"Tato, nie umieraj...". Ratujemy Macieja ze szponów glejaka!

leczenie terapią TTF przez 6 m-cy, zakup krzesełka schodowego, suplementy
Zakończenie: 24 Maja 2019
Rezultat zbiórki
Otrzymaliśmy smutną informację:
"Maciej, niezwykłe ciepły, pogodny i serdeczny przyjaciel odszedł po 10 miesiącach walki z chorobą nowotworową w czwartek rano 30.05.2019 r. Kochał życie, był niezwykle aktywnym człowiekiem, jego zawód sprawiał, że jako prawnik wspierał bardzo zaangażowany wiele osób. Był troskliwym, kochającym Tatą, synek był całym Jego światem. W poniedziałek, podczas ostatniej drogi towarzyszyła Maciejowi Rodzina oraz wielu przyjaciół i znajomych. Na zawsze zostanie z nami, w naszych sercach”.
Dziękujemy wszystkim za okazywane wsparcie, a rodzinie Pana Macieja składamy szczere kondolencje.
Opis zbiórki
Glejak, padaczka, chemioterapia, szpitale, konsultacje… Słowa, które wywołują ból. Maciej od pół roku toczy pojedynek ze śmiertelną chorobą, mimo, że lekarze postawili na nim krzyżyk, dając najwyżej 3 miesiące życia… Już dawno go nie powinno być, a on nadal uparcie walczy i nie zamierza się poddać. Jest twardy i uparty, ale do tego starcia, sama odwaga nie wystarczy. Potrzeba też mnóstwa pieniędzy, żeby skorzystać z najnowocześniejszych, nierefundowanych metod leczenia...
9 lipca 2018 r. - dzień jak każdy inny, tak nam się przynajmniej wydaje jeszcze rano. Nagle atak padaczki. W domu Maciej traci przytomność, zostaje zabrany do szpitala. Nasz koszmar właśnie się zaczyna. Tomograf pokazuje 3 zmiany w głowie. Kilka dni później powtórka. Trzy tygodnie na oddziale, następnie biopsja. Nie jest dobrze. Zmiany w głowie urosły, ataki padaczki się nasilają… Nasze życie wywraca się do góry nogami.
Zrobiono PET, czekamy na wyniki biopsji. W międzyczasie lekarze odmawiają radioterapii, proponując jedynie chemię paliatywną. Czujemy się opuszczeni w tej beznadziejnej walce. Skazani, niechciani, z biletem w jedną stronę. Przychodzi diagnoza - glejak IV stopnia. Okrutnie złośliwe paskudztwo, które ma tylko jeden cel, zabić Macieja…
Zaczynamy rozpaczliwie szukać ratunku w innych miejscach. Telefony, maile, konsultacje. Pojawia się światełko w tunelu: protonoterapia w Monachium, z daleka od domu, dzieci. Nie ma innego wyjścia. Nic innego, oprócz ocalenia Macieja, teraz się nie liczy. Spędzamy w Niemczech 6 długich tygodni. Na szczęście terapia przynosi efekty. Guzy zmniejszyły się o 1 cm. Maciej znowu normalnie mówi, wracają funkcje motoryczne.
Po powrocie do Polski, dostajemy się na normalny protokół chemii (a nie na paliatywny, jak wcześniej), a Maciej korzysta też z hipertermii. Lekarze wreszcie schowali białe flagi i w końcu zachowują się jak żołnierze na polu walki. Widzimy światełko w tunelu. Rak musi się wycofywać, bo teraz my przeszliśmy do kontrataku. Maciej ma szansę i ma dla kogo żyć. Jest wspaniałym ojcem, partnerem, zawsze pomagał innym. Dzisiaj sam potrzebuje Waszej pomocy.
Żeby wygrać z piekielną chorobą, oprócz wyniszczającej chemioterapii, Maciej potrzebuje kosmicznie drogiej terapii TTF, która przez pole magnetyczne doprowadza komórki nowotworowe do samozagłady, nie pozwalając im się mnożyć. Niestety, miesięczny koszt tej terapii to 21 tysięcy euro, a trzeba będzie ją stosować minimum przez pół roku. Sami nie pokryjemy tak dużych wydatków, a musimy jak najszybciej zacząć terapię. Dlatego prosimy o pomoc…
Te minione pół roku to ciągły huragan, nie ma na nawet chwili wytchnienia. Śmierć zawitała do naszego domu, a wraz z nią strach o to, co będzie jutro, za tydzień… Glejak jest wytrawnym zabójcą, bardzo trudno przed nim uciec. Wierzymy jednak, że z Waszym wsparciem nam się uda. Maciej chce żyć i wciąż ma siły, żeby walczyć. Reszta zależy już tylko od pieniędzy… Bądźcie z nami, bądźcie naszą armią dobrych, szczodrych serc. Nie pozwólcie utracić nadziei...
Joanna