Walczę o powrót do dawnego życia - dla mojej żony i córeczki

roczna rehabilitacja
Zakończenie: 25 Listopada 2018
Opis zbiórki
Spisano go na straty. Miał się nigdy nie wybudzić ze śpiączki. Co najwyżej egzystować jako “roślinka”. Mój mąż się jednak nie poddał. Pęknięcie naczyniaka odebrało mu sprawność i samodzielność, ale wciąż jest z nami i nawet potrafi samodzielnie się ogolić. Pełni zdrowia już nigdy nie odzyska, jednak dzięki regularnym ćwiczeniom i rehabilitacji, możemy go utrzymać w dobrej formie. Przeszkodą niestety są pieniądze…
Ten dzień wywrócił nasze życie wspólne życie do góry nogami. 3 stycznia 2009 w głowie męża pęka naczyniak. Tomek upada i rozbija głowę. Ogromny krwiak w śródmózgowiu niemal zabiera go z tego świata. Natychmiastowa operacja ratuje mu życie, ale lekarze nie są optymistami. Patrzę jego bezwładne ciało i umieram razem z nim. Dają mu 10% szans. Twierdzą, że obrażenia, których doznał, są zbyt rozległe… Jego stan określają jako wegetatywny. Z języka medycznego na polski - jest i będzie roślinką.
Tomek, błagam, nie możesz być roślinką. Czeka na Ciebie córka, ma dopiero 16 miesięcy… Ja na Ciebie czekam. Nie możesz mnie tu zostawić samej… Jesteś nam potrzebny…
Po 14 dniach zaczyna delikatnie poruszać palcami prawej ręki. Po miesiącu odzyskuje świadomość, nawiązujemy kontakt. Na zadane pytania odpowiada podniesieniem ręki. On wrócił - jest znowu z nami. Radość nasza jest niezmierzona, a pogłoski o Jego szybkim końcu, okazały się przedwczesne. W ciągu kilku następnych miesięcy mąż staje się bardzo wygadaną “roślinką”.
Wkrótce minie 10 lat od tamtych wydarzeń. Wiele nieprzespanych nocy, tysiące litrów wypłakanych łez. Tomek cały czas jest z nami. Każdego dnia walczymy o jego sprawność, formę fizyczną i psychiczną. Potrafi jeść samodzielnie i się ogolić. Całą resztą muszę zająć się ja. Kąpanie, ubieranie, toalety - pełna obsługa. Nasze codzienne, małżeńskie rytuały, które czekają nas aż do samej śmierci. Mojej lub jego. Niestety Tomek ma problemy z pamięcią… Wspomina wydarzenia sprzed lat, ale często gubi zupełnie dzień wczorajszy.
Dzięki regularnym, intensywnym ćwiczeniom - Tomek wrócił do nas. To jest droga, z której nie możemy zejść. W ostatnich miesiącach, z uwagi na brak środków finansowych, musieliśmy jednak mocno ograniczyć te zajęcia i efekt tego jest niestety zauważalny gołym okiem. Im mniej ćwiczy, tym gorzej się czuje i po prostu w swojej niesprawności jest jeszcze mniej sprawny. Żeby utrzymać go w formie, musimy ćwiczyć! Nie mamy innego wyjścia, dlatego proszę o pomoc…
Tomek jest ogromnym fanem drużyny piłkarskiej Zagłębie Sosnowiec. Jego ulubieńcy niedawno wrócili po wielu latach do ekstraklasy, a mąż przeżywa każdy mecz, jakby miał być tym ostatnim. On walczy o swoje zdrowie, sprawność i samodzielność. Ma dla kogo żyć. W końcu musi wychowywać naszą 11-letnią córkę. Pomóżcie nam proszę w tej walce. My się nie poddamy. Z Waszym wsparciem na pewno zwyciężymy!
Agnieszka - żona