Pomóż walczyć o sprawne dzieciństwo!

roczna rehabilitacja
Zakończenie: 9 Lipca 2019
Rezultat zbiórki
Z całego serca dziękujemy za pomoc!
Dzięki zebranym środkom na zbiórce Wiktora synek wziął udział w kilku turnusach rehabilitacyjnych, terapii ręki oraz terapii funkcjonalnej. Udało się też zorganizować wizyty u prywatnych specjalistów. Zostało zakupione specjalistyczne zapotrzebowanie medyczne między innymi orteza na rękę. Bardzo się cieszę, że z Waszą pomocą mogę patrzeć, jak mój synek walczy o swoją przyszłość!
Opis zbiórki
Będąc w ciąży, czekając na dziecko, nie myślałam o tym, że coś może pójść nie tak. To oczywiste, słyszałam historie o dzieciach bardzo chorych, takich, których start życia nie wyglądał tak, jak wymarzyli sobie ich rodzice. Mimo to starałam się odrzucać od siebie czarne myśli, że i z moim synkiem może być coś nie tak, że jego start będzie równie trudny, co dzieci, które były skazane na niepełnosprawność.
Wiktorek już będąc w brzuszku, zaraził się wirusem cytomegalii. Być może kiedyś spotkałam się z tą nazwą, ale nie przypuszczałam, że wirus może być aż tak niebezpieczny dla dziecka, które noszę pod sercem. Przyszedł dzień porodu, było piękne lato, a tak samo piękna miała być nasza przyszłość, którą, jak każda mama snułam w swojej głowie. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać, jaki będzie miał charakter. Same wspomnienia tamtych chwil sprawiają, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Myślałam, że właśnie będąc w brzuszku, mój synek jest najbezpieczniejszy na świecie. Niestety, los zaplanował to zupełnie inaczej…
Zaraz po porodzie, najważniejszym momencie życia dla każdej kobiety, lekarzy zaniepokoiła mała główka Wiktora. Zamiast cieszyć się pierwszymi chwilami z synkiem, zaczynałam czuć coraz większy niepokój. W drugiej dobie jego życia okazało się, że wirus cytomegalii krąży po jego maleńkim ciałku w niesamowitych ilościach. W krwi wykryto aż 500 tysięcy kopii wirusa, w moczu aż milion. Natychmiastowo podjęto decyzje o przetransportowaniu synka ze szpitala położniczego do Centrum Zdrowia Dziecka.
To tam spadły na mnie kolejne informacje o złym stanie zdrowia Wiktorka. Polimikrogyria – wada rozwojowa mózgu, zaburzenia układu nerwowego, małogłowie… Zamiast wielkiego szczęścia, pojawił się ogromny strach o naszą przyszłość, o przyszłość Wiktorka. Jak to możliwe, że tyle nieszczęść spadło na mojego synka. Co wtedy może czuć matka? Smutek, rozczarowanie, żal do losu? Przede wszystkim czułam ogromną miłość i strach o to, co jeszcze spotka moje dziecko.
Czas mijał, po wielu badaniach na szczęście wykluczyli niedosłuch, niestety wylewy do mózgu oraz wcześniej zdiagnozowana polimikrogyria prawej półkuli doprowadziły do momentu, w którym stwierdzono dziecięce porażenie mózgowe połowiczne. Walczę o mojego synka z całych sił, chociaż wiem, że nie da się wyleczyć chorób, z którymi przyszło mu żyć. Każdy jego postęp to moja ogromna radość, każdy jego uśmiech wynagradza wszystkie złe chwile, które przyszło nam przeżyć. Niestety, doszła padaczka ta, która potrafi niszczyć wszystko to, czego dotychczas z tak wielkim trudem się nauczył…
Częste wizyty u lekarzy, szpitale, badania — tak wygląda dzieciństwo Wiktorka. Tak bardzo cieszyłam się, że na świecie pojawi się mój synek, myślałam, że wszystko będzie dobrze. Ktoś miał dla nas inny plan… Koszty rehabilitacji są naprawdę duże, ale wiem też, jak wielkie macie serca, które są w stanie pomóc Wiktorkowi i przybliżyć go do regularnej rehabilitacji. Proszę, pomóż!