Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ksawery Polakowski
6:14:45  do końca
Ksawery Polakowski , 7 lat

Dopiero drugie dziecko w Polsce z taką diagnozą! Pomagamy Ksaweremu!

Jestem Jowita i jestem mamą 6-letniego Ksawerego. Mój synek jest bardzo chory i potrzebuje Waszej pomocy! Jego życie od pierwszych dni jest niezwykle trudne... Jestem dumna z tego, jak dzielnie walczy, pomimo tylu przeciwności. Ciąża z moim pierwszym, wyczekiwanym dzieckiem była zagrożona. Musiałam brać silne zastrzyki, często łapałam infekcje. Po 10 godzin od odejścia wód płodowych, tętno mojego synka szybko zaczęło spadać. Bardzo bałam się tego, co się wydarzy... Na szczęście, po wykonaniu cesarskiego cięcia na świat przyszedł mój ukochany Ksawery. Niestety, wszystkie te wydarzenia poważnie odbiły się na jego zdrowiu... Ksawery urodził się w zamartwicy, a jego problemy zdrowotne zaczęły pojawiać się już w drugiej dobie życia i trwają do dzisiaj. Ze względu na wzmożone napięcie mięśniowe synek od samego początku był rehabilitowany, jednak jego rozwój psychoruchowy wciąż przebiegał z opóźnieniem. Po odpowiedniej diagnostyce, przeprowadzanej przez kolejne lata życia, okazało się, że Ksawery cierpi na padaczkę, zaburzenia jelitowe i astmę. Ma też autyzm. Najgorszą diagnozę dostaliśmy jednak ostatnio. U synka wykryto leukodystrofię z hipomielinizacją typu 6 z zanikiem zwojów podstawy mózgu i móżdżku. Napawa to nas ogromnym przerażaniem. Jest to tak rzadka choroba genetyczna, że lekarze znają w Polsce jeszcze tylko jedno dziecko z taką diagnozą! Skontaktowałam się nawet z mamą tej chorej dziewczynki. Miała dla mnie straszne wieści. Jej córka przez lata rozwijała się normalnie. Niestety w wyniku zmian chorobowych, teraz prawie nie ma z nią kontaktu… Te wieści zmroziły mi krew w żyłach. Bardzo się boję, ale walczę o mojego synka! Ksawery ma już 6 lat. Niestety, potrafi wypowiedzieć tylko kilka słów, ma problemy z nietrzymaniem moczu, agresją i zaburzenia integracji sensorycznej. Co chwilę łapie infekcje. Ostatnio ma bóle głowy i nóg o nieznanej przyczynie. Noce są niespokojne. Serce mi pęka, gdy patrzę, jak cierpi… To wszystko sprawia, że Ksawery nie jest w stanie funkcjonować tak, jak jego rówieśnicy i wymaga ciągłego usprawniania. Synek uczęszcza do przedszkola integracyjnego, uczestniczy w wielu terapiach, rehabilitacji ruchowej i pozostaje pod specjalistyczną opieką. Każdy, nawet najmniejszy postęp w procesie terapeutycznym jest cegiełką do osiągnięcia jak największej samodzielności naszego synka. Wszystko to niesie za sobą ogromne koszty, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Mąż sam utrzymuje naszą rodzinę. Ja zajmuje się Ksawerym i jego młodszą siostrą. Ona też jest dzieckiem wymagającym uwagi. Ma obniżone napięcie mięśniowe. W dodatku jest diagnozowana pod kątem autyzmu.  Bardzo proszę o wsparcie nas w tej trudnej sytuacji. Czekamy na kolejne badania, przyszłość jest niepewna... Ale ja zawsze będę mieć nadzieję! Jowita, mama

2 607 zł
Ludwik Sławiński
1 dzień do końca
Ludwik Sławiński , 7 lat

Wyjątkowość, która stała się wyzwaniem... Pomóż!

Ludwik choruje na ultrarzadką mutację, która dotknęła niespełna 170 osób na całym świecie! To niezwykle wrażliwy chłopiec, a jego rozwój wymaga wsparcia w wielu obszarach m.in. poznawczym, społeczno-emocjonalnym i ruchowym. Od pierwszego dnia życia, nasz synek pozostaje pod opieką wielu poradni i grona specjalistów, którzy stawiają coraz to nowe diagnozy w czasie długich obserwacji i licznych hospitalizacji. Ludwik nie mówi. Oznacza to, iż wszystkie swoje myśli i pragnienia przekazuje nam za pomocą komunikacji alternatywnej. Nie potrafi też kucać, wspinać się i podejmować wielu innych, typowych dla 6-latka aktywności. Codziennie rano musi dać sobie chwilę na rozgrzanie mięśni, by nie upaść tuż przy łóżku, Gdyby jednak tak się stało prawdopodobnie i tak nie poczułby bólu. Jego próg jest niebezpiecznie wysoki. Ludwik ma też wyjątkowy sposób odczuwania ciepła: to, co nam wydaje się letnie, jego parzy. Nie może wytrzymać też w hałasie, tłumie i ciszy. Wszystkie te bodźce sprawiają mu fizyczny ból więc od lat, staramy się zapewnić mu jak najbardziej komfortowe warunki życia.  Na co dzień synek pozostaje pod opieką wielu specjalistów, którzy dokładają wszelkich starań, by jego rozwój szedł w dobrym kierunku. Robimy małe kroki, ale zaburzenia, które pojawiają się u Ludwisia, skutecznie je wydłużają. Oprócz ogólnego opóźnienia psychoruchowego Ludwik boryka się z zaburzeniami mózgu, widzenia, obniżonym napięciem mięśni, z którym walczymy od pierwszych dni jego życia, padaczką i niektórymi cechami ze spektrum autyzmu.  Synek nie widzi w 3D i ma dwa rodzaje zeza. Wszystkie diagnozy postawione zostały w czasie hospitalizacji, badań i wielogodzinnych obserwacji prowadzonych przez lekarzy wszelkich specjalizacji. Nasze wysiłki oraz terapie pochłaniają ogromne sumy pieniędzy, będziemy więc bardzo wdzięczni, jeśli zechcecie nas wesprzeć i wpłacić datek.  Wasze wsparcie będzie dla nas nieocenioną pomocą, a dzięki zgromadzonym środkom zapewnimy Ludkowi dodatkowe godziny terapii logopedycznej, psychologicznej, behawioralnej, terapii integracji sensorycznej, fizjoterapii, terapii chodu, ręki i hipoterapii.  Za każdą pomoc już teraz serdecznie dziękujemy! Ewa i Przemek, rodzice Ludwika LICYTUJ - WYSTAWIAJ - POMÓŻ

825 zł
Piotr Dyrda
1 dzień do końca
Piotr Dyrda , 54 lata

Choroba Parkinsona zabiera mi sprawność! Błagam, pomóż mi ją zatrzymać!

Wszystko zaczęło się 6 lat temu, gdy razem z mężem odpoczywaliśmy w górach. W czasie drogi Piotr upadł i uderzył się w bark. Po około 2 miesiącach ból nie ustępował i bardzo się nasilił. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że właśnie rozpoczęła się nasza walka z Parkinsonem… Gdy ból barku nie ustępował, lekarze skierowali nas do ortopedy. Mąż rozpoczął rehabilitacje. To tam po raz pierwszy usłyszeliśmy, że prawdopodobnie nie jest to zwykły uraz, a coś zupełnie poważniejszego. Wkrótce pojawiły się kolejne objawy. Piotr miał problemy z chodzeniem – ciągnął lewą nogę. Zmienił mu się charakter pisma i zaczął niewyraźnie mówić. Pilnie skierowano nas do neurologa. Wizyta nie pozostawiała już żadnych złudzeń – „Piotr choruje na ciężką chorobę Parkinsona. Ma niedowład lewej strony”. Uznano, że upadek sprzed kilku tygodni spowodował wstrząs organizmu, co pobudziło i znacznie przyspieszyło rozwój choroby. Nigdy nie podejrzewałabym, że ten niewinny upadek odsłoni przed nami tak druzgocącą prawdę. Z tygodnia na tydzień stan męża się pogarszał. Byliśmy załamani… Lekarze rozpoczęli leczenie farmakologiczne. Początkowo nie przynosiło ono efektu, a Piotr coraz gorzej się czuł. Po zwiększeniu dawki zauważyliśmy poprawę. Nie mogliśmy jednak cieszyć się zbyt długo. Wkrótce leki przestały działać.  Od kilku lat jesteśmy pod prywatną opieką doktora, który zajmuje się najcięższymi przypadkami choroby Parkinsona. Mąż przeszedł operację wszczepienia stymulatora mózgu, który miał spowolnić jej rozwój. Okazało się jednak, że przypadek Piotra jest na tyle ciężki, że stymulator nie działa prawidłowo. Naszą jedyną nadzieją została rehabilitacja…  Niestety, obecnie choroba cały czas postępuje. Mąż nie jest w stanie wykonywać żadnej pracy. Ma niedowład całego ciała. Porusza się za pomocą balkonika. Wymaga także całodobowej opieki. Ma problemy w codziennych czynnościach. Potrzebuje mojej pomocy przy wstawaniu z łóżka, kąpielach czy nawet podczas jedzenia. Nie jest w stanie utrzymać widelca. Każdego dnia patrzę, jak coraz bardziej słabnie… Wiemy, że naszym jednym ratunkiem jest rehabilitacja, dlatego tu jestem i proszę Was o pomoc! Koszty leczenia przekraczają nasze możliwości finansowe. Piotr musi być regularnie masowany i rehabilitowany. Ćwiczenia rozluźniają mięśnie, dzięki czemu łatwiej jest mu się poruszać. Całe życie wspieramy się z mężem i pomagamy sobie w trudnych momentach. Nie tracę nadziei, że i tym razem się uda!  Dziękuję za każdą złotówkę! Iwona, żona Piotra

5 063 zł
Jarosław Lalek
1 dzień do końca
Jarosław Lalek , 41 lat

Nieznany przeciwnik niszczy mnie od środka – a ja chcę żyć! Pomożesz?

Nigdy nie przypuszczałem, że moje zdrowie zacznie mnie zawodzić tak wcześnie. Jestem jeszcze młodym mężczyzną, a choroba dopadła mnie dwa lata temu. Od października 2019 byłem w kilku szpitalach, gdzie wykonano wiele badań  i niestety pozostawiono mnie bez diagnozy. Przez dwa lata na własną rękę szukałem przyczyny, robiąc badania na własny koszt. Dzięki temu doszedłem do tego, co tak naprawdę niszczy moje ciało. W organizmie znajdują się bowiem dodatnie przeciwciała, które nadmiernie mnie atakują. Pomóc może leczenie immunoglobulinami, które jest niezwykle kosztowne.  Nie jestem w stanie sam zebrać tak wielkiej kwoty. Bardzo chcę dalej pracować, uprawiać sport i cieszyć się życiem z moim 11-to letnim synem. To też dla niego, nie tylko dla siebie muszę walczyć do samego końca. Proszę, pomóż mi! Jarosław

107 432,00 zł ( 40,58% )
Brakuje: 157 249,00 zł
Aurelka Wdowiak
1 dzień do końca
Aurelka Wdowiak , 2 latka

Aurelka – nasz promyk radości, który potrzebuje Twojej pomocy!

Miałam inne plany. Miałam ich mnóstwo... Niecierpliwie czekałam na moment, w którym moja córeczka pojawi się na świecie, aby móc zacząć je realizować. Przecież wszystko miało pójść dobrze! Przecież dramaty zawsze nas omijały, działy się gdzieś, komuś, ale nie nam... Niestety, tym razem los zdecydował inaczej... Aurelka urodziła się o miesiąc za wcześnie, jednak prawdziwy cios otrzymaliśmy później – Zespół Downa, wada serca, poważna wada nerki. Problemy spływały lawinowo... Ale przecież nie możemy się poddać! To, co wypracujemy teraz, będzie z naszą córeczką już zawsze.  Aurelka urodziła się jako nasze trzecie, najmłodsze dziecko. Natura obdarzyła ją dodatkowym chromosomem, sprawiając, że znacznie różni się od swojego rodzeństwa. Dla nas, rodziców to jednak nie ma znaczenia – kochamy ją równie mocno.  Niestety, wraz z chorobą genetyczną, Aurelka dostała od losu inne, poważne schorzenia... Im więcej wykonywaliśmy badań, tym więcej poznawaliśmy diagnoz  – najpierw poważna wada serca, potem wada nerki. Wszystkie te przypadłości spowodowały, że po urodzeniu wiele dni spędziliśmy w szpitalu. Od kiedy wróciliśmy do domu, usilnie staramy się odnaleźć w nowej, trudnej dla nas rzeczywistości. Teraz rytm naszego życia nadają ciągłe wizyty u specjalistów, liczne badania i intensywna rehabilitacja...  Obecnie przepełnieni lękiem i niepewnością czekamy na najważniejszą wizytę – u kardiologa. Podczas konsultacji dowiemy się, jak poważna jest wada serduszka Aurelki i czy kwalifikuje ją do operacji...  Nasza córeczka potrzebuje regularnej i ciągłej rehabilitacji. Musi być pod stałą opieką wielu specjalistów, ponieważ już teraz zmaga się z licznymi dolegliwościami. Jedną z nich jest sinica, która jest następstwem niedostatecznego natlenienia organizmu. Sina buzia i rączki naszego dziecka, wzbudzają w nas przerażanie, które ciężko opisać słowami... Aurelia ma również bardzo płytki, nierówny oddech, jest ospała i apatyczna.  Dodatkowo, w ostatnim czasie pojawiły się ogromne problemy z przyjmowaniem pokarmu. Aurelka ma mniejszą jamę ustną, co jest charakterystyczne dla Zespołu Downa. Niestety, jej wielkość utrudnia utrzymanie języka wewnątrz i ogranicza wykonywania ruchów potrzebnych do jedzenia, a z czasem do mówienia...  Już teraz wkładamy ogrom pracy, by Aurlce w przyszłości udało się zdobyć podstawowe umiejętności i samodzielność, jednak to wiąże się z ogromnymi kosztami, które znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe.  Potrzebujemy pomocy, by zapewnić córeczce jak najlepsze życie… Dlatego prosimy ludzi dobrego serca o wsparcie... To straszny ból, kiedy nie można pomóc własnemu dziecku, bo na przeszkodzie stają pieniądze... Rodzice 

21 393 zł
Sławek Marciniak
2 dni do końca
Sławek Marciniak , 38 lat

Tragiczny wypadek odmienił moje życie❗️POMOCY 🚨

We wrześniu ubiegłego roku miałem poważny wypadek na motocyklu — czołowe zderzenie z samochodem osobowym. W wyniku wypadku doznałem urazu wielonarządowego – złamania kości twarzoczaszki i podstawy twarzoczaszki.  Po trzech miesiącach spędzonych na Oddziale Intensywnej Terapii i kilku operacjach udało mi się częściowo odzyskać świadomość i władzę nad ciałem. W tej chwili mogę się komunikować, ale w skutek tak dużego urazu mózgu straciłem wzrok.  Doszło również do zaniku mięśni i braku możliwości samodzielnego poruszania się. Powrót do sprawności i choć w pewnym stopniu "normalnego życia" możliwy jest tylko dzięki intensywnej i specjalistycznej rehabilitacji. Wypadek całkowicie odmienił życie moje, ale i moich najbliższych, którzy każdego dnia są przy mnie i wspierają z całych sił. Obecnie nie mam szansy na powrót do wykonywania pracy. Codzienne czynności są wyzwaniem, a przede mną jeszcze długa droga... Jestem zdeterminowany i wierzę, że dzięki tej determinacji i systematycznej rehabilitacji odzyskam sprawność i zacznę na nowo żyć.  Niestety rzeczywistość jest okrutna – na miejsce w ośrodku rehabilitacyjnym w ramach NFZ aktualnie nie mogę liczyć ze względu na mój wymagający stan zdrowia. Utrata wzroku bardzo utrudnia znalezienie placówki, która podejmie się mojej rehabilitacji. Kolejną barierą są odległe terminy, a w mojej sytuacji czas odgrywa znaczącą rolę. W efekcie moją największą i jedyną szansą jest prywatny ośrodek rehabilitacyjny. Niestety opłacenie pobytu znacznie przewyższa moje możliwości finansowe... Rehabilitacja może potrwać nawet rok, a miesiąc w takim ośrodku to kwota 14 000 ZŁOTYCH! Nie jestem w stanie sam zebrać takich pieniędzy. Bardzo potrzebuję pomocy! Czy otworzysz dla mnie swoje serce? Twój mały gest może odmienić moją bardzo trudną sytuację... Sławomir

229,00 zł ( 0,47% )
Brakuje: 47 644,00 zł
Kasia Latosek
Pilne!
2 dni do końca
Kasia Latosek , 39 lat

Katarzyna walczy ze wznową raka❗️Pomóż opłacić kosztowne leczenie❗️

Mam pasażera na gapę, potrójnie ujemnego raka piersi. Usłyszałam kiedyś, że „nie jest ważne, jakiego raka ma człowiek – ważne, jakiego człowieka ma rak”. Głęboko wierzę, że tak właśnie jest i pomimo tego, że przychodzi mi się zmierzyć z tą okropną chorobą po raz drugi – wygram tę walkę ponownie.   W październiku 2019 roku po raz pierwszy  otrzymałam diagnozę potrójnie ujemnego raka piersi. Zastosowano wówczas 16 wlewów chemii przedoperacyjnej, a w maju 2020 roku przeszłam operację oszczędzającą – która umożliwiała usunięcie guza i zachowanie piersi. Po operacji przeszłam 5 tygodniową radioterapię wraz z chemią pooperacyjną w tabletkach i na tym zakończyło się leczenie. Myślałam, że zostawiłam ten rozdział w życiu za sobą. Niestety, w listopadzie 2023 roku zdiagnozowano u mnie wznowę. Nie było czasu do stracenia, więc już w styczniu 2024 roku przeszłam mastektomię. Walka z rakiem się jednak nie skończyła. Mój ma jednak ogromnego „pecha” – ma za swojego gospodarza świadomą, zdeterminowaną i waleczną osobę. Mam w sobie niezmierzone pokłady dobrej i pozytywnej energii, a przede wszystkim jestem całkowicie skoncentrowana na zdrowieniu. Poza leczeniem farmakologicznym dbam o siebie w każdy możliwy sposób. Mój rak uwielbia cukier – to mu daje siłę do wzrostu, więc powiedziałam basta – odwyk cukrowy. Każdego dnia dbam o jak najlepszą dietę i żywienie. Odrzuciłam całkowicie niezdrowe jedzenie, fastfoody, ciasteczka i używki – dzięki temu moje ciało ma siłę na dalszą walkę z nowotworem. Stosuję się do zaleceń lekarzy i przyjmuję suplementy: kwasy omega 3, witaminę D3 i K2…  Mój rak chce tu rządzić. Przede wszystkim przez stres. Codziennie chce zasiać ziarna lęku, ale to orka na ugorze. Nie poddaję się temu, bo wiem, jak istotne jest nastawienie w procesie leczenia.  Rozpoczęłam chemioterapię, jednak największe szanse na całkowitą remisję daje połączenie jej z immunoterapią. Niestety, nie jest ona refundowana. Pierwszy wlew powinnam otrzymać już w pierwszej połowie marca. Kolejne trzeba byłoby podawać co dwa tygodnie. Koszt jednego wlewu to około 15 tysięcy złotych. Niezbędne jest podanie ich aż 8 razy, co składa się na ogromną kwotę 120 tysięcy złotych, której nie jestem w stanie udźwignąć samodzielnie. Nigdy wcześniej nie prosiłam o pomoc. Po raz pierwszy doszłam jednak do momentu, w którym potrzebuję wsparcia. Każda wpłata to dla mnie krok w stronę zdrowia. Wierzę, ze dobro wysłane w świat – wraca z podwójną mocą! Katarzyna

69 756,00 zł ( 54,64% )
Brakuje: 57 904,00 zł
Tomasz Nowakowski
2 dni do końca
Tomasz Nowakowski , 57 lat

Jestem więźniem własnego domu... Pomoc dla Tomasza!

Jestem Tomasz. Od 2009 roku cierpię na chorobę kręgosłupa. Ból i problemy, które to powoduje, uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie. Przeszedłem już sześć operacji! Niestety, nie dały one oczekiwanych rezultatów… Bardzo proszę o pomoc! Cierpię na FBSS, czyli zespół bólowy po nieskutecznych operacjach kręgosłupa. Ból promieniuje do nóg, towarzyszą temu drętwienia, bolesne skurcze, zaburzenia funkcji pęcherza. Mam też problem z osłabioną siłą mięśniową, z jelitami i ze snem. To wszystko prowadzi do problemów psychologicznych… Od kilku lat jestem praktycznie uwięziony w mieszkaniu na 3. piętrze, w bloku bez windy. Bardzo chciałbym wychodzić i spotykać się z ludźmi… Opiekuje się mną moja żona, która choruje na stwardnienie rozsiane. Pomimo 20 lat choroby jest na tyle sprawna, żeby to robić. Jestem jej bardzo wdzięczny! Moim wielkim marzeniem jest zmiana mieszkania na takie znajdujące się na parterze oraz możliwość zakup pojazdu, umożliwiającego mi samodzielne przemieszczanie. Potrzebuje także środków na leczenie, rehabilitację i specjalny podnośnik. Z całego serca proszę o wsparcie! Utrzymujemy się z żoną z niskich rent. Często nie starcza nam nawet na leki… Każda pomoc będzie na wagę złota. Z góry dziękuję! Tomasz

2 205 zł
Nataniel Barczewski
3 dni do końca
Nataniel Barczewski , 7 lat

Przekleństwo wcześniactwa... Wspieramy Nataniela!

27 tydzień ciąży, 1400 gramów — liczby, które wskazywały, że nie jest dobrze. Od samego początku najedliśmy się stresu. Bardzo się bałam...  Skrajne wcześniactwo, niska masa urodzeniowa, a co za tym idzie powikłania, z którymi Natan walczy do tej pory. Być może zmagać się będzie i do końca życia... Niemal przy każdym spotkaniu z lekarzem dowiadywałam się, z jakiego powodu cierpi moje dziecko. Niewydolności oddechowa, odma opłucna, ropniak opłucnej bez przetoki, drożny przewód tętniczy, niedokrwistość wcześniaków, retinopatia nieproliferacyjna i zmiany naczyniowe siatkówki, złamanie nasady kości udowej, dysplazja oskrzelowo-płucna, dokomorowy krwotok III stopnia, wodogłowie... Lawina tragicznych diagnoz... Za każdym razem, gdy wymieniam powikłania, z którymi zmaga się Nataniel, lista ta zdaje się nie mieć końca... Kiedy już oswoiłam się, z tym że przyszłość synka nie będzie najłatwiejsza, a moja pomoc będzie mu potrzebna niemal na każdym kroku, dodatkowo zdiagnozowano stopy końsko-szpotawe oraz padaczkę. Koszty związane z walką o Nataniela zaczynają mnie przerastać, dlatego proszę, pomóż. Z Twoją pomocą dam radę zapewnić mojemu dziecku rehabilitację, a także profesjonalny sprzęt! Sama nie...  Beata — mama Nataniela

454 zł

Obserwuj ważne zbiórki