Rozgromić raka – górnik potrzebuje naszej pomocy!

Terapia immunologiczna w klinice w Duderstad w Niemczech
Zakończenie: 15 Września 2020
Opis zbiórki
Przez 40 lat pracowałem w kopalni. W tym roku miałem przechodzić na emeryturę, ale wtedy pojawił się nowotwór. W mojej głowie lekarze wykryli guza – glejaka IV stopnia. Niedługo później dowiedziałem się, że zostanę dziadkiem. Marzyłem o tym całe życie, a teraz nawet nie wiem, czy doczekam narodzin wnuka.
Chemioterapia i radioterapia odbierają mi resztki sił. Nadzieją jest immunoterapia w klinice w Kolonii. Wyniki są bardzo obiecujące – na tyle, że terapia została nagrodzona Nagrodą Nobla. Niestety nie jest refundowana. Wierzę, że poznam swojego wnuka, że zaprowadzę swoją córkę do ołtarza. To przecież jeszcze nie pora, by odchodzić. Proszę Cię, pomóż mi przeżyć.
Rok 2019 rozpoczynałem z wielką nadzieją i radością. Miałem przejść na emeryturę. Wreszcie cały swój czas miałem poświęcić rodzinie. Wszyscy żyliśmy weselem córki, przygotowaniami. Cieszyłem się, że teraz będę mógł więcej czasu spędzać na działce i ze swoimi ukochanymi kotami. Cieszyłem się aż do dnia, w którym dowiedziałem się o nowotworze. Zamiast czasu poświęcanego rodzinie, były tygodnie spędzone w szpitalach, dni pełne strachu i godziny pod kroplówką.
Jak to wszystko się zaczęło? Na początku stycznia, w autobusie do pracy, straciłem przytomność. Nagle upadłem, dostałem ataku padaczki. Wezwano pogotowie. Od tej chwili do momentu diagnozy minęły już tylko godziny. W szpitalu lekarze zlecili szczegółowe badania, po których wyszło, że przyczyną ataku padaczki był guz mózgu płata skroniowego. Niechętnie udzielano nam informacji – wiedziałem jedynie, że podejrzewają nowotwór. Już wtedy był to cios. Niespełna rok wcześniej nowotwór zabrał moją mamę. Zawsze byłem okazem zdrowia, a z dnia na dzień okazało się, że mój czas, tu na Ziemi, już niedługo może się skończyć.
Lekarze od razu zdecydowali się na operację. Guz został usunięty, ale wtedy przyszedł wynik biopsji. Okazało się, że mam do czynienia z najgorszym rodzajem nowotworu, najbardziej złośliwym – glejakiem wielopostaciowym IV stopnia.
Rak wtargnął do naszego życia w czasie, który miał być tym najpiękniejszym. Od syna usłyszałem, że będę dziadkiem! Dzisiaj jestem w trakcie radio- i chemioterapii Temodalem. Walczę, bo przecież muszę poznać swojego wnuka. W maju chcę zaprowadzić córkę do ołtarza i zobaczyć jak zaczyna swoją nową drogę życia. Z końcem kwietnia kończę 6-tygodniową sesję leczenia w Polsce. Moją szansą, by przeżyć, jest immunoterapia w niemieckiej klinice, gdzie pacjenci z glejakiem są poddawani terapii stymulującej układ immunologiczny do walki z nowotworem. Znam historie ludzi, którym nie dawano szans, a którzy po tym leczeniu żyją.
W połowie maja mam rozpoczynać leczenie. Niestety immunoterapia nie jest refundowana, a jej koszt jest ogromny. Czasu jest coraz mniej, a rak przecież nie poczeka. Moją nadzieją jest Twoja pomoc. Z nią będę w stanie dalej walczyć!
–Krzysztof