Życie synka w rękach Polaków

leczenie skrajnego wcześniaka
Zakończenie: 17 Sierpnia 2015
Opis zbiórki
To mógłby być każdy z nas. Matka, ojciec - poszukujący ratunku dla swoich nienarodzonych dzieci. My Polacy również jeździmy za granicę, gdy w kraju nie ma już ratunku. Znamy rodziców chorych dzieci, którzy wiedzą, co to znaczy „utknąć” w obcym miejscu, szukając nadziei. Jest to koszmar, ale tak naprawdę liczy się tylko życie dziecka. Tragedia pokrzyżowała plany Tetiany. Za kilka miesięcy miała świętować szczęśliwe rozwiązanie. W zamian za to nie dane jej było nawet pożegnać synka. Nie była na pogrzebie, ponieważ cały czas walczy o życie drugiego maleństwa tutaj, w Polsce.
Na Ukrainie nie ma sprzętu - to tamtejsi lekarze wskazali jej Polskę, jako ratunek. Tetiana miała zostać mamą bliźniaków, ale jak się okazało los zadecydował inaczej. Zespół przetoczenia pomiędzy płodami jest chorobą dotyczącą bliźniąt posiadających wspólne łożysko i, jak się okazało, wystąpił w przypadku jej dzieci. Polega na istnieniu nieprawidłowych połączeń między dziećmi i związanym z tym przekazywaniu krwi jednemu płodowi zwanemu biorcą przez drugi płód zwany dawcą. Jedno z dzieci otrzymuje zbyt dużo, drugie zbyt mało krwi i może to doprowadzić do poważnych komplikacji, obejmujących trwałe uszkodzenie mózgu, serca, aż do śmierci jednego lub obu płodów włącznie. Ryzyko obumarcia płodu w takiej sytuacji wynosi około 80-100% przy braku leczenia.
Tetiana i jej mąż zarabiają po 350 złotych miesięcznie. Rodzina i przyjaciele nie pozostawili młodej mamy w potrzebie. Pomogli jej zebrać kilkadziesiąt tysięcy złotych na zabieg fetoskopii (wprowadzenie przez skórę brzucha do macicy jednej grubej igły, przez którą przy pomocy odpowiednich narzędzi zamyka się połączenia naczyniowe pomiędzy płodami). Wszyscy liczyli na to, że za kilka dni wróci do domu.
Sam zabieg odbył się planowo i bez komplikacji w trakcie. Niestety, w dniu wypisu Tetiana zaczęła rodzić. Na świat przyszło dwóch chłopców - Nikita (410 gramów) i Nazar (900 gramów). Matka nie powinna przeżyć śmierci swoich dzieci. Takie wydarzenie łamie serce na całe życie. Tak samo dzień porodu nigdy nie powinien być dniem śmierci. Ale takie jest życie - bezwzględne i kruche. Pierwszy z maleńkich braci był bez szans. Lekarze pozwolili mamie wziąć go na ręce. To w jej objęciach odszedł do nieba. Chwila powitania była zarazem ich ostatnim pożegnaniem. Jego ciało dziadkowie przewieźli na Ukrainę. Tam go pochowano. Mama musiała zostać w Polsce, aby walczyć o żyjącego braciszka.
Tetiana w Polsce została sama. Po polsku rozumie pojedyncze słowa. Wszystko jest dla niej obce. Wypisano ją ze szpitala, więc zamieszkała ze studentami z Ukrainy, którzy pomagają jej w tłumaczeniach. Mąż Tetiany ma otrzymać wizę za ok. trzy miesiące. Psychika młodej 25-letniej mamy w połogu musi udźwignąć śmierć dziecka. Żałoba w samotności jest jeszcze cięższa.
Synek Tetiany nie może zostać przetransportowany na Ukrainę. Zbyt wielkie jest zagrożenie, że nie przeżyłby drogi. Jego stan lekarze określają jako ciężki, ale stabilny. Nerki zaczęły same pracować, ale oddycha za niego maszyna. Tetianie podarowano nadzieję. Lekarze mówią, że waga dziecka jest na tyle duża, że jest szansa. Słowa ”takie dzieci z tego wychodzą” koją i dodają sił.
Tetiana nie posiada polskiego obywatelstwa. Nie jest ubezpieczona. Za zabieg fetoskopii zapłaciła sama. Koszt 23-godzinnego pobytu maleńkiego Nikity w szpitalu wystawiono na ponad 24 000 złotych - to pokryjemy z pieniędzy Fundacji Siepomaga, nie ma innego wyjścia… Musimy zadbać o to, aby długi nie przekreśliły leczenia drugiego z maluszków. Wiadomo, że chłopczyk będzie musiał pozostać na oddziale min. 3 miesiące. To koszt ponad 200 000 złotych. Mama, gdzie może, prosi o pomoc.
Ostatnio z zapartym tchem śledziliśmy losy Ksawerego. Najmniejszego polskiego wcześniaka urodzonego w Krakowie, który w dniu narodzin ważył tylko 390 gramów. Niestety, pomimo początkowych sukcesów, życia chłopca nie udało się uratować. Ale Ksawery zaszedł tak daleko, że dał ogromną nadzieję mamom innych wcześniaków. Nazar w dniu narodzin ważył 900 gramów. To jego szansa.
Nazar, ten mały chłopczyk potrzebuje naszej pomocy. I choć jego życie jest malutkie, to zasługuje na nie tak, jak każdy z nas.