Pomóż mi zawalczyć o życie❗️Nie mogę pozwolić, by mój synek został bez taty!

Już raz przeszedłem przez onkologiczne piekło, gdy walczyłem z białaczką. I tym razem muszę pokonać nowotwór – dla mojego 12-letniego syna, w którego wychowaniu jestem wiodącym rodzicem. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby mnie zabraknąć w jego życiu. Nie chcę, by dorastał bez ojca... Błagam Was o pomoc!

Od kwietnia 2024 roku toczę najtrudniejszą walkę swojego życia – walkę z mięsakiem MPNST, niezwykle agresywnym nowotworem tkanek miękkich. W Polsce choruje na niego zaledwie kilkanaście osób.

Przeszedłem intensywną chemioterapię, radioterapię oraz operację usunięcia guza z uda. Miałem nadzieję, że to koniec tego koszmaru... Że wygrałem... Niestety, w grudniu 2024 roku dowiedziałem się, że nowotwór dał przerzuty – do płuc, kości krzyżowej, kości kulszowej oraz węzłów chłonnych w pachwinie i miednicy.

W ciągu zaledwie kilku tygodni guzy urosły dwukrotnie! Lekarze zaproponowali mi jedynie chemioterapię paliatywną, która niestety w moim przypadku nie działa. Zacząłem szukać ratunku za granicą – bo tu, w Polsce, wyczerpałem już wszystkie możliwości.

Pojawiła się nadzieja na nowoczesne, indywidualnie dopasowane leczenie w Hiszpanii. Ale koszty konsultacji, leczenia, leków, podróży i pobytu są ogromne i przekraczają moje możliwości.

Jest coraz gorzej... Choroba praktycznie odebrała mi sprawność – poruszam się na wózku inwalidzkim. Mieszkam na 5. piętrze w kamienicy bez windy. Aby dostać się na wizytę lekarską czy do szpitala, potrzebuję specjalistycznej windy schodowej. Obecnie nawet z pomocą bliskich, pokonanie tylu schodów graniczy z cudem. 

Dlatego z całego serca proszę o pomoc. Proszę o szansę, by dalej być ojcem dla mojego syna, by móc zobaczyć jak spełnia marzenia i staje się dorosłym człowiekiem. To ja sprawuję nad nim wiodącą pieczę, nie mogę go zostawić...

Każda złotówka, każde udostępnienie, każde dobre słowo – to dla mnie krok bliżej do leczenia i do życia.

Z góry dziękuję – za wszystko.

Tomek