Tata pięciorga dzieci umiera na nowotwór! Została ostatnia nadzieja❗️

Nierefundowane leczenie nowotworu - immunoterapia
Zakończenie: 10 Listopada 2020
Rezultat zbiórki
Z ogromnym żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Pana Romana. Wierzyliśmy do końca, że się uda... Niestety, choroba okazała się silniejsza.
Rodzinie i bliskim składamy najszczersze wyrazy współczucia.
Opis zbiórki
Nikt nie wie, co będzie jutro, ale wszyscy planujemy jutrzejszy dzień... Tak było i ze mną. Do czasu, gdy jednego wieczoru dostałem nagłego napadu padaczki. Karetka, szpital, wyrok - najgroźniejszy guz mózgu ze wszystkich możliwych. Jestem tatą, mężem. Nie mogę poddać się, czekając na śmierć… Ale w Polsce nie mam szans na życie, dlatego proszę - pomóż mi wyjechać na leczenie ostatniej szansy!
W mojej głowie jest nowotwór – glejak wielopostaciowy w IV stopniu złośliwości. Zaczęła się walka o życie, moje życie… Operacja wycięcia guza się udała, miałem cień nadziei, że wrócę do mojej rodziny, do domu i wszystko już będzie dobrze. Po operacji rozpocząłem rehabilitację i radioterapię. Chemioterapia została przerwana w trakcie - po niej dostałem zakrzepów w nodze. Najgorszym skutkiem nowotworu jest utrata sprawności lewej ręki i nogi. Po każdym kolejnym napadzie jest coraz gorzej…
Jeśli przerwę leczenie, cała lewa strona mojego ciała zostanie sparaliżowana. Niestety, w tym momencie w kraju wyczerpały się już wszystkie metody refundowanego leczenia. Pozostały terapie komercyjne, bardzo kosztowne. Wśród nich największą nadzieją dla mnie jest immunoterapia w Niemczech.
Powiem Ci więcej o sobie, jednocześnie bardzo prosząc o pomoc…
Mam na imię Roman, mieszkam w Kaniach i pracuję w dziale rekrutacji w niewielkiej firmie usługowej. A raczej pracowałem… Jestem także sportowcem, od kilkunastu lat aktywnie ćwiczę pływanie, chodzenie po górach oraz jazdę na nartach. Teraz trudno mi sobie wyobrazić powrót do mojej pasji, choć ciągle jest we mnie wiara… Jednak co najważniejsze - jestem mężem i ojcem pięciorga dzieci. Mój najmłodszy syn skończył dopiero 6 lat…
Mam jeszcze mnóstwo planów, które chciałbym zrealizować w przyszłości. Moja natura sportowca nie pozwala mi się poddać i każe walczyć do końca o marzenia, zdrowie i życie. Nowotwór zaatakował w sierpniu 2019 roku i po chwilowej przerwie, powrócił jeszcze silniejszy. Od kwietnia tego roku wiem, że jest bardzo źle...
Nowotwór w mojej głowie zaczął odrastać ze zdwojoną siłą. Z wielką przykrością po kolejnej konsultacji w Szpitalu na Banacha w Warszawie, dowiedziałem się, że ponowna operacja jest niemożliwa ze względu na miejsce pojawienia się nowotworu. W skrócie - nie ma w kraju już dla mnie nadziei.
Nieustannie konsultuję się z onkologami i neurochirurgami z całej Polski, systematycznie wykonuję badania diagnostyczne. To tyle, co są w stanie mi zaproponować. Nowoczesne leczenie, dostępne jedynie za granicą, choć daje mi nadzieję, to kosztuje fortunę. Całe życie ciężko pracowałem, chcąc zapewnić rodzinie szczęśliwą przyszłość. A teraz rak odziera mnie z życia…
Bardzo proszę, pomóż mi, pomóż mojej rodzinie… Moje dzieci zostaną bez ojca, żona bez męża. Chcę być przy nich, móc być wsparciem i opoką. Dawać im poczucie bezpieczeństwa. Nie pozwól mi, bardzo proszę, stracić nadziei. Tylko to i miłość moich bliskich mnie trzymają przy życiu.
Roman