Oczami Wandy

leczenie w szpitalu GOSH w Londynie
Zakończenie: 4 Lutego 2014
Rezultat zbiórki
13 lutego 2014 roku:
Wanda jest po kolejnej konsultacji w Londynie. Ostatnie badanie wykazało, że guz nadal jest nieaktywny, a drugie oko zdrowe.
Jupi!
Kolejne badanie odbędzie się za około 4 miesiące.
Opis zbiórki
Wandzia była okazem zdrowia i wigoru. Od pierwszych godzin życia była energiczna i stanowcza. Zapowiadała się na ostre ziółko, co to sobie w kaszę dmuchać nie pozwoli.
Tak, Wandula jest dzieckiem żywym i wesołym, a przede wszystkim uroczym i bystrym. Kokietuje i zaczepia. Na powitanie zalotnie chowa głowę między swoje małe ramionka, a już po chwili odszukuje wzrokiem swoją ofiarę i poszturchuje delikatnie paluszkiem z wielkim uśmiechem na buzi.
W 10 miesiącu życia, w trakcie zabawy, w prawym oku Wandy zauważyliśmy biały odblask - Leukokoria - zły znak. Po kilku dniach Wanda pod narkozą została przebadana w klinice okulistycznej w Krakowie. Do ostatniej chwili czekaliśmy na cud, że to nie to, że coś innego, że to tak rzadko, że nie my. Cudu nie było - TO RAK.
U Wandy zdiagnozowano nowotwór złośliwy oka – siatkówczak, w zaawansowanym stadium. Guz niezwykle rzadki, charakterystyczny dla niemowląt i dzieci do piątego roku życia. Nieleczony prowadzi do przerzutów, a ostatecznie do… boimy się nawet o tym myśleć.
Zagrożenie utratą oka oraz widzenia w chorym oku jest bardzo duże. Natychmiast zaczęliśmy leczenie w Krakowie. Nie było łatwo. Z ciepłego rodzinnego gniazdka wylądowaliśmy z łoskotem w świecie, w którym co dzień walczy się o życie.
Początki chemioterapii były ciężkie. Wkłucia igieł w delikatne żyły były dla Wandy traumatyczne. Zakażenia i zakrzepy żył zmuszały do nowych wkłuć co kilka dni. Po drugim cyklu pojawiły się biegunki, gorączki, zapalenie ucha - doszło do ciężkiego odwodnienia i dłuższego pobytu w szpitalnej izolatce. Wanda zupełnie opadła z sił.
Obecnie Wandula jest już po pięciu cyklach chemioterapii. Łysiutka jak kolano, izolowana od rówieśników, ale dzielna i nadal wesoła. Na początku maja, po dwóch cyklach chemioterapii, przeprowadzono pod narkozą ponowne badanie oka. Mimo redukcji guza oko zostało zakwalifikowane do usunięcia. Znów dramat i rozpacz. Co robić? Za wcześnie, żeby się poddać.
Czytając o dokonaniach dr Johna Hungerforda pracującego w londyńskim szpitalu okulistycznym, postanowiliśmy, że Wanda musi zostać przebadana przez tego lekarza. Wobec jednoznacznej opinii polskich lekarzy do Londynu lecieliśmy zrezygnowani, spodziewając się jedynie potwierdzenia wyroku. Tak się jednak nie stało.
Lekarz ocenił, że reakcja guza na zastosowane leczenie jest bardzo dobra, a decyzja o usunięciu oka na tym etapie jest zdecydowanie przedwczesna. Szanse na uratowanie oczka są ogromne. Leczenie w Londynie to jedyna szansa dająca gwarancję uratowania wandziowego oczka.
Dla zdrowia i życia Wandzi chcemy korzystać z doświadczenia dr Hungerforda. Dla monitorowania stanu guza potrzebne są badania co 2-3 miesiące. Koszt każdego badania to co najmniej 2500 funtów.
Trzeba się jednak liczyć z tym, że już kilka miesięcy po zakończeniu chemioterapii mogą pojawić się wznowy nowotworu. Wówczas dla ratowania oka możemy być zmuszeni do zastosowania leczenia metodą niedostępną w Polsce. Polega ona na skomplikowanym zabiegu dotętniczego podawania chemioterapii bezpośrednio do oka. Stosuje się dwa lub trzy cykle. Koszt jednego to około 80 000 zł.
Kwota, która przerasta nasze możliwości, a która może uratować życie Wandulki, to 52 500 zł. O wspólne zebranie takiej sumy serdecznie prosimy Was, drodzy Pomagacze. Wiemy też, że dla Wandy musimy próbować wszystkiego, co w dzisiejszej medycynie dostępne. Kiedyś zapyta nas: Czy można było zrobić coś jeszcze? Czując wsparcie tych, którzy nam pomagają, łatwiej nam walczyć. Wierzymy, że Wandzia wkrótce wyzdrowieje.
Z tego miejsca prosimy Was, kochani Pomagacze, o wsparcie dla małej Wandzi. Pomóżmy jej w walce z rakiem!