Oczami Wandy - pokonać nowotwór

Leczenie celowaną chemioterapią w Moorfields Eye Hospital w Londynie
Zakończenie: 14 Lutego 2015
Rezultat zbiórki
Kolejny raz zwróciliśmy się do Państwa o pomoc - u Wandy wystąpiła wznowa, to, czego najbardziej się obawialiśmy. Wcześniej jeździliśmy kontrolować oko, jednak cały czas baliśmy się tego, że coś złego zacznie się dziać. Na szczęście dzięki kontrolom wznowa szybko została wykryta i mogliśmy od razu rozpocząć leczenie.
Mogliśmy - potrzebowaliśmy tylko pieniędzy na 3 dawki leku podawanego dotętniczo do oka. Zaczęliśmy zbierać brakującą kwotę i tym razem znowu nam pomogliście, za co bardzo dziękujemy. Lek zadziałał, teraz znowu kontrolujemy oko i tak jeszcze przez co najmniej 2 lata. Każda kontrola jest w Londynie, każda to duży wydatek - bez ludzi nie bylibyśmy w stanie pokryć kosztów leczenia.
Od 10 miesiąca życia walczymy o uratowanie oka Wandy. Musimy to robić na własną rękę i z pomoca ludzi dobrej woli. Leczenie prowadzone jest w Londynie, bo tu w Polsce kategorycznie nakazano usunąć oko. Udało się ocalić oko i zapobiec przerzutom. Wciąż jednak walczymy, żeby nowotwór nie wrócił.
Dziękujemy wszystkim, którzy walczyli i nadal walczą z nami. Rodzice
Opis zbiórki
Do naszego domu zapukał nowotwór… Zanim to się stało, myśleliśmy tak jak Ty, że takie historie są gdzieś obok, że choroba nie zna naszego adresu i niespodziewanie nie zapuka do naszych drzwi. Niestety, zapukała i wybrała najgorzej, jak mogła – zaatakowała naszą małą córeczkę Wandę.
Było to ponad rok temu, Wanda miała 10 miesięcy. W trakcie zabawy zauważyliśmy biały odblask w prawym oku – to był zły znak. Nowotwór złośliwy oka – siatkówczak – w zaawansowanym stadium. Nieleczony prowadzi do przerzutów, może zaatakować mózg. Grozi też utratą wzroku, a nawet amputacją oka. Zaczęła się chemioterapia. Guz się zmniejszał, wydawało się, że Wanda z tego wyjdzie z całym oczkiem. Gdy lekarze coraz bardziej skłaniali się ku usunięciu oka, rodzice Wandy pojechali na konsultację do dr Hungerforda w Londynie. To była najlepsza decyzja, jaką mogli podjąć - okazało się, że oko można ocalić.
Szanse na uratowanie oka wynosiły 70-80%. Wizyty w Londynie wyznaczały tryb życia rodziny Wandy - co kilka miesięcy jeździli na badanie oka. Na szczęście kolejne badania nie wykazywały żadnych zmian w oku – guz był martwy. Jednocześnie rodzice widzieli inne dzieci, u których choroba wracała i atakowała do samego końca. Jeszcze wtedy nie wiedzieli, że przyjdzie im poznać złośliwość i przewrotność nowotworu, który zamieszkał w oku Wandy.
20 maja 2014 roku. Niestety. Rozrzucone po siatkówce resztki starego guza się odezwały. Jest wznowa. Z rozpadu starego guza zaczęły wyrastać nowe guzy. Jeden z nich został wymrożony, ale jeśli chcemy walczyć o oko, to nie wystarczy. Wokół widać już kolejne guzy, które odżywione krwią z siatkówki, zaczynają rosnąć. Pomóc może tylko leczenie w Londynie. Terapia polega na wprowadzeniu przez tętnice udową cewnika prowadzonego przez serce, aż do samego oka. Tą drogą podaje się leki chemioterapeutyczne.
Całe leczenie składa się z trzech cykli w miesięcznych odstępach. Pomiędzy cyklami wykonuje się pod narkozą badania kontrolne. Wszystko w Londynie, bo w Polsce ta metoda, choć uznawana za wartościową, nie jest wykonywana ani refundowana przez NFZ. Leczenie zaczynamy w połowie czerwca. Koszt leczenia, badań przed podaniem kolejnych dawek oraz badań po kuracji (co 6 tygodni przez kilka miesięcy) może sięgnąć nawet 300 tysięcy złotych. Część kwoty już mamy, resztę musimy uzbierać w najbliższym czasie.
Nikomu jeszcze nie udało się zaryglować drzwi, żeby nie pozwolić chorobie wemknąć się do środka. Gdy przekroczy próg, rodzice muszą dobijać się do serc innych ludzi, żeby pozbyć się niechcianego gościa ze swego życia. Pomóżmy małej Wandzi, żeby nowotwór w końcu opuścił jej oczko i nie zagrażał jej życiu.