❗️Bez operacji stanie się tragedia – serduszko Wiktorka prosi o pomoc. Ratuj życie!

Operacja serca Wiktora w klinice w Munster
Zakończenie: 12 Sierpnia 2020
Rezultat zbiórki
Kochani,
Wiktorek jest już po udanej operacji serca!
Dziękujemy Wam z całego serca, bo to właśnie dzięki Waszej pomocy operacja mogła się odbyć!
Opis zbiórki
Obecnie tylko leki podtrzymują funkcjonowanie serduszka Wiktora! Niewydolność prawej komory zwiększa się – sinieją paluszki i usta, krążenie jest coraz słabsze…
Codziennie z przerażeniem monitorujemy stan serduszka. Patrzmy na zmieniające się parametry i boimy się, czy zdążymy z ratunkiem na czas. Im operacja odbędzie się szybciej, tym lepiej, dlatego prosimy, poznaj naszą historię i pomóż nam zapłacić za ratowanie życia naszego synka!
Już pierwsze godziny swojego życia Wiktorek spędził na bloku operacyjnym, walcząc o życie. Lekarze musieli zamknąć połączenie między przełykiem, a tchawicą, z którym Wiktor się urodził... Bez tego nie doczekałby kolejnej doby. Udało się, ale to wcale nie oznaczało końca walki. Było jeszcze bardzo chore serduszko, które jak najszybciej trzeba było naprawić… Wiktor urodził się z poważną wadą serca – Tetralogią Fallota.
W drugim miesiącu życia nasz synek po raz kolejny trafił na blok operacyjny. Po raz drugi w ciągu zaledwie dwóch miesięcy lekarze musieli walczyć o jego życie, a my modlić się o to, by nasze ukochane dziecko znalazło siłę, by dalej walczyć. Kiedy lekarz wyszedł z sali operacyjnej i powiedział mi, że doszło do kwasicy i niedotlenienia, prawie zemdlałam. Wiedziałam, co to znaczy. Wiedziałam, że to wszystko będzie rzutowało nasze dalsze życie. Nie sądziłam, że aż tak mocno. Poważne powikłania okołooperacyjne sprawiły, że Wiktor nie rozwija się tak, jak inne dzieci, że na pewien czas jego rozwój stanął w miejscu.
Operacja dała nam trochę czasu, ale niestety nie wyleczyła chorego serduszka. Kiedy Wiktorek skończył dwa latka, konieczna była kolejna... Tym razem nie chcieliśmy ryzykować. Po złych doświadczeniach sprzed dwóch lat, chcieliśmy, by trafił do najlepszych specjalistów. Wiktor został zakwalifikowany do operacji u profesora Malca, operującego wtedy w klinice w Monachium. Wszystko się udało – wreszcie można było się cieszyć, że koszmar dobiega końca, że los się odwrócił i że może być już tylko lepiej. Kto by pomyślał, że po tym wszystkim największą szkodę wyrządzi grypa. Choroba, która zazwyczaj kończy się po kilku, może kilkunastu dniach, u Wiktorka doprowadziła do zapalenia mięśnia sercowego.
Znów szpital i znów heroiczna walka o to, by zatrzymać synka na świecie. Ciężkie powikłania po grypie doprowadziły do obniżenia wydolności serca i konieczności stałego wspomagania farmakologicznego. Odporność Wiktorka stała się niemal zerowa i taka pozostaje do dziś...
Obecnie serduszko z jednej strony jest jak balon. Zastawka płucna ma znaczną niedomykalność, co spowodowało niewydolność prawokomorową i prawoprzedsionkową. Krew, zamiast wypływać z serduszka, cofa się, powiększając komorę i przedsionek. Na ten moment komora już jest bardzo duża – synek dostaje garści leków zmniejszających ciśnienie krwi, ale nie wiemy, na jak długo to pomoże! Codziennie żyjemy w strachu, czy doczeka operacji.
Profesor Malec ponownie zgodził się nam pomóc. Najlepiej zna serduszko naszego synka i zakwalifikował go do operacji, która przywróci prawidłową pracę serduszka. Podczas operacji zostanie wszczepiony homograf, dzięki któremu krew swobodnie wypłynie z serduszka, a życia Wiktorka przestanie być zagrożone! Obecnie czekamy na szczegółowy kosztorys operacji.
Cały czas czuwamy przy naszym synku. W nocy Wiktor coraz mocniej się poci, kaszle przy każdym wysiłku, sinieją mu paluszki u nóg i rąk. Każdej nocy sprawdzamy pulsoksymetrem parametry i modlimy się, aby Wiktorek dał radę! Nie chcemy nawet myśleć, co mogłoby się stać, gdybyśmy coś przeoczyli. Nie raz przekonaliśmy się już, jak cienka potrafi być granica pomiędzy życiem, a śmiercią.
Nie możemy dłużej czekać i ryzykować, dlatego błagamy, pomóż nam ratować nasze dziecko!
Emilia i Karol, rodzice