
Nowotwór wrócił po raz czwarty ❗️Błagam, ratuj życie Ani ❗️
Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne, transport do kliniki
Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne, transport do kliniki
Aktualizacje
❗️Dramatyczna walka o życie Ani trwa. Brakuje środków na terapię ratującą życie
Nie mogliśmy dłużej czekać. W momencie, gdy stan Ani znów zaczął się pogarszać, 6 grudnia wyruszyliśmy do Turcji po ratunek. Wyniki na miejscu były druzgocące - u Ani wykryto przerzuty w głowie i bardzo silną grzybicę.
Specjaliści z Turcji bardzo nam pomogli - wyciągnęli Anię z objęć śmierci właściwie w ostatniej chwili!
Za nami tygodnie potwornego strachu, rosnącego przerażenia i cierpienia, które trudno opisać. Dziś Ania jest silniejsza, ale tylko fizycznie. Psychicznie moja córeczka jest wykończona - wizja zbliżającej się śmierci całkowicie odebrała jej radość. Nie wiem, co robić, jakich słów używać, by dodać jej siły do dalszej walki…
Z jednej strony próbuję dodać Ani sił, z drugiej sama mam ochotę krzyczeć z przerażenia, bo szpital przygotowuje dla nas kolejny rachunek, a jeśli zabraknie środków, terapia Ani zostanie wstrzymana! Błagam, pomóż nam uzbierać środki na dalsze leczenie! Choroba wydała wyrok na moje dziecko, ale jeszcze nie wszystko stracone.
Ona nie może umrzeć! Nie mogę stracić mojej Ani… Obiecałam jej, że zrobię wszystko, by wyciągnąć ją z tego piekła. Pomożesz mi?
Mama❗️Ania umiera na moich oczach. Krytycznie mało czasu na ratunek
Sytuacja jest tragiczna. Musimy jak najszybciej trafić do kliniki w Turcji! Ania słabnie w zastraszającym tempie, a lekarze mają coraz mniej możliwości… Ona umiera na moich oczach, a ja modlę się o każdą złotówkę, bo jesteśmy o krok od zebrania zaliczki, która pozwoli nam wyruszyć do kliniki, gdzie czeka ratunek.

Głaszczę ją po główce, słyszę jak krzyczy przez sen. Wciąż wraca do niej koszmar, że nie zdążymy na czas. Ona czuje zbliżającą się śmierć, a ja coraz mocniej trzymam ją za wychudzoną rączkę, by śmierć nie zabrała mi jej na zawsze. Niedawno zapytała mnie, czy w niebie czeka na nią zmarły niedawno tata.
Choroba brutalnie postępuje, a ja jestem całkowicie bezradna. Obiecałam Ani życie. Ze łzami w oczach patrzę na moją córkę, która przegrywa najważniejszą walkę…
To nie jest prośba. To dramatyczny krzyk o ostatnią szansę na życie dla mojej córeczki. Cierpienie, którego doświadcza każdego dnia nie może skończyć się tragedią.
Nie mam żadnych oporów, by błagać! Pomóż nam! Nie mamy już czasu! Bez ciebie nasza szansa przepadnie!
Mama
Opis zbiórki
Czwarta wznowa nowotworu! Trwa dramatyczna walka o życie 11-latki! Pomocy!
____
Dzieciństwo nie powinno tak wyglądać. Dzieci nie powinny dorastać czując na plecach oddech śmierci. Szpital nie może zastąpić domu. Rodzice nie powinni widzieć takiego cierpienia. Strach nie powinien być częścią codzienności…
Za każdym razem, kiedy wydaje mi się, że jesteśmy o krok od pokonania choroby, ta wraca silniejsza.. Kiedy wyciągam rękę po iskierkę nadziei, ta zdaje się od nas oddalać. Jestem przerażona! Tyle razy słyszałam od lekarzy, że nie dają nam szans. I choć te wiadomości za każdym razem łamały mi serce, to postanowiłam walczyć o życie mojej córeczki do ostatniej możliwości, do ostatniej iskierki nadziei!

Wciąż pamiętam początek - diagnozę: trzeci stopień zaotrzewnowej neuroblastomy usłyszeliśmy w 2017 roku. Wtedy miałam wrażenie, że ziemia usuwa mi się spod stóp, że nagle wszystko stanęło w miejscu. Wtedy, nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że może wydarzyć coś gorszego. A jednak, każdy kolejny rok niósł za sobą coraz gorsze informacje - chemioterapia, choć podawana w regularnych cyklach, nie dawała oczekiwanych rezultatów. Leczenie nie przynosiło rezultatów, musiało być regularnie przerywane, bo Ania była zbyt słaba. Jej organizm nie był w stanie znieść takiego obciążenia, choć widziałam że walczy ze wszystkich sił.
Przez kilka lat, moje serce pękało wiele razy… Bałam się mieć nadzieję. Bałam się planów, chociażby tych na kolejny dzień, w obawie przed najgorszym. Obawiałam się obietnic, nadchodzących urodzin i wszystkiego, co wiązało się z przyszłością, bo nie wiedziałam, czy Ania wciąż będzie obok.
Teraz stajemy przed kolejnym wyzwaniem, bo nowotwór powrócił po raz kolejny… To już czwarta wznowa! Brak mi słów opisać to, co przeżywamy. Nie wiem już jak tłumaczyć mojej córeczce to, co się dzieje. Nie wiem, co odpowiadać na coraz bardziej świadome i porażające pytania.

Mam w sobie jeszcze wiarę w to, że się uda, bo lekarze znów widzą światełko w tunelu - tym razem w leczeniu nierefundowanym, które najczęściej jest stosowane w przypadku dorosłych. Niestety, koszty terapii ratującej życie są dla nas za wysokie. To kwota zupełnie poza naszym zasięgiem. Potrzebujemy pomocy ludzi o dobrych sercach, potrzebujemy wsparcia, by jeszcze raz stanąć do najtrudniejszej walki - batalii o życie i zdrowie!
Nie umiem znaleźć słów, by opisać rozmiary tej tragedii. Nie potrafię krzyczeć, bo dla mojej córki muszę być silna. Muszę zawalczyć o szansę na życie. Nie wierzę, że ta historia może się tak skończyć. Nie wierzę, że neuroblastoma odbierze mi córeczkę! Proszę, podaj mi pomocną dłoń… Wyrwij nas z tego piekła!
____
Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach prowadzonych na stronie: Armia Bogdanka pomaga Ani ❤❤
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa10 zł
- Gosia Woltmann20 zł
💕
- Wpłata anonimowa1000 zł
- Wpłata anonimowa100 zł
- JtheBrave100 zł