia, ukochana mamusia i żona. W ciągu jednej chwili prawie zabrała ją śmierć. Dawano jej 1% szans na przeżycie… Jej stan był krytyczny. Umierała za drzwiami operacyjnej sali. Jej bliscy na szpitalnym korytarzu, zapłakani, modlili się o cud…

Ich zrozpaczone modlitwy zostały wysłuchane – Sylwia jest z nami, walczy! Wciąż jednak nie wróciła w pełni. Bardzo potrzebna jest Twoja pomoc…

Sylwia Szulik

Prowadziła znaną w całej miejscowości kwiaciarnię. Zawsze pomocna, uczynna, ciepła. Pełna energii, humoru i pogody ducha. Pracowita. Wrażliwa na piękno. Tak bardzo kochała kwiaty. Dzień przed tym tragicznym wydarzeniem, które zmieniło wszystko, było Boże Ciało. Sylwia od samego rana stroiła kwiatami ołtarze, szykowała wiązanki, bukiety… Potem brała udział w procesji. Popołudnie spędziła z rodziną. Sylwia jest żoną Tomka i ukochaną mamą 2 wspaniałych córek, Magdy i Joli. To był ostatni raz, kiedy bliscy widzieli ją zdrową, krzątającą się po domu, uśmiechniętą. Ostatni raz, gdy słyszeli jej głos.

Tomek, mąż Sylwii: Tej nocy nie zapomnę do końca życia. O godzinie 2.30 żona obudziła się z bólem, który rozsadzał jej głowę. Powiedziała, że zaraz zacznie wymiotować... Pobiegłem po miskę, zawołałem do córki, że ma dzwonić na pogotowie. Sylwia siedziała na kanapie, rozmawiała z nami, mówiła, jak bardzo ją boli… Gdy ratownicy zabierali żonę do karetki, była jeszcze świadoma, ale już odpływała, majaczyła, nie była w stanie iść. W drodze do szpitala straciła przytomność. Lekarze musieli ją zaintubować.

Po przyjeździe do szpitala chcieliśmy natychmiast się dowiedzieć, co się stało, skąd ten ból. Lekarz nie wiedział, jak ma nam przekazać te informacje. W końcu wydusił z siebie, że stan jest tragiczny. W głowie Sylwii pękł naczyniak, który zalał 1/3 mózgu… Doszło do rozległego uszkodzenia. Nie było więcej niż 1% szans na przeżycie. Nie mogliśmy w to uwierzyć, Sylwia jeszcze kilka godzin temu siedziała z nami, a teraz umierała na naszych oczach! Płakaliśmy i modliliśmy się o cud…

Sylwia Szulik

Z naczyniakiem czasami można przeżyć całe życie. Można się z nim urodzić i nie wiedzieć nawet, że się go ma. Czasami jednak pęka, tak jak to się stało u Sylwii. Wtedy dochodzi do rozległego uszkodzenia mózgu, a bez natychmiastowego ratunku i operacji – do śmierci. Sylwia przeżyła operację, ale jej stan nadal był bardzo, bardzo zły… Przez miesiąc leżała na Oddziale Intensywnej Terapii. Rodzina mogła być przy niej tylko przez 2 godziny dziennie. Tylko 2 osoby naraz… Bliscy zmieniali się, każdy chciał być przy Sylwii. Każdy chciał przekazać jej siłę, moc miłości, by nie poddawała się, by walczyła.

Po miesiącu Sylwię przeniesiono na oddział neurologii, gdzie spędziła kolejne tygodnie. Na początku nie było z nią kontaktu. Była w stanie wegetatywnym. Jak roślinka… W wypisie ze szpitala lekarze zostawili adnotację: śpiączka nieokreślona.

Sylwia Szulik

Magda, córka Sylwii: "Nie mogliśmy liczyć na rehabilitację z NFZ, na jakąkolwiek pomoc od państwa, bo mama została wypisana w stanie nierokującym. Zostawiono nas samych sobie, wszystko załatwialiśmy sami, za wszystko musieliśmy zapłacić. Pomagała nam rodzina, znajomi, mamę lubiło mnóstwo osób. NFZ praktycznie spisał mamę na straty. Dzięki naszym staraniom mama zaczęła otwierać oczy, ruszać rękami, stopami, stopniowo nawiązaliśmy kontakt. Potem znaleźliśmy ośrodek rehabilitacyjno-wybudzający i tam mama znalazła odpowiednie leczenie. Dzień po dniu stawała się coraz bardziej świadoma.

Od tego czasu minął już rok, a my nadal walczymy, aby mama do nas wróciła. Obecnie jest cały czas jest rehabilitowana, co przynosi efekty - potrafi czytać, układać z literek proste wyrazy, próbuje mówić, rozróżnia kolory, jest o wiele bardziej świadoma niż pół roku temu. Śmieje się, płacze, a gdy chce nam coś powiedzieć, mruga oczami lub pokazuje palcem… Jest coraz sprawniejsza, lewa strona ciała działa już normalnie, prawa jest wciąż słaba – Mama uczy się ściskać ręką, ruszać nogą…

Sylwia Szulik

Tomek, mąż Sylwii: Wiem, że rehabilitacja to jedyna droga do odzyskania świadomości i sprawności. Niestety ćwiczenia i turnusy kosztują ogromne pieniądze. Wydaliśmy już wszystkie oszczędności, rodzina pomogła, ile mogła, ale to wciąż za mało. Wierzę jednak, że są ludzie, którzy nie pozostaną obojętni na mój apel i wspomogą moją Sylwię w powrocie do zdrowia. Którzy nie pozwolą, byśmy ja stracili. Ludzie tacy jak Ty…

Sylwia ma jeszcze jeden powód, by żyć. W lipcu urodziła się jej wnuczka. Hania tak bardzo chciałaby poznać swoją babcię…

Pomóż mi nagłośnić zbiórkę

Baner na stronę

Obserwuj ważne zbiórki