

PILNE❗️Czy mamy odwiedzać kolejny grób...? 16 milionów za życie Wiktorka - URATUJ NASZEGO SYNKA!
Cel zbiórki: Terapia genowa w walce z DMD
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
11 Stałych Pomagaczy
Dołącz- Żuk Osaczonywspiera już 5 miesięcy
- Anonimowy Pomagaczwspiera już 5 miesięcy
- Anonimowy Pomagaczwspiera już 5 miesięcy
Cel zbiórki: Terapia genowa w walce z DMD
Aktualizacje
Odwiedzamy już 3 małe groby... Bez ratunku Wiktorka czeka taki sam KONIEC❗️Chcemy dla niego życia, nie pożegnania 💔
Nasz synek w styczniu skończy 3 latka. Powinniśmy planować tort, świeczki i prezenty. A jednak… jego trzecie urodziny mijną nam w cieniu strachu, który od tygodni ściska serce. Wiktorek choruje na DMD, chorobę, która dzień po dniu odbiera mu siłę. Patrzymy, jak walczy, choć jego mięśnie słabną. I boimy się. Boimy się tak, jak boją się tylko rodzice, którzy wiedzą więcej, niż chcieliby wiedzieć...
W naszej rodzinie ta choroba już zabrała trzech braci mamy Wiktorka. Trzy małe życia, trzy niewyobrażalne pożegnania. Nie ma słów, które opiszą, jak żyje się z takim cieniem w sercu… i jak straszna jest myśl, że to mogłoby spotkać naszego synka.

13 stycznia jedziemy z Wiktorkiem do kardiologa. Serce to też mięsień, a DMD niszczy każdy mięsień, bez wyjątku. Ten termin stoi przed nami jak mur — boimy się, co usłyszymy. Boimy się, że urodziny naszego dziecka spędzimy z wynikami, których nikt nie chce dostać...
Dlatego walczymy. Walczymy o terapię genową, jedyną szansę, by zatrzymać chorobę, zanim zabierze nam Wiktorka tak, jak zabrała jego trzech wujków. Prosimy o pomoc — z całej naszej rodzicielskiej bezradności, z całej miłości, jaka w nas jest.
Chcemy, żeby Wiktorek dorastał. Żeby miał kolejne urodziny, nie kolejne wizyty i lęki. Chcemy dla niego życia, nie pożegnania.
Pomóż nam uratować synka. Błagamy Cię...
Rodzice
Naszej tragedii nikt nie widzi... Musimy walczyć - poddanie się to skazanie Wiktorka na ŚMIERĆ, pomocy❗️
Za 3 miesiące nasz Wiktorek skończy 3 lata… Nasz jedyny syn, nasz największy skarb. Skarb, który możemy stracić... Synek jest śmiertelnie chory, a my robimy wszystko, by uratować jego życie...
Każdego dnia szukamy ratunku dla naszego dziecka. Jego życie może uratować terapia genowa, na którą zbieramy środki... Praktycznie co tydzień jesteśmy pod kościołami, gdzie prosimy o pieniądze na leczenie Wiktorka. To trudne, ale dla Wiktorka jesteśmy. w stanie zrobić wszystko.
Trudno nam się przebić przez tyle zbiórek - czasem mamy wrażenie, że naszej tragedii nikt nie widzi... Nie przestaniemy jednak walczyć, bo poddanie się oznaczałoby po prostu przyzwolenie na śmierć naszego jedynego syna... Na to nigdy się nie zgodzimy.

Na zbiórce mamy cztery miliony, co jest ogromną sumą, ale niestety przed nami wciąż długa droga. W przyszłym roku planujemy wyjazd do Belgii, aby skonsultować przypadek Wiktorka z najlepszymi specjalistami ds. leczenia DMD w Europie. Zrobimy wszystko, pójdziemy wszędzie... Byle by Wiktorek żył.
Kochani, dziękujemy, że jesteście z nami. Wasze wsparcie daje nam nadzieję, kiedy brakuje nam sił... Wybaczcie, że piszemy znowu, ale nie możemy tego zrobić bez Waszej pomocy. Wiktorek jest mały, ale jego siła i serce są ogromne.
Każda złotówka, każda modlitwa i każde udostępnienie przybliża nas do celu – do życia naszego synka, które musimy uratować ponad wszystko...
Odwiedzając groby, umieram ze strachu, że pochowam moje jedyne dziecko❗️Błagam o ratunek dla Wiktorka!
Za chwilę 1 listopada. Dla większości ludzi to dzień wspomnień, zadumy. Dla mnie – to najtrudniejszy dzień w roku. Odwiedzam groby trzech moich braci. Trzech chłopców, których zabrała ta sama choroba, z którą teraz walczy mój synek… Dystrofia mięśniowa Duchenne’a.
Pamiętam ich coraz mniej — byłam dzieckiem, kiedy umierali. Ale pamiętam ten strach, rozpacz babci, rodzeństwa, ten bezsilny ból. I dziś… przeżywam to samo. Patrzę na mojego Wiktorka — ma zaledwie dwa lata, a choroba już odbiera mu siłę. To mój jedyny synek. Moje wszystko. A ja drżę o każdy jego oddech.
Ostatnio przeszliśmy COVID, synek miał wysoką gorączkę, trafił na SOR... Znowu czułam ten strach, znowu to poczucie, że możemy go stracić w każdej chwili. Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę pochować mojego jedynego dziecka!

Zbieramy na terapię genową, jedyną szansę, by zatrzymać chorobę i uratować Wiktorka. Kosztuje ponad 16 milionów złotych. Udało się uzbierać 4 miliony — dziękuję za każdą złotówkę, każdą modlitwę, każdą wiadomość. Ale droga wciąż tak długa, a czasu tak mało…
Błagam Was — pomóżcie mi ocalić życie mojego synka. Nie chcę kolejnego grobu do odwiedzenia. Chcę tulić mojego Wiktorka w ramionach jeszcze przez długie, długie lata. 💔 Proszę, pomóż mi, matce, która umiera ze strachu, że straci jedyne dziecko. Pomóż Wiktorkowi zawalczyć o życie.
Malwina Franczak, mama Wiktorka
Opis zbiórki
Kilka miesięcy temu skończył się nasz świat… 11 października dowiedzieliśmy się, że Wiktorek - nasz malutki synek - cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne’a, ciężką chorobę genetyczną. Jest to choroba, która stopniowo atakuje mięśnie dziecka, począwszy od szkieletowych, po serce i płuca, co czyni ją śmiertelną. Pacjenci dożywają średnio 20. roku życia… Wiemy już, że w naszej rodzinie były już 3 przypadki takiej choroby i każda z nich kończyła się śmiercią. Jesteśmy przerażeni i szukamy pomocy, gdzie się da, bo inaczej będziemy patrzeć, jak nasz synek umiera…

Mama Wiktorka: Jestem najmłodsza z rodziny. Bracia byli ode mnie kilkanaście lat starsi. Byłam dzieckiem, gdy zmarli. Najlepiej pamiętam Adama… Odkąd pamiętam, poruszał się na wózku inwalidzkim. To było 30 lat temu. Wtedy nie wiedziano, co im dolega. Lekarze uznali, że to zanik mięśni… Mam jeszcze dwie siostry i brata, mają już dzieci, wszyscy jesteśmy zdrowi.
Razem z mężem również bardzo chcieliśmy mieć dziecko. Dwie kreski na teście ciążowym były spełnieniem naszych marzeń o rodzinie… Potem okazało się, że będziemy mieć synka. Chciałam tylko jednego - tego, że był zdrowy. Przez całe życie myślałam, że moja rodzina naznaczona jest piętnem SMA. Z nadzieją obserwowałam więc rozwój medycyny, która wprowadziła rozwiązania, by leczyć tę chorobę - terapię genową, badania przesiewowe… Dzień, w którym otrzymaliśmy wynik badań, że synek nie ma SMA, był dla nas najpiękniejszy na świecie. Myśleliśmy, że nie czyha na niego już żadne niebezpieczeństwo.
Tata Wiktorka: Gdy urodził się synek, oszaleliśmy na jego punkcie. Przez 5 miesięcy cieszyliśmy się zdrowym dzieckiem… Synkowi w pewnym momencie zaczęły dokuczać kolki. Pediatra na wszelki wypadek wysłał nas do szpitala. Tam Wiktorkowi zrobiono szereg badań, w tym zmierzono poziom CK - kinezy kreatynowej. Wyszedł ponad 300 razy wyższy, niż miałoby to miejsce w przypadku zdrowego dziecka… To był szok… Lekarze zapytali nas, czy w rodzinie były jakieś choroby mięśni. Kiedy usłyszeliśmy to pytanie, zmroziło nas ze strachu… Gdy lekarze dowiedzieli się o zmarłych braciach żony, skierowano synka na dodatkowe badania.

Mama Wiktorka: Czekaliśmy na wynik badania genetycznego jak na ścięcie. Nic jednak nie wykazało, a w naszych sercach pojawiła się nadzieja, że to Wiktor jest jednak zdrowy… Lekarze zdecydowali o kolejnym badaniu genetycznym, robionym inną metodą. Tym razem odpowiedź była jednoznaczna i brutalna. 11 października dowiedzieliśmy się, że Wiktorek cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Na tę chorobę zapewne cierpieli też moi bracia - niestety ciężko dotrzeć do jakiejkolwiek dokumentacji medycznej sprzed 30-40 lat…
Mięśnie naszego synka słabną i umierają. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a jest rzadką chorobą, atakuje jednego na trzech tysięcy chłopców. Gdyby Wiktorek urodził się dziewczynką, byłby zdrowy… Niestety przegrał w genetycznej loterii. Choroba prowadzi do osłabienia i powolnego rozpadu mięśni, najpierw tych odpowiedzialnych za poruszanie, potem za przełykanie i oddychanie, następnie prowadząc do śmierci. Chłopiec trafia na wózek inwalidzki, a potem pod respirator… Moi bracia w chwili śmierci byli nastolatkami. Jeśli nic nie zrobimy, taki los czeka również Wiktorka. Za kilkanaście lat pochowamy z mężem własne dziecko.

Tata Wiktorka: Wiktorek, póki co, rozwija się prawidłowo. Patrząc na niego, można zapomnieć, że jest śmiertelnie chory. Choroba jednak jest z nim cały czas… Informacja o diagnozie była dla nas pierwszym szokiem, drugim na pewno będą pierwsze objawy tej choroby - kiedy Wiktorek zacznie się potykać i mieć problemy z chodzeniem…
Dystrofia mięśniowa Duchenne’a kiedyś była nieuleczalna, zostało tylko powolne umieranie. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że medycyna rozwinęła się na tyle, że pojawiło się światełko w tunelu. W zeszłym roku w USA zatwierdzono terapię genową, by leczyć małych pacjentów w DMD! Terapia dostarcza kopię genu, który produkuję mikrodystrofinę, co daje szansę na zatrzymanie lub na znacznie spowolnienie rozwoju choroby. Warunek jest jeden - pacjenci muszą mieć mniej niż 5 lat i być w dobrym stanie. Niestety, terapia jest najdroższą na świecie - kosztuje blisko 16 milionów złotych. Tyle musimy zebrać, by ratować synka!
Sami nigdy nie damy rady zebrać takich pieniędzy. Kwota jest niewyobrażalna… Jeśli jednak nic nie zrobimy, naszego synka czeka powolne umieranie. Odejdzie w męczarniach, podłączony do respiratora… My nie prosimy, lecz błagamy o pomoc. Terapia powinna być podana jak najszybciej, zanim choroba zabierze Wiktorkowi kolejne umiejętności. Pomóżcie nam uratować życie naszego synka.

➡️ Wiktorkowi możesz pomóc też przez LICYTACJE - Waleczny Wiktorek Walczy z DMD - KLIK!
➡️ Wiktorek ponad DMD - śledź walkę Wiktorka na Facebooku
➡️ Wiktorek ponad DMD - bądź z Wiktorkiem na Tik Toku

- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa20 zł
Walcz!
- Wpłata anonimowaX zł
- Anonimowy Pomagacz1 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa10 zł