Dzień, w którym pękło niebo

Urządzenie C-eye
Zakończenie: 21 Listopada 2015
Rezultat zbiórki
C-eye sprawdza się rewelacyjnie. Dostaliśmy go zaraz po Państwa wpłacie, wszystko odbyło się szybko i sprawnie. Tomek na razie podchodził do c-eye tak zachowawczo, nie przy wszystkich chciał rozmawiać. Gdy pojechaliśmy na turnus rehabilitacji i rehabilitant powiedział Tomkowi, że nie będzie zaczynał rano, bo wie jak Tomek lubi spać, to Tomek mu powiedział, że jest zadowolony i bardzo go lubi.
Zdarza się też że mówi neuropsychologowi, że wkurzają go terapeuci. Mówi, co by zjadł i czego by się napił. Bardzo mu to ułatwiło życie. A najbardziej mu się podobało, gdy odnalazł taką opcję na c-eye jak odtwarzacz muzyki. Wgrałam mu jego piosenki i co chwila ustawiał raz ciszej raz głośniej, zmieniał utwory. Cieszył się, że może to zrobić sam. Niby taka głupota, ale dla niego to było wiele. Lubi też przeglądać zdjęcia, bo c-eye też daje taka możliwość.
Świetnie mu idzie neurorehabilitacja, jesteśmy zaskoczeni, że Tomek tak dużo potrafi, ma zachowane większość funkcji poznawczych. Potrafi czytać, trochę gorzej z pisaniem i matematyką.
Była też taka sytuacja, że powiedział że mnie kocha i jak tak się cieszyłam i myślałam o tym, że przez przypadek dałam mu za dużo jedzenia. Bolał go potem brzuch i powiedział, że jest na mnie wściekły. Więc dostałam pierwszy ochrzan
Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, którzy nas wsparli, Tomka życie się zmieniło, już może sam podejmować decyzje. Tomek i Ola
Opis zbiórki
Tomek w swoim życiu wiele stracił, a każda strata zabierała też kawałek jego. Nie pokazywał tego po sobie, więc nikt nie wiedział, jak bardzo boli go niesprawiedliwość tego świata. Wierzył w to, że świat jest dobry, że to, co dajemy z siebie, wraca do nas, dlatego za wszelką cenę starał się pomagać innym. Na odgłos syreny strażackiej rzucał wszystko i biegł gasić pożar – na ochotnika. Kiedyś nie zdążył na zbiórkę do gaszenia pożaru, wóz strażacki już odjechał na akcję, więc pobiegł za wozem kilka kilometrów, żeby tylko pomóc potrzebującym. Był chłopakiem, który innym nieba by przychylił – dlaczego pewnego dnia to niebo dla niego pękło?
Piszę o Tomku „był”, a on (na szczęście) nadal z nami jest. Przeżył w swoim życiu trzy reanimacje, trzy przejścia na krawędzi, o których w filmach mówi się, że widać światełko w tunelu i żeby tylko iść za tym światłem. Pierwszy raz – mama. Gdy Tomek miał 13 lat, zemdlała na podwórku. Tomek był świadkiem próby ratowania jej życia. Niestety, zmarła na skutek pęknięcia tętniaka w mózgu. Nie mógł się z tym pogodzić, dla niego mama to była kultowa postać, jak święta. Po śmierci mamy Tomek skończył liceum, potem licencjat z logistyki na SGGW, chciał iść na magisterkę, ale nie zdążył… wtedy, w wakacje 2012 roku próbował uratować tonącego przyjaciela. Nie udało się, chłopak zmarł. Nie pomogła żadna reanimacja, gdy go wyłowiono, było już za późno. W Tomku też wtedy coś umarło, obwiniał się za jego śmierć, chociaż nie mógł nic zrobić. Po kilku miesiącach nie chciał już żyć, na szczęście jego dziewczyna, Ola, reanimowała go tak długo, aż przyjechała karetka. Ta trzecia reanimacja w życiu Tomka zakończyła się sukcesem. Żył.
W szpitalu podpięli Tomka pod elektrody, dwa strzały i popłynęło w nim życie, serce zaczęło bić. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki, podpięli pod respirator. Kręgosłup był cały, jednak ucierpiał mózg, wystąpiło niedotlenienie. W szpitalu spędził dwa miesiące. Gdy lekarz powiedział: „W 3 miesiące postawimy go na nogi”, Ola rzuciła pracę, ponieważ Tomek potrzebował całodobowej opieki. Same masaże wykonywane przez rodzinę i znajomych zajmowały 12 godzin dziennie. Ola przeprowadziła się do Tomka, bo ktoś musiał się nim opiekować. Wiedziała, że nie opuści swojego chłopaka w potrzebie. I miały to być tylko 3 miesiące, a potem Tomek miał chodzić, mówić, wrócić do dawnego życia. Mijają trzy lata, a jakby nie zmieniło się nic. Tomek nie wstał z wózka, nie mówi, na szczęście ma przy sobie Olę, która cały czas wierzy, że ten chłopak ze zdjęć przed wypadkiem jeszcze wróci.
Ola nie jest związana przysięgą małżeńską, nikt jej nie zmusza, żeby była przy Tomku, mimo że wiele osób na jej miejscu już dawno by się poddało. Ona w kółko powtarza, że on jest tego wart, że będą jeszcze planować wspólną przyszłość, ślub. Póki co nie może z nim nawet porozmawiać, jedynie oczy Tomka są zdrowe i świadome. Ola potrafi zrozumieć, co chce jej powiedzieć spojrzeniem, wie, które mruczenie jest na tak, a które na nie. Tomek nauczył się też mrugać – jedno mrugnięcie na tak, dwa na nie. Jest jednak nadal uwięziony w swoim ciele. - Będąc na rehabilitacji w Bydgoszczy, zapoznaliśmy się z urządzeniem o nazwie C-eye. Ja cały czas uważałam, że Tomek nas rozumie w pełni, że chce się z nami porozumieć. – mówi Ola. - Sama Pani logopeda, która prowadzi zajęcia na C-eye zauważyła, że Tomek ma niezwykle mądre i świadome oczy. Postanowiła spróbować, nie mieliśmy nic do stracenia. Już na pierwszych zajęciach Tomek zaczął się z nami komunikować. Dla mnie to było bardzo wzruszające. Tomek po ponad roku milczenia powiedział, że mnie bardzo kocha i że przeprasza za swoją niepełnosprawność. Mówił również, że nie chce jeździć na wózku inwalidzkim i pytał, czy będzie jeszcze mógł mówić.
Po powrocie z rehabilitacji znowu zapanowała cisza, wrócili do znanego wcześniej mrugania - raz na tak i dwa na nie. A mają sobie tyle do powiedzenia, jednak bez urządzenia jest to niemożliwe. Takie urządzenie to jednak luksus, sami nie są w stanie go kupić. Przy wydatkach na rehabilitację, która jako jedyna może postawić Tomka na nogi, urządzenie do komunikowania jest na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o ważność wydatków. Jedynym sposobem, żeby zdobyć to urządzenie jest zbiórka wśród ludzi. Ta duża kwota dla jednego człowieka jest możliwa do zdobycia, gdy każdy dorzuci coś od siebie. Tomek wymrugał już na urządzeniu, że chce żyć. To jest najważniejsze. Chciałby powiedzieć więcej i my możemy mu w tym pomóc.
Aktualizacja: 20 listopada PCPR przyznał częściowe dofinansowanie na urządzenie dla Tomka. Dzięki temu możemy zmniejszyć kwotę zbiórki potrzebą do zakupienia urządzenia i jesteśmy o wielki krok bliżej celu!