Każdego dnia nowotwór rośnie w siłę. Pomóż mi wygrać walkę o życie!

Leczenie onkologiczne w klinice w Izraelu – ostatnia szansa dla Piotra
Zakończenie: 12 Sierpnia 2018
Rezultat zbiórki
Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. Piotrek odszedł od nas 12.08.2018 roku o godzinie 8:15. Jeszcze kilka dni temu żyliśmy nadzieją, że się uda, że Piotrek wyjedzie na leczenie. Niestety – rak to bezlitosny przeciwnik.
Piotrek był ogromnym przykładem tego, jak wielka może być wola życia. Wierzymy, że jest teraz w miejscu, w którym nie ma już bólu i cierpienia.
Rodzinie i Bliskim Piotra składamy szczere kondolencje.
Opis zbiórki
We wrześniu mam obchodzić 25 urodziny. Dzisiaj patrzę w kalendarz i zastanawiam się, czy w ogóle ich dożyję. Od 7 miesięcy choruję na raka! Przeszedłem wyczerpujące leczenie w Polsce, ale rak po raz kolejny udowodnił mi, jak bardzo brutalnym jest przeciwnikiem...
W kraju skończyły się metody leczenia. Czy to tak ma wyglądać mój koniec? Obiecałem sobie że nie, bo mam dla kogo żyć! Moja narzeczona nie może być świadkiem tego, jak powoli odchodzę... Leczenie ostatniej szansy czeka w Izraelu. Tamtejsi lekarze mają pomysł, jak mnie ratować! Niestety – cena za moje dalsze życie to ponad milion złotych...
15 stycznia usłyszałem od lekarza trzy słowa: “ma pan nowotwór”. Trzy słowa, które zmieniają wszystko w kilka sekund, wypędzając dotychczasowe plany i marzenia. Chłoniak Burkitta to bardzo złośliwy nowotwór, który rozwija się w bardzo szybkim tempie.
Dlaczego? Jak do tego doszło? Miałem w głowie coraz więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi. Nie wierzyłem, że w wieku 24 lat siedzę w białym gabinecie lekarza, a osoba, która siedzi przede mną mówi mi, że umieram. Przecież zawsze byłem zdrowy, wysportowany, oddawałem krew, a tu nagle śmiertelna choroba? Idąc w grudniu z bólem migdałka do lekarza, nie przypuszczałbym nawet, że wszystko to skończy się skierowaniem na onkologię.
Studia, które skończyłem, w trakcie leczenia stawały się czasem przekleństwem. Studiowałem medycynę laboratoryjną. Przed diagnozą zacząłem doktorat na Wydziale Farmaceutycznym. Rozumiałem wszystko, co mówili do mnie lekarze. Cały czas zdawałem sobie sprawę z tego, co dzieje się z moim ciałem. A może właśnie lepiej byłoby nie wiedzieć wszystkiego. Może wtedy trochę łatwiej byłoby to wszystko znieść…
Chemioterapia było fizyczną i psychiczną torturą. Bolało mnie całe ciało, nie potrafiłem nic jeść, ale cały czas wierzyłem, że całe to cierpienie nie pójdzie na marne, że w końcu okaże się, że chemia działa. Niestety – moje węzły chłonne na szyi cały czas się powiększały. Pierwszy cykl, drugi, trzeci – wszystko na nic. Lekarze zdecydowali się przeprowadzić specjalistyczne badania i wtedy po raz kolejny uderzyłem głową w mur. Mój nowotwór okazał się chemiooporny. Trafiłem do Centrum Onkologii w Warszawie, gdzie lekarze podjęli decyzję o bardzo wysokiej dawce chemii, która miała przełamać chemiooporność. Cierpiałem znów i, tak samo jak wcześniej, wierzyłem, że się uda. Byłem nieprzytomny z bólu i gdyby wtedy nie było przy mnie mojej narzeczonej, nie wiem, jakbym to przeżył. Niestety – znów wszystko na marne. Nowotwór rósł w siłę, a ja byłem coraz słabszy. W końcu lekarze wycięli mi zaatakowane przez raka węzły chłonne. Po chemioterapii, operacji, radioterapii i kolejnej najcięższej chemii okazało się, że mimo to jest coraz gorzej.
Nowotwór zajął szpik – rozprzestrzenił się po całym moim organizmie. Chłoniak zamienił się w białaczkę limfoblastyczą… Lekarze w Polsce rozłożyli ręce. Dostępne w kraju metody po prostu się wyczerpały. “Proszę wrócić do domu i spróbować odpocząć” – na odchodne usłyszałem, że w mam bezradnie czekać na śmierć.
Odkąd zachorowałem, cały czas czytałem publikacje medyczne i cały czas przeczesywałem internet, by znaleźć dla siebie ratunek. Znalazłem miejsce, w którym są w stanie mi pomóc – Sheba Medical Centre w Izraelu. Poznałem historię ludzi w moim wieku, którzy są w trakcie lub po leczeniu i którzy żyją, choć w Polsce postawiono na nich krzyżyk. Lekarze w Izraelu podejmą próbę uzyskania remisji i przeszczepu od mojego młodszego brata, kwalifikują mnie również do terapii genowej CAR-T CELL. Niestety – razem z kwalifikacją przyszedł kosztorys. Moje życie wyceniono na kwotę, której nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
Mam bardzo mało czasu, najgroźniejszego przeciwnika przed sobą i serce pełne strachu. Teraz liczy się każdy dzień, bo nowotwór postępuje w bardzo szybkim tempie i na pewno nie będzie na mnie czekał… Im szybciej zdobędę pieniądze, tym szybciej będę mógł je rozpoczynać. Lekarze w Izraelu czekają na mnie, a ja na razie nie jestem w stanie zapłacić ceny za swoje życie.
Jeśli mi pomożesz, zmierzę się z rakiem po raz ostatni. Kolejnej szansy nie otrzymam. Proszę…
–Piotrek