5 dni, by uratować życie Wojtka

operacja ratująca życie Wojtka Szyjki
Zakończenie: 25 Września 2016
Rezultat zbiórki
Pamiętamy akcję pilnej zbiórki pieniędzy na operację guza mózgu 14 letniego Wojtka. W ciągu 3 dni udało się zebrać potrzebną kwotę dzięki, której Wojtek trafił do niemieckiej kliniki specjalizującej się w operacjach nowotworów mózgu.
Dziesięciogodzinna operacja została przeprowadzona przez zespół pod kierownictwem Profesora Martina Schuhmann’ a w klinice uniwersyteckiej w Tubingen.
Mimo dużych wątpliwości, Profesorowi udało się usunąć jednak cały guz, co daje to nadzieje, iż ta zdradliwa choroba może już nigdy nie powróci.
Choć podczas samej operacji pojawiły się pewne komplikacje i po wybudzeniu były dość trudne momenty, to jednak dzięki doświadczeniu lekarzy i wyposażeniu jakim dysponuje ta klinika, chłopiec otrzymał szansę na funkcjonowanie jako „normalny”, choć może w nie w pełni sprawny nastolatek.
Jak informują rodzice - „ Dalsza poprawa powinna nastąpić w trakcie kolejnych lat rehabilitacji, którą już rozpoczął. Należy podkreślić, iż taki stan Wojtka po tak bardzo trudnej operacji jest niewątpliwie dużym sukcesem . Jednak wyjazd do Kliniki nie byłby możliwy bez finansowego wsparcia wielu z Was, co jest również wzruszającym aktem i pięknym zakończeniem roku miłosierdzia ogłoszonego przez Papieża Franciszka. Bo właśnie w tym duchu ofiarodawcy pomogli naszemu synowi Wojtkowi. Jeszcze raz prosimy przyjąć nasze podziękowania za modlitwy, wsparcie i uwagę jaką poświęciliście sprawie naszej walki o życie i zdrowie syna.”
Opis zbiórki
5 dni wystarczy, by uratować życie 14-latka? Wierzymy, że uda się jeszcze raz oszukać najokrutniejszą z wszystkich chorób. Guz mózgu Wojtka to ukryta w głowie bomba, której nie można w żaden sposób rozbroić z zewnątrz. 9 lat temu lekarze z Ośrodka Uniwersyteckiego w Tubingen w Niemczech, uratowali jego życie...
Wojtek po pierwszej operacji dostał kilka lat względnego spokoju. Teraz gdy choroba przestała decydować o jego życiu, guz powrócił, większy i bardziej agresywny.
W 2007 roku Wojtuś miał 5 lat i nic nie wskazywało na to, że to będzie jedyne 5 lat względnego spokoju w jego życiu. Zaczęło się niewinnie, Wojtuś zaczął chorować, ale dzieci chorują i nie ma w tym nic dziwnego. Tylko że gdy mowa o infekcjach, nie pojawia się paraliż! Okazało się, że terapia uodparniająca obudziła śmiertelne niebezpieczeństwo, jakie czaiło się w głowie chłopca. Rezonans potwierdził obawy, a właściwie odebrał jakiekolwiek nadzieje. W jednej chwili okazało się, że Wojtuś walczy o życie, które tak naprawdę dopiero rozpoczął. Lekarze nie umieli przedstawić spójnej metody leczenia chłopca. Guz jest umiejscowiony w pniu mózgu, nieoperacyjny, niereagujący na chemię i radioterapię. Co teraz będzie? Nikt nie umiał odpowiedzieć co będzie jutro a co dopiero podać rozwiązanie.
W jednym z Polskich szpitali wykonano Wojtkowi biopsję, po której stan chłopca zaczął się szybko pogarszać. Jak się okazało, wdała się martwica, zamykając najlepsza możliwą drogę dojścia do guza. W tym miejscu miała się zakończyć historia życia, które trwało zaledwie 5 lat. Chory chłopiec, na którego żaden lekarz nie ma pomysłu. Każda operacja mogła skończyć się śmiercią dziecka, dlatego w Polsce nikt nie chciał podjąć wyzwania. Rodzice nie umieli się pogodzić z tą bezradnością i w zasadzie tylko dlatego Wojtek nadal żyje.
Decyzja o tym, aby przesłać wyniki do kliniki w Tubingen, gdzie tamtejsi lekarze podjęli się operacji, spowodowała, że chłopiec zyskał dodatkowe 9 lat życia. Był to pierwszy cud w życiu Wojtusia. Z małej główki 5 letniego dziecka, usunęli znaczącą część guza i choć nie obyło się bez strat, Wojtuś dostał 9 lat na to, by walczyć o pełną sprawność. Tylko że 9 lat to nadal za mało. Zwłaszcza jeśli większość kupionego czasu poświęcić trzeba było na rehabilitację i powrót do zdrowia.
Wymuszona leworęczność, godziny ciężkich i bolesnych rehabilitacji, by zminimalizować porażenie spastyczne, które odebrało sprawność nogi, kontrolne wizyty u neurochirurga, ortopedy, endokrynologa, okulisty, bo w trakcie operacji ucierpiał również nerw wzroku. To wszystko ma teraz pójść na marne? Wojtek miał czas, żeby pójść do szkoły, cieszyć się życiem, planować wakacje. Wykorzystywał każdą chwilę i nawet zapominał o chorobie. Bardzo polubi pływanie, a ciężkie treningi, gdzie w trakcie 1,5 h przepływał nawet 5 km, dawały mu odskocznię, a zarazem udowadniały, że może wygrywać każdego dnia. Dlaczego, teraz kiedy wszystko zaczynało się układać, stary lokator z przeszłości znów się pojawił? Od tegorocznych wakacji być widać, że zaczęło się dziać się coś złego. Wojtek zaczął tracić równowagę, częściej bywał rozdrażniony, rzeczy wypadały mu z rąk. Te sygnały wręcz prosiły o to, by jak najprędzej zajrzeć, co dzieje się w głowie chłopca. Sierpniowy rezonans pokazał, że 14-letni Wojtek musi zawalczyć o swoje życie po raz drugi!
Tym razem jednak będzie o wiele trudniej. Reszta guza, która nie mogła zostać usunięta, podczas poprzedniej operacji rozrosła się i uciska na nerwy do tego stopnia, że chłopcu z każdym dniem jest ciężej funkcjonować. Ciało przestaje poddawać się kontroli i niedowład się pogłębia. Lekarze nie zostawili wątpliwości – jeśli natychmiast nie odbędzie się operacja, Wojtek umrze! Można operować w Polsce? Niestety nie, nasi lekarze nie dysponują sprzętem, który w takich przypadkach guzów pnia mózgu jest niezbędny. Szansa na przeżycie czeka na Wojtka w znów Niemczech, gdzie i tym razem lekarze okazali się niezawodni, zgodzili się operować chłopca. Stan Wojtka nie pozostawia wiele czasu na czekanie, ale wciąż jest duża nadzieja na to, że kolejny raz uda się go wyrwać śmierci.
Sprawa została postawiona jasno. Na Wojtka czeka stół operacyjny, lekarze, którzy już raz odmienili los, miejsce na OIOMIE. Żeby zakończyć zwycięstwem walkę o życie tego chłopaka, potrzebne jest bardzo dużo pieniędzy w ekstremalnie krótkim czasie. Nie chcemy dla Wojtka kolejnych 9 lat, ale prosimy o bezwarunkowy i bezterminowy dar życia dla niego.