

Serduszko Antosi nie może się zatrzymać. Pomocy!
Cel zbiórki: operacja serca, konsultacje lekarskie i rehabilitacja, sprzęt medyczny
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: operacja serca, konsultacje lekarskie i rehabilitacja, sprzęt medyczny
Aktualizacje
Ratunku❗️ Serduszko Antosi nie może się zatrzymać!
Sine usta, zimne rączki, problemy z łapaniem oddechu... Tak bardzo boję się o moją malutką córeczkę! Walczę o każdy kolejny dzień, bo boję się, że może okazać się tym ostatnim.
W styczniu Munster odmówiło nam wyczekanej operacji. Czułam się, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Tu chodzi o życie mojego dziecka!
Szukam pomocy wszędzie, w kraju i poza nim. Szukam rąk, które uratują mój cały świat – Antosię!

Wyniki badań są rozbieżne, a kolejki bardzo długie. Jednak to dzięki waszemu nieocenionemu wsparciu mogę zapewnić bezpieczeństwo mojej córce.
Jako samotnej matce jest mi bardzo ciężko. Zawsze myślałam, że największym problemem będzie wybór szkoły, do której Tosia będzie uczęszczać, jakie skończy studia, czy kim zostanie w przyszłości. Dziś muszę stanąć oko w oko ze śmiercią i nie liczy się nic innego jak jej życie!
Błagam – udostępnij mój apel, pomóż i wesprzyj... Bez Ciebie nie dam sobie rady!
Mama
Serce Antosi słabnie...❗️Ratuj moją córeczkę
Jedna infekcja goni kolejną, a ja wciąż zastanawiam się, ile jeszcze jest w stanie znieść to maleńkie serce! Strach rośnie, a czekanie zdaje się dłużyć w nieskończoność.
Za nami badania i konsultacje, które wykluczyły Tosię z operacji rekonstrukcji lewej komory serca. Profesor Malec rekomenduje przeprowadzenie zabiegu Fontana, który jest w tym momencie bezpieczniejszym rozwiązaniem. Koszty mogą sięgnąć nawet 200 tysięcy złotych! Brakuje tak wiele na ratowanie życia mojej córeczki…
Od 8 miesięcy wychowuje Tosię samodzielnie. Kiedy ona łapie infekcję, choroba zamyka nas w domu, czasem na długie tygodnie. Kolejne cewnikowanie zaplanowano na kwiecień przyszłego roku, ale ja widzę, że ona słabnie… Zwolnione ruchy, sina skóra, urywany oddech. Ten widok mnie przeraża!
Walczę o wszystko. Tosia jest całym moim światem… Błagam, pomóż!
Opis zbiórki
Czuwam dzień i noc w obawie przed tragedią. Maleńkie serduszko może zatrzymać się w każdej chwili. Strach paraliżuje, ale ja nie mogę się poddać!
Badania przeprowadzone w połowie ciąży miały dać pewność, że wszystko jest w porządku. Niestety, właśnie w tym momencie okazało się, że nic nie będzie tak, jak sobie wymarzyłam i zaplanowałam. W jednej chwili miałam wrażenie, że świat się zawalił. Na moją maleńką córeczkę czekała walka. Wtedy jeszcze nie byłam w stanie przewidzieć, że będzie to batalia na śmierć i życie.
Kiedy na świecie pojawiła się Antosia, byłam przeszczęśliwa. Jedyne, o czym marzyłam to, by wziąć ją w ramiona, mocno przytulić i zapewnić, że będzie bezpieczna. Niestety, nie miałam nawet okazji… Tuż po porodzie została przeniesiona na oddział. Zobaczyłam ją dopiero następnego dnia. Kilka dni później wypisano mnie ze szpitala. Musiałam tam zostawić moją córeczkę samą , a ona toczyła jedną z najtrudniejszych walk. Łzy płynęły po policzkach, krzyk przerażenia nigdy nie wybrzmiał na zewnątrz. Znajdowałam się na granicy rozpaczy, ale wciąż miałam nadzieję…

Kiedy usłyszałam, że mam się pożegnać z moją małą córeczką, serce pękło mi na milion małych kawałków, świat stanął w miejscu. Trzymała mnie tylko nadzieja, że uda nam się wymknąć z objęć śmierci. Miałam przed oczami swoje Maleństwo i modląc się w myślach, nie potrafiłam się z nim pożegnać.
Ta nadzieja dziś staje pod znakiem zapytania. Mam wrażenie, że nasze życie toczy się w spirali strachu. Lęku przed złymi wynikami, przed spadającymi saturacjami, przed rosnącym zagrożeniem. Tak naprawdę zawsze z tyłu głowy muszę mieć tę myśl, że możemy wylądować w szpitalu. A jeśli nie zdążymy… tej myśli nawet nie chcę kończyć. Tak naprawdę jestem przerażona czym może zaskoczyć nas kolejny dzień lub noc.
Muszę zrobić wszystko, by zapewnić Tosi odpowiednią opiekę podczas kolejnej operacji. Chcę zaufać najlepszym specjalistom, którzy uratują to małe serduszko, które przeszło już tak wiele. Po przesłaniu badań i przeprowadzonych konsultacjach spełniło się jedno z moich życzeń - Antosia została zakwalifikowana do leczenia w klinice w Munster. Niestety, wraz z tą informacją przyszła kolejna, dowiedziałam się, że na leczenie potrzebuję co najmniej 300-400 tysięcy złotych. Jeśli doliczę do tego kwotę potrzebną na leki, konsultacje medyczne, koszt leczenia może sięgnąć nawet 500 tysięcy złotych. To brzmi jak ponury żart, bo takiej kwoty nie potrafię sobie nawet wyobrazić. A jednak muszę ją zebrać, by ratować życie mojej córeczki…

Wada serca to choroba bezlitosna. Atakuje z ukrycia, by zadać cios w momencie, kiedy najmniej się tego spodziewasz... Wiem, że tak może być w przypadku mojej córeczki. Właśnie dlatego muszę wyprzedzić tragedię i zapewnić córeczce bezpieczeństwo, sprawność i zdrowie. Sama nie mogę tego zdobyć, sama nie mam na to szans - muszę prosić Was o pomoc! Wasze wsparcie daje mi nadzieję na lepsze jutro. Na to, że strach przed śmiercią na dobre zniknie z naszej rzeczywistości.
Jeden uśmiech wynagradza wszystkie wysiłki, sprawia, że na krótką chwilę problemy znikają jak za dotknięciem różdżki. Z Twoją pomocą strach przed tym, że widzę go po raz ostatni może zniknąć na zawsze. Dzięki Tobie możemy uratować życie mojej malutkiej Tosi!
____
Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach prowadzonych na stronie: Tosiowe serduszko 💙❤️ Licytacje
- Góra grosza906,73 zł
Darowizna przekazana przez skarbonkę Góra grosza
- Wpłata anonimowa100 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa50 zł
hope
- Wpłata anonimowaX zł