Zabierz ból i pomóż Szymkowi wstać z wózka!

operacja w Schon Klinik, by Szymon mógł chodzić
Zakończenie: 9 Marca 2020
Opis zbiórki
Każda matka marzy tylko o tym, by jej dziecko było zdrowe i szczęśliwe. Moje marzenie okazało się trudne do spełnienia... Szymek nie jest ani zdrowy, ani radosny. Całą radość życia zabrał mu wózek inwalidzki, bolesne operacje i trudy codziennej rehabilitacji. Życie wypełnia nam walka z chorobą i najstraszniejsze z możliwych uczuć – bezsilność!
Codzienne życie Szymonka różni się od tego, które znamy z dzieciństwa. Zamiast bawić się w piaskownicy z kolegami i grać w piłkę, Szymon walczy o normalne życie… Jego dzieciństwo to operacje, rehabilitacje i ciągłe badania. Średnio co kilka miesięcy udajemy się do niemieckiej kliniki – szpitalu, który specjalizuje się w operacjach zwichnięcia stawów biodrowych. Tam Szymon jest badany i operowany. To jedyny sposób, by wyzdrowiał!
Urodziłam Szymona 16 czerwca 2014 roku. Rozszczep kręgosłupa, przepuklina, wodogłowie, zniekształcenie czaszki płodu, zniekształcenie półkul móżdżku – z tym przyszło nam się zmierzyć... Już kilka godzin po narodzinach synek przeszedł pierwszą operację, ratującą życie.
Szymonek przeżył, ale lekarze mówili mi, że nie będzie nawet raczkował… Nie mogłam się z tym pogodzić. Postanowiłam walczyć. Szukałam pomocy wszędzie, w kraju i za granicą. Wreszcie znalazłam klinikę w Niemczech, która pomogła synkowi. Po operacji rdzenia kręgowego Szymonkowi wróciło czucie w kolankach! Potem Szymon przeszedł dwie operacje zwichniętego biodra. Okazało się, że cuda się zdarzają i że warto o nie walczyć!
Nasze codzienne życie to batalia, ciągła walka z czasem i niepewność. Nie wiem, czy rano zaprowadzę Szymka do przedszkola, czy może będziemy musieli jechać szybko do szpitala. Nie wiem, czy noc spędzimy w domu, czy na sygnale będziemy musieli jechać karetką… Aby Szymon mógł być kiedyś sprawny, musi być systematycznie rehabilitowany. Synek jest pod stałą opieką wielu specjalistów, do których muszą z nim dojechać. Niektórzy są oddaleni są o 120, inni prawie 400 kilometrów. To trudne i męczące podróże dla chorego dziecka. To też ogromne koszty…
Po każdej operacji, gdy widzę ból na twarzy Szymka - płaczę. Chyba każdy rodzic wolałby zabrać ten ból i sam go przeżyć. Żeby tylko nie bolało dziecka… Cierpienie na małej buzi to dla matki najgorszy widok na świecie. Do tego to uczucie ciągłej bezsilności, niesprawiedliwości losu... Pęka mi wtedy serce. Podobno serce matki zawsze kocha tak samo. Myślę, że pęknięte kocha bardziej. Czuje więcej.
Dostaliśmy kolejną szansę na to, by Szymon zaczął samodzielnie chodzić. Niedługo jedziemy na kolejną operację zwichniętego biodra. Musimy kupić kosztowne ortezy, zamówić turnusy rehabilitacyjne i odbyć kolejne badania w kraju. Codziennie wraz z mężem pracujemy, w nocy kleimy stroiki na zbiórki w galeriach, organizujemy turnieje piłki nożnej, ale to wciąż za mało, by opłacić leczenie Szymonka. Dlatego jesteśmy w tym miejscu w Internecie, gdzie cuda dokonują się każdego dnia i prosimy Was o wsparcie.
Cena chodzenia… Dla przeciętnego chłopca to żaden wysiłek, żaden wyczyn. Dla Szymonka to marzenie. Patrzę na wózek inwalidzki, stojący w kącie… Zaczynam wierzyć, że się uda, że wózek już niedługo będzie tylko wspomnieniem… Że usłyszę tupot pierwszych kroków mojego synka.
Nadal wierzymy, że ludzie mają wielkie serca. Mamy nadzieję, że za kilka lat cała ta ponura historia zostanie już jedynie złym wspomnieniem i Szymek będzie mógł normalnie chodzić. Tak bardzo o tym marzymy... A kiedy stanie się już starszy, opowiem mu o ogromnej rzeszy ludzi, którzy wtedy we wrześniu 2019 roku rzucili się do pomocy. Rzucili się do pomocy po to, żeby mógł po prostu normalnie żyć…
Asia - mama