10 schodów dzieli Waldka od świata... Bez Ciebie pozostanie więźniem własnego domu. Pomocy!

zjazd aluminiowy
Zakończenie: 18 Września 2021
Opis zbiórki
Pandemia skazała nas na izolację, pustkę i samotność. Wszyscy cierpieliśmy z powodu osamotnienia, brakowało nam słońca, powietrza, spotkań, ludzi.... Dla nas trwało to zaledwie kilka miesięcy. Proszę sobie wyobrazić, że mój brat żyje w ten sposób od 4 lat. Od kiedy choroba - dystrofia mięśniowa - wydała na niego wyrok...
10 schodów dzieli Waldka od świata... Waldek widzi go tylko przez okno - zieleń, kwiaty i słońce. Serce mi pęka, kiedy patrzy na mnie ze łzami w oczach... Kiedy łkając bez buntu pyta, czy kiedykolwiek poczuje wiatr, zobaczy ludzi, porozmawia, zwróci twarz do słońca... 10 schodów - dla nas tak niewiele, dla osoby chorej na zanik mięśni to przeszkoda nie do pokonania...
Pierwsze objawy, że w mięśniach brata kryje się zabójcza choroba, ujawniły się jeszcze w szkole podstawowej, Waldek miał kłopoty z rzeczami, które innym dzieciom nie sprawiały problemu... Nie mógł zrobić przysiadu, podskoczyć, męczył się, wchodząc po schodach. Choroba odebrała mu zwykłe życie. Przez nią wycofał się, nie miał kolegów.
Waldek całe życie mieszkał z naszą mamą, która się zajmowała nim aż do śmierci. Stan brata znacznie się pogorszył, kiedy złamał panewkę biodrową. Obecnie porusza się tylko przy balkoniku, jego świat to trasa z pokoju do łazienki i z powrotem. Całe dnie spędza sam, dopóki do niego nie przyjdę...
Gdy kiedyś siedziałam z nim w pokoju, Waldek spojrzał mi w oczy i powiedział: "Obiecaj, że zrobisz wszystko, żebym wyszedł z domu"... Serce mi pękło. Obiecałam. Nie mogę nie spełnić obietnicy!
Udało nam się kupić wózek inwalidzki, ale tylko schodołaz może sprawić, że brat przestanie być więźniem czterech ścian. Będę mogła zabrać go do lekarza, brat będzie mógł wyjść z domu, chociaż po to, żeby poczuć na twarzy wiatr, zobaczyć słońce. Waldek nie chce wyzdrowieć, bo wie, że to nieosiągalne. Pragnie jedynie wolności. Tak bardzo chciałabym zobaczyć jego śmiech... Ma 51 lat i nigdy nie zaznał szczęścia...
Straszne, że nikt nie chce mu pomóc, bo nie umie wykrzyczeć, wybłagać, wyprosić, bo pokornie znosi cierpienie.... Państwo nie chce mu pomóc... Bezsilność jest straszna. Krzyczę więc za niego i proszę o Twoją pomoc.
Ela, siostra Waldka