KRYTYCZNIE PILNE 🚨 Wiktorek walczy o życie! To ostatnia szansa, by pokonać NOWOTWÓR!

ratowanie życia - kontynuacja leczenia w USA, pobyt i transport medyczny
Zakończenie: 1 Grudnia 2023
Opis zbiórki
KRYTYCZNIE PILNE❗️4-letni Wiktorek walczy o życie! U maluszka zdiagnozowano hepatoblastomę – bardzo agresywny i niebezpieczny nowotwór złośliwy wątroby. Dzięki ogromnemu zrywowi dobrych serc Wiktorek jest w szpitalu w USA, tam jeszcze jest szansa na życie. Niestety nowotwór to niebezpieczny przeciwnik, a jutro jest niepewne... Nie składamy broni, walczymy, bo stawka jest największa - jest nią życie dziecka, które bez ratunku umrze na naszych oczach! Prosimy o pomoc, nie ma czasu do stracenia!
Rodzice Wiktorka: Otwierając każdego ranka oczy, prosimy Boga o zdrowie dla Ciebie, synku. Klęcząc przy łóżku, gdy zasypiasz, błagamy o kolejny dzień razem. Twoje dzieciństwo to walka, Nasz Bohaterze! Jesteś taki dzielny, a my zrobimy wszystko, by Cię uratować.
Nasza walka o życie rozpoczęła się w październiku 2021, kiedy u Wiktora zdiagnozowano strasznego guza wątroby. W jednej sekundzie skończyło się całe dotychczasowe życie... Po wielu miesiącach w szpitalu, operacjach i wielu cyklach chemioterapii dotrwaliśmy do grudnia 2022, kiedy to uzbieraliśmy dzięki Wam ogromną sumę pieniędzy, która umożliwiła nam rozpoczęcie leczenia w Boston Children’s Hospital. Był to jedyny szpital, który podjął się walki o życie Wiktorka.
Mimo licznych konsultacji z wieloma ośrodkami za granicą, pukania do wielu drzwi, nigdzie indziej nie dano nam nadziei – w grę wchodził tylko Boston, w którym stosowane są najbardziej nowoczesne i skuteczne formy leczenia tej strasznej choroby, która zaatakowała naszego synka. To agresywna postać nowotworu, raportowana dopiero w ostatnich latach, bardzo rzadko zdarza się tak małych dzieci jak nasz synek.
Kiedy mieliśmy możliwość wykonania „bezpiecznego” przeszczepu wątroby - we wrześniu 2022 r. w Bostonie - nie mieliśmy jeszcze na to środków. Nie zdążyliśmy. Choroba atakowała, dała nowe zmiany, jednakże lekarze w Warszawie uratowali synkowi życie. Nigdy nie zapomnimy słów, które dudnią w uszach nawet po takim czasie… „Państwa syn nie ma żadnej szansy na życie, po wykonaniu przeszczepu będzie miał 30 % szans”. Wiktor był na granicy życia i śmierci. Pokonał statystyki, wygrał! Nie dotarlibyśmy do tego momentu, w którym jesteśmy dziś bez pomocy Aniołów – naszej Pani Doktor oraz pani Profesor z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Nigdy nie zapomnimy Ich woli walki o naszego Synka i wsparcia, jakiego nam udzieliły.
Niestety, mimo wykonanego przeszczepu wątroby pojawiły się zmiany na płucach. Niespodziewana progresja choroby! Pomimo stosowania różnorakich terapii, w Polsce wykorzystaliśmy wszelkie możliwości leczenia – pozostała tylko opieka paliatywna. Kolejny wyrok śmierci, odroczonej w czasie... I kiedy traciliśmy już wszelką nadzieję, po długim czekaniu, udało się polecieć do Bostonu! Lekarze z USA stworzyli dla Wiktora konkretny plan leczenia –uwzględniający celowaną chemioterapię i operacje obu płuc, umożliwiające usunięcie przerzutów i powrót do zdrowia.
Leczenie w USA jest jednak bardzo drogie... Na miejscu w Bostonie, po diagnostyce synka, dokonano modyfikacji pierwotnego planu leczenia. To spowodowało, że kwota, którą wcześniej dzięki Wam zebraliśmy, jest niewystarczająca... Nowotwór, zwłaszcza taki, jaki próbuje nam odebrać synka, to nieprzewidywalna choroba. Żyjemy w strachu, bo każda kolejna zmiana planu leczenia, z którą będzie związany wzrost kosztów, spowoduje więc wstrzymanie ratunku i zagrożenie dla życia Wiktora. Nie będziemy mieli bowiem środków na pokrycie kolejnych kosztów. Bez Waszego wsparcia nasz synek umrze, bo nie będzie nas stać na dalsze leczenie.
Wiktor przeszedł jak dotąd 35 cykli chemioterapii, 7 operacji, kilka biopsji, niezliczoną ilość całkowitych znieczuleń koniecznych do przeprowadzenia badań obrazowych. W międzyczasie – między kolejnymi cyklami chemioterapii, szukaliśmy ratunku wl icznych przetoczeniach krwi i walczyliśmy z groźbami odrzucenia przeszczepionej wątroby czy śmiertelnie niebezpiecznymi zakażeniami. Nasz Synek połowę swojego życia spędził w szpitalu – to tu dorasta. Z dala od swojego młodszego braciszka i rodziny. Nie pamięta już naszego domu, w którym nie był od ponad półtorej roku. Z dwuletniego malucha Wiktor stał się 4-letnim chłopcem, który zna głównie szpitalne mury. Jego codzienność to ból, łzy i cierpienie.
Nie wiemy, jak to dzielne dziecko znajduje siłę na uśmiech. Nie wiemy, jak zapewnić mu choć namiastkę normalności, jak ukoić ból. Tyle razy odbierano nam już nadzieję… Teraz w końcu wiemy, że jest realna szansa! Szansa na to, żeby pokonać nowotwór, żeby Wiktorek mógł cieszyć się dzieciństwem i wrócić do domu... Żeby żył.
Wiktor walczy jednak o życie jak lew! A my błagamy, byście mu w tej walce pomogli. Czasami wydaje się nam, że więcej już nie jesteśmy w stanie znieść. Los i nowotwór zadają kolejne ciosy, wystawiają naszą rodzinę na kolejne próby. I znów wstajemy z kolan, by iść choć krok do przodu, a potem cofnąć się o dwa kroki… Ale nie poddajemy się. Nie możemy się poddać, póki walczy Wiktor! Stawka jest najwyższa – ŻYCIE.
Prosimy z głębi serc, pomóżcie naszemu synkowi w kontynuacji leczenia i powrocie do zdrowia! Nie dajcie Wiktorowi cierpieć tak strasznie i długo, nie pozwólcie na to, by utracił radość dziecięcych lat.
Walka o życie kosztuje. Dowodem na to jest nasza sytuacja, nasza codzienność. Błagamy Was o pomoc. Pomóżcie naszej rodzinie przetrwać ten koszmar i wrócić do domu. Pomóżcie uratować Wiktorka.
Rodzice Wiktorka
Facebook: Licytacje dla Wiktorka ❤️