Rak powrócił, a ja mam dla kogo żyć! Twoja pomoc to moja ostatnia szansa!

Zakończenie: 23 Maja 2022
Opis zbiórki
Wychowałam się w wielodzietnej rodzinie, żyliśmy skromnie, ale mimo to rodzice zawsze pokazywali nam, że trzeba się dzielić pomocą z innymi. Te wartości zostały ze mną, zawsze starałam się pomagać i dzielić tym, co mam, a w zamian nigdy nic nie oczekiwałam. Razem z Mężem wychowaliśmy czterech synów, bywały gorsze okresy, ale nigdy się nie poddawaliśmy i mimo skromnego życia, staraliśmy się, aby niczego im nie zabrakło. Gdy dzieci dorosły, a my mogliśmy złapać chwilę oddechu, niespodziewanie zostałam wdową.
Ciężko było się pogodzić z tym, co przyniósł los, ale życie toczyło się dalej. Czas leciał, goił rany, a w międzyczasie doczekałam się pięciorga wnucząt, co dawało mi powody i chęć życia. Cieszyłam się tym, co mam i byłam wdzięczna za wsparcie najbliższej rodziny. Po kilku latach moje życie ponownie przewróciło się o 180 stopni, dowiedziałam się, że zachorowałam na nowotwór szpiku kostnego (białaczka szpikowa - zespół mielodysplastyczny). Przez okres 1,5 roku przyjmowałam chemioterapię, lekarze niestety nie dawali mi dużej szansy, otrzymałam diagnozę, że zostało mi około 1,5 roku życia i ostatnią moją nadzieją na dłuższe życie był przeszczep szpiku kostnego.
Na moje szczęście nie musiałam szukać daleko dawcy, gdyż okazało się, że razem z bratem mamy zgodność szpiku i 20 lutego 2019 roku poddałam się przeszczepowi szpiku kostnego. Przeszczep się przyjął i z każdym miesiącem powoli dochodziłam do siebie. Szczęście nie trwało zbyt długo, gdyż na początku 2020 roku zachorowałam na półpaśca, jego konsekwencjami jest neuralgia popółpaściowa, której skutki odczuwam do dziś. Chwilę później, przy kolejnej wizycie kontrolnej otrzymałam najgorsze z możliwych wieści od lekarza-nowotwór wrócił.
Moje wyniki nagle uległy skrajnemu pogorszeniu, ponownie została włączona chemioterapia i ponownie brak dobrych prognoz. Obecnie moją jedyną szansą na przedłużenie życia jest przyjmowanie leku, który spowalnia w znacznym stopniu rozwój nowotworu. Lek przy moim stopniu choroby niestety nie jest refundowany, jednak szczęśliwym dla mnie trafem lek na pierwsze 1,5 miesiąca otrzymałam w formie darowizny po osobie, która już nie ma możliwości z niego skorzystać.
Po przyjmowaniu tego leku, moje wyniki zaczęły się podnosić, a wraz z nimi nadzieja na to, że może się jeszcze udać, ale aby się to udało, potrzebuję pomocy. Taki miesięczny koszt leczenia przekracza moje, jak również moich dzieci możliwości finansowe, a ja tak bardzo chce żyć, bo mam dla kogo żyć. Przy tym wszystkim mój stan psychiczny bardzo podupadł, wszystkie moje nadzieje na spokojne życie rozeszły się w okamgnieniu, do tego przez obecną pandemię niestety kontakt z rodziną i bliskimi mam bardzo ograniczony, jestem w grupie wysokiego ryzyka zarażenia się wirusem, a nie ma się co oszukiwać, zarażenie nie dałoby mi już praktycznie żadnych szans na przeżycie.
Mam 66 lat, jestem Mamą i Babcią i jedyne, o czym marzę to cieszyć się życiem razem z najbliższymi, których tak bardzo kocham. I dziś, pierwszy raz w życiu to ja chcę poprosić o pomoc, o nawet najmniejszą wpłatę, która przybliży mnie do dłuższego życia, a w zamian ofiaruję modlitwę i dozgonną wdzięczność. Proszę, daj mi szansę na życie.