Rok temu zmarł brat Julki, a ona zachorowała na raka... Rodzice błagają o pomoc!

Leczenie ratujące życie w klinice w Izraelu, przeszczep szpiku
Zakończenie: 30 Lipca 2019
Opis zbiórki
Tragedia, którą trudno opisać. Dramat, który nigdy nie powinien się wydarzyć żadnej rodzinie… Latem zeszłego roku zawalił się świat: brat Juleczki zmarł. Miał zaledwie 8 lat… Rodzicom została już tylko ona, ukochana córeczka. I potem przyszedł kolejny cios. Okazało się, że Julka ma nowotwór… Właśnie trwa rozpaczliwa walka o życie dziewczynki. Konieczne są ogromne pieniądze. Tylko leczenie w Izraelu przynosi skutki, ale rodziców nie stać, by je kontynuować. Przerwanie terapii to wyrok śmierci. Potrzebna Twoja pomoc!
Sierpień 2018 roku. Juleczka miała kaszel, który nie chciał przejść. Płakała, że bolą ją nóżki… Rodzina była w żałobie, właśnie pożegnali małego Mariana, ukochanego braciszka Julki. Miał chorobę genetyczną, nie było ratunku… Gdy Julka zaczęła się skarżyć na ból, na początku wszyscy myśleli, że to jej dziecięcy sposób wyrażania smutku po śmierci brata. Ból jednak nie przechodził, zaniepokojeni rodzice zabrali córeczkę do lekarza. Już pierwsze badania krwi były niepokojące… Nagle do ogromnego bólu po stracie dziecka doszedł niewyobrażalny strach o życie drugiego.
Dokładne badania i zdeptana nadzieja — rak krwi, ostra białaczka szpikowa. Lekarze od razu włączyli chemię. 4 bloki ciężkiej chemioterapii, włoski, które mama niedawno czesała, zostawały garściami na poduszce. Łzy, które nie zdążyły jeszcze zaschnąć na policzkach z żalu po stracie synka, znów płynęły strumieniami. Dlaczego tyle cierpienia spadło na jedną rodzinę? Przecież nie zrobili nikomu nic złego!
Leczenie na Ukrainie nie pomogło, pomoc przyszła z Włoch. Tam nadzieja, równie szybko, jak się pojawiła, umarła… Inna chemia, dwa cykle. Zamiast poprawy, pogorszenie! Juleczka miała dopiero 4 latka, a już tak ogromnie cierpiała. Znosiła wszystko dzielnie, z przepięknym uśmiechem. Niestety, ten gasł w oczach. Lekarze z Włoch wspomnieli jeszcze rodzicom o eksperymentalnej metodzie leczenia w Izraelu — połączenie chemii i leków, które jeszcze mogą pomóc. To była ostatnia deska ratunku… Dzięki wielu dobrym sercom udało się zgromadzić pieniądze na rozpoczęcie leczenia.
Od miesiąca Julia jest leczona w Izraelu. Choć nie było łatwo, eksperymentalne leczenie specjalnie dobraną chemioterapią (m.in. Mylotarg) okazało się skuteczne! Pierwszy raz od miesięcy wyniki Julki zaczęły się poprawiać! To była wiadomość, na którą wszyscy tak długo czekali. Niestety, są też złe wieści… Leczenie musi być kontynuowane, lekarze szacują, że jeszcze ok. miesiąc, aż wyniki krwi pozwolą na kolejny już przeszczep szpiku. To jedyna nadzieja, że Juleczka przeżyje, że w końcu wróci do domu…
Leczenie w Izraelu jest niezwykle kosztowne, a kończą się środki, by je opłacić. Tylko tam lekarze zgodzili się przeprowadzić przeszczep, tylko tam mogą uratować życie tej dzielnej wojowniczce! Niestety, przeszczep szpiku, leki, opieka medyczna i niezbędna rehabilitacja to koszt rzędu ponad miliona złotych. To pieniądze, których rodzina nie jest w stanie nawet sobie wyobrazić, a co dopiero zebrać…
Rodzice Juleczki wierzą, tak bardzo wierzę, że śmierć nie zabierze im kolejnego dziecka, że Julka zostanie z nimi… Czy będą w stanie żyć, gdy i jej zabraknie? Czy jakikolwiek rodzic w ogóle jest w stanie wyobrazić sobie taką tragedię, tak ogromny ból? Mają tylko ją, Juleczka jest sensem i celem życia…
Mam na imię Solomia, pochodzę z tego samego miasteczka pod Lwowem, co Julka i jej rodzina. Od wielu lat mieszkam w Polsce, wiem, jak wspaniali ludzie są tutaj, jak wiele cudów już sprawiliście. Na Ukrainie nie ma takich możliwości, dlatego postanowiłam poprosić o pomoc dla Juleczki właśnie tu… To wspaniała rodzina, która nie zasłużyła na takie cierpienie. Rodzice Julki błagają o pomoc. Są z córeczką w Izraelu, dzień i noc modląc się o cud. Każdego rodzica, który umie wyobrazić sobie podobną tragedię, wszystkich prosimy o pomoc. Nie zostało nam nic innego, tylko nadzieja...