

❗️Dramatyczny wypadek - Wiktorię potrącił tramwaj, straciła nogę. Pomóż jej wrócić na dawny szlak!
Cel zbiórki: Zakup protezy podudzia i 2-miesięczna rehabilitacja
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Zakup protezy podudzia i 2-miesięczna rehabilitacja
Aktualizacje
Dziękuję Wam! Wierzę, że będzie coraz lepiej!
Niebawem będę świętować już drugi rok w towarzystwie protezy. Niecałe trzy lata temu zdarzył się wypadek komunikacyjny - mój wypadek.
Pewnego dnia czas tak po prostu zatrzymał się, a liczba zmian przytłoczyła jak żadna inna kiedykolwiek wcześniej. A obecnie, od czasu wspomnianych wydarzeń, jestem w zupełnie innym miejscu na mapie swojego życia...
Pracę dyplomową, której przygotowania zostały przerwane, ukończyłam i obroniłam, co tylko dodało mi mnóstwo wiary w ogrom moich możliwości!

Status studentki uzyskałam po raz kolejny i to na kierunku, o który nigdy bym siebie nie podejrzewała – studentka fizjoterapii. Zyskałam też wspaniałą kompankę, choć raczej powinnam napisać, że od dnia zaprotezowania to jednak Hana zyskała kompankę wszelkich psot.
Obserwuję także zmianę jaka zaszła we mnie przez ten okres – odzyskuję siły fizyczne, akceptację, ale też to, co najważniejsze, poczucie, że na protezie też można zdobywać świat i to w równie zawrotnym tempie!
I choć droga do tego miejsca nie należała do najłatwiejszych to chodzę, nieustannie udoskonalam swoją sprawność i mam nadzieję, że zdobędę jeszcze niejeden szczyt i zrealizuję jeszcze niejedno marzenie. Chciałabym, zarówno dziś jak i w przyszłości, dzielić się determinacją w całym procesie odzyskiwania sprawności.

Dlatego DZIĘKUJĘ z całego serca wszystkim, którzy wspierali i wciąż wspierają moją zbiórkę – bez Waszej pomocy to wszystko nie byłoby możliwe.
Czuję ogromną wdzięczność, pomimo wielu obaw, które jeszcze tak niedawno mnie nie opuszczały.
Opis zbiórki
Mam na imię Wiktoria, w grudniu skończę 25 lat. Jeszcze kilka miesięcy temu moje życie wyglądało doskonale. Właśnie kończyłam studia z biologii, przygotowywałam się do obrony pracy dyplomowej, której temat pokrywał się z moją pasją, pracowałam jako baristka w małej, klimatycznej kawiarni, gdzie uczyłam się sztuki parzenia kawy. Każdą wolną chwilę spędzałam w moich ukochanych górach. Z wysokości świat wygląda tak pięknie! Niestety, ze szczytów brutalnie spadłam na sam dół…
8 lipca – ten zwykły, letni dzień skończył się dla mnie tragicznie… Uległam strasznemu wypadkowi. Zostałam potrącona przez nadjeżdżający tramwaj. Dnia wypadku nie pamiętam do dziś… Obudziłam się w szpitalu, a przez pierwsze tygodnie towarzyszyło mi poczucie dezorientacji. Szczegóły znam z opowieści lekarzy. Wprowadzono mnie w śpiączkę farmakologiczną. Doznałam licznych obrażeń, jednak największy dramat przerósł moje siły… Tramwaj zmiażdżył mi stopę i część podudzia. Konieczna była amputacja.

O tym, że nie mam prawej nogi, powiedziano mi kilka dni później po wybudzeniu. Nie mogłam uwierzyć ani w wypadek, ani w fakt, że straciłam nogę. Poinformowano mnie także o pozostałych obrażeniach: miałam pęknięty kręgosłup szyjny, skręcony i naderwany staw krzyżowo-biodrowego oraz otwarte złamanie kości piszczelowej lewej nogi. Powiedziano także o operacji twarzoczaszki, która odbyła się, gdy byłam jeszcze w śpiączce.
Wiadomość o amputacji była dla mnie szokiem! Wędrowanie było moją pasją, życiem, marzeniem! Gdy tylko mogłam, pakowałam plecak… Swoją pasję wykorzystywałam w zdobyciu wyższego wykształcenia, w zeszłym roku byłam na pracach terenowych w Karkonoszach, badając wysokogórską roślinność. Miałam w planach tyle szlaków, tyle dróg! Byłam kompletnie zdruzgotana, nie mogłam w to uwierzyć, że dotąd pełna sił, energii i charyzmy, z głową pełną marzeń, teraz będę zdana na łaskę innych...
W pierwszych dniach przepełniała mnie ogromna frustracja. Byłam aktywna, samodzielna, przez najbliższych postrzegana jako charyzmatyczna, pogodna osóbka o wielkim sercu… Nagle stałam się osobą leżącą, zwijającą się z bólu, niemogącą funkcjonować bez leków, niebędącą w stanie wykonać jakiejkolwiek czynności...

Po dwóch tygodniach spędzonych na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, gdzie trwała walka o moje życie, trafiłam na oddział ortopedii i traumatologii narządu ruchu. Tam czekały mnie kolejne operacje. Strachu i bólu po nie da się oddać w tym opisie... W tym czasie, trudnym dla mnie i moich najbliższych, okazało się, że na kikucie utworzyły się zmiany martwicze. Wystraszyłam się i błagałam lekarzy o deklarację, że obędzie się bez powtórnego odjęcia jakiegokolwiek fragmentu nogi. Udało się przy odpowiedniej formie leczenia pozbyć się martwych tkanek. Na początku września czekał na mnie kolejny zabieg - plastyka kikuta. Wracając z bloku operacyjnego po policzkach płynęły mi łzy. Po raz pierwszy były to jednak nie łzy smutku, a nadziei, że będzie już tylko dobrze.
Jestem przykuta do łóżka, a moja lewa stopa od dwunastu tygodni nie czuła gruntu pod sobą. Czekam na ten moment, pełna obaw, ale i nadziei... Nigdy nie sądziłam, że można tak bardzo docenić możliwość poruszenia się o własnych siłach. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w zbiórce na upragnioną protezę i rehabilitację. Tylko dzięki nim będę mogła znów chodzić i zdobywać szczyty... Wierzę, że odzyskam upragnioną sprawność i z podwójną determinacją będę realizować swoje plany i marzenia.
Wiktoria

Licytując, sprzedając i kupując, pomagasz Wiktorii! ➡️ Licytacje Pełne Mocy
- Izabela Z.20 zł
Wiki dasz radę jak zawsze dajesz! ❤️🫡
- 10 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- 10 zł
- 10 zł
- Wpłata anonimowa20 zł