Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dariusz Dziok
Dariusz Dziok , 38 lat

Odzyskać ukochanego tatę i męża - pomocy!

Straszny wypadek zabrał wszystko, co z mężem budowaliśmy przez lata. Szczęście rodzinne obróciło się w proch… Mamy małe dzieci, które tak bardzo tęsknią za tatą. Robimy wszystko, by do nas wrócił, ale jest bardzo ciężko. Dzięki Waszej pomocy Darek rozpoczął rehabilitację w specjalistycznym ośrodku. Tak okazało się, że ma świadomość, zaczął się z nam komunikować! Niestety, skończyły się środki… Nasza walka będzie długa i trudna. I bardzo kosztowa… Z całego serca proszę o pomoc dla mojego męża. Nie możemy się poddać!  26.04.2020 roku nasz świat wywrócił się do góry nogami. Nagłe zatrzymanie akcji serca, szok, niedowierzanie… Mój mąż, moja bratnia dusza, moja druga połówka, ojciec dwójki naszych dzieci stanął oko w oko ze śmiercią. Modliłam się, by mi go nie zabrała… Darek przeżył, choć nadal jest w bardzo ciężkim stanie. Po udanej reanimacji został przewieziony do szpitala w Sanoku. Gdy odzyskał przytomność, nie było z nim kontaktu. Nie wiedziałam, czy jest ze mną, czy mnie słyszy… Niestety, o żadnym turnusie rehabilitacyjnym refundowanym przez NFZ nie mogło być mowy - lekarze określili stan Darka jako nierokujący. Mąż nie wykonywał poleceń, był podłączony do respiratora. W pewnym momencie dostaliśmy informację, że nic więcej nie mogą zrobić. Szpital nie był już w stanie dalej leczyć mojego Darka… Zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Wtedy pierwszy raz poprosiłam o pomoc dla męża. Dzięki Wam Darek od 13 sierpnia przebywa w specjalistycznym ośrodku. To jednak dopiero początek naszej drogi w walce o życie i zdrowie męża. Często u niego jestem i widzę, że codzienna, wielogodzinna rehabilitacja daje efekty. Podczas zajęć z cyber-okiem zobaczyłam na własne oczy, że Darek jest świadomy! W moje serce wlała się nadzieja! W pewnym momencie już brakowało mi łez i sił, ale musiałam i muszę być dzielna dla niego i dla dzieci. Stan męża wciąż jest bardzo ciężki. W szpitalu w Sanoku nie dawali mu żadnych szans na wyzdrowienie. W klinice rehabilitacyjnej prognozy są jeszcze ostrożne. Najważniejsza jest jednak świadomość, że Darek tu jest, wszystko rozumie, jest z nami!  Mamy 2 dzieci: syna Filipa w wieku 6 lat i Hanie, która ma 2,5 roku. Byliśmy przez 7 lat bardzo udanym małżeństwem. Pracowaliśmy zawodowo. Wiedliśmy szczęśliwe życie. Aż wreszcie doszło do tragedii, której skutkiem jest obecny stan męża... Mam 29 lat. Choroba męża spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie wiem co mam powiedzieć dzieciom. Starszy syn cały czas czeka na powrót taty ze szpitala do domu, bo Darek mu obiecał, że będzie go uczył jeździć na „dużym” rowerze, o którym tak marzy... Dzieci wiedzą, że tata musi leżeć w szpitalu. Nie potrafię odpowiedzieć na ich ciągłe pytania, kiedy tata wróci do domu i będzie znowu z nami. Serce mi pęka kiedy na nie patrzę i moja bezradność staje się jeszcze większa… Musiałam zrezygnować z pracy - w obecnej sytuacji musiałam zająć się dziećmi i mężem. Nie stać nas na opłacanie kolejnych miesięcy rehabilitacji, a bez niej nigdy nie odzyskam Darka... Marzyliśmy o tym, że się zestarzejemy, że wspólnie wychowamy nasze dzieci, że nauczymy je pisać i czytać, czy jeździć na rowerze. Niespodziewanie spadła na nas tragedia, która sprawiła, że czujemy się bezsilni. Czasu cofnąć nie możemy, ale możemy walczyć o lepsze jutro. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie, o każdą złotówkę, która może pomóc Darkowi w odzyskaniu świadomości i sprawności. Jedynym sposobem na to by tak się stało, jest kosztowna neurorehabilitacja, na którą bez pomocy nie możemy sobie pozwolić.

160 059,00 zł ( 44,38% )
Brakuje: 200 579,00 zł
Lidka Stankiewicz
Lidka Stankiewicz , 48 lat

Błagam, uratuj mnie przed amputacją nóg❗️

Znajduję się obecnie w bardzo trudnym momencie życia. Mam 47 lat, mieszkam ze swoją schorowaną, niepełnosprawną 83-letnią mamą. Od kilku lat leczę się z powodu olbrzymich, rozległych i głębokich owrzodzeń na nogach. GROZI MI AMPUTACJA! Staram się nie poddawać chorobie. W maju 2022 r. wraz z przeszczepem skóry, pojawiła się wielka nadzieja na jej pokonanie. Niestety leczenie okazało się nieskuteczne… Nie spodziewałam się, że sytuacja stanie się aż tak poważna!  Obecnie walczę o uratowanie nóg, ponieważ grozi mi ich amputacja! Ból, który odczuwam każdego dnia jest ogromny i powoduje, że nie jestem w stanie chodzić ani wyjść z domu bez pomocy opiekuna.  Muszę wyzdrowieć, nie mogę przecież stracić nóg! Nie wyobrażam sobie, jak będzie wyglądała moja codzienność, jeżeli spełni się ten czarny scenariusz? Kto wtedy zaopiekuje się moją mamą?  Ostatnim ratunkiem jest leczenie – długie, trudne i kosztowne. Muszę mieć  zapewnione stałe nie tylko leki, ale także środki opatrunkowe! Wstępny kosztorys wykazał, że potrzebuję 50 tysięcy! Choroba zmieniła wszystko. Zrezygnowałam z moich marzeń, planów, aspiracji. Dziś marzę tylko o tym, aby być zdrową i sprawną. Marzę, aby amputacja nie była konieczna i aby moje nogi zostały uratowane.  Pomimo przeciwności losu staram się zachować pogodę ducha. Mam nadzieję, że kiedyś wyjdę jeszcze z domu o własnych siłach i będę cieszyć się życiem, jakie kiedyś prowadziłam.  Sama nie zdołam opłacić kosztów leczenia. Moja renta jest zbyt niska, abym mogła pozwolić sobie na takie wydatki. Okropnie boli mnie, że w końcu nadszedł taki czas, że sama już nie mogę sobie pomóc… Staję dzisiaj przed Wami i proszę o wsparcie wszystkich dobrych ludzi, dla których nie jest obojętna krzywda ludzka. Każde wsparcie ma dla mnie ogromne znaczenie. Zebrane środki umożliwią mi dalszą walkę o poprawę stanu zdrowia i uratowanie nóg. Lidia

2 354,00 zł ( 4,42% )
Brakuje: 50 838,00 zł
Mateusz Skwara
Mateusz Skwara , 19 lat

Mati walczy ze skutkami koszmarnego wypadku! Pomagamy!

Mateusz dopiero wkroczył w dorosłość. Był pełen energii i miał wiele marzeń i planów na przyszłość, zarówno tych, dotyczących kariery zawodowej, jak i życia prywatnego. Do zawodu stolarza przygotowywał się razem z tatą, który pokazywał cenną wiedzę. Szkoląc się pod okiem specjalisty, założył własną działalność gospodarczą. Był bardzo komunikatywną osobą i kontakt z rówieśnikami przychodził mu naturalnie. Wraz ze znajomymi spędzał weekendy między innymi na podróżowaniu i graniu w piłkę nożną. Ta data zostanie już na zawsze w mojej pamięci... Tegoroczny dzień matki, 26 maja, okazał się dla nas tragiczny. Zamiast radośnie i wspólnie spędzonego dnia, pojawiły się łzy, rozpacz, niedowierzanie i modlitwa. Mateusz miał wypadek samochodowy. Walka o jego życie trwała prawie tydzień. Syn doznał poważnych obrażeń wewnętrznych, w tym złamania żeber i przerwania odcinka kręgosłupa. To z kolei przełożyło się na niedowład kończyn dolnych i sprawiło, że Mati może obecnie poruszać się jedynie na wózku.  Na całe szczęście Mateusz jest już przytomny, a jego stan jest stabilny. W najbliższym czasie musi rozpocząć wymagającą rehabilitację, aby mieć szansę zawalczyć o swoje zdrowie i sprawność. Mati jest bardzo zdeterminowany i zmotywowany. Chciałby znów samodzielnie się poruszać.  Syn zawsze, gdy tylko miał możliwość, pomagał innym. Każdy, kto go dobrze zna, wie, że to chłopak „z sercem na dłoni”. Teraz sam potrzebuje naszego wsparcia, jak nigdy wcześniej. Mimo że jest to dla niego najtrudniejszy okres w życiu, cały czas walczy i pragnie normalności. Od momentu wybudzenia się, uśmiecha się do swoich najbliższych. Jest zmotywowany i przygotowany na ciężką pracę, która będzie trwać przynajmniej kilka miesięcy. Proszę, pomóż mu odzyskać sprawność, marzenia i dotychczasowe życie! Małgorzata, mama

29 054,00 zł ( 16,08% )
Brakuje: 151 585,00 zł
Marek Jakubowski
Marek Jakubowski , 66 lat

Nieszczęśliwy wypadek odebrał mu sprawność! Pomóż Markowi odzyskać dawne życie!

Przed wypadkiem byłam bardzo aktywnym mężczyzną. Jeździłem regularnie do pracy za granicę, aby zapewnić godne życie swojej rodzinie. Niestety jeden dzień, wywrócił cały mój świat do góry nogami... Wraz z żoną przeprowadziliśmy się do mojej mamy, która sama jest osobą niepełnosprawną i potrzebuje pomocy. Niestety los okazał się być niezwykle przewrotny i okrutny. To miał być kolejny, grudniowy, spokojny dzień, jednak zmienił moje życie nie do poznania... Wtedy, 13 grudnia 2021 roku przewróciłem się i uderzyłem o kant mebla. Niestety poskutkowało to złamaniem 3, 4 i 5 kręgu, a w konsekwencji – porażeniem czterokończynowym. Trudno było mi się pogodzić z nową rzeczywistością, ale musiałem stawić jej czoła i walczyć o odzyskanie sprawności.  Rozpocząłem intensywną rehabilitację i leczenie. Pierwsze oznaki poprawy i postępy w mojej ciężkiej pracy pojawiły się dopiero w grudniu 2022 roku. Dotychczas, w bieżącym roku, miałem możliwość skorzystać z rehabilitacji szpitalnej, dzięki środkom finansowanym przez NFZ. Jednakże, aby odzyskać lepszą sprawność i poprawić moje codzienne funkcjonowanie, potrzebuję kontynuować rehabilitację prywatną, której koszt wynosi około 20 tysięcy złotych!  Nie mogę z niej zrezygnować, bo ona jedyna daje mi szansę na odzyskanie sprawności. Poczyniłem już ogromne postępy, udało się mnie wypionizować i obecnie potrafię o kulach i z asekuracją przejść 50 metrów. Niestety dalej mam trudności z podstawowymi czynnościami. We wszystkim musi pomagać mi żona, która opiekuje się również niepełnosprawną mamą. Jest nam niezwykle trudno… Wiem, że potrzebna do uzbierania suma jest ogromna, ale każda wpłata, jaką otrzymam, przybliży mnie do normalnego życia i niezależności. Każdy grosz, jakim będziecie w stanie mnie wesprzeć, będzie dla mnie niezmiernie cenny. Wasza hojność i dobroć mają potężną moc, która pozwoli mi pokonać te trudności. Wierzę w siłę wspólnoty i wiem, że razem możemy dokonać rzeczy niemożliwych. Za każdą, nawet najmniejszą pomoc, z góry serdecznie dziękuję. Wasza życzliwość i wsparcie sprawiają, że mam nadzieję na lepsze jutro. Z wyrazami głębokiego szacunku i wdzięczności, Marek. Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

4 173,00 zł ( 19,61% )
Brakuje: 17 104,00 zł
Jakub Zabiega
Jakub Zabiega , 16 lat

Kuba zmaga się z chorobą już ponad dekadę! Pomóż w walce o zdrowie!

Mój syn zmaga się z chorobą już ponad dekadę. Gdy pojawiły się pierwsze objawy, nie podejrzewaliśmy, że na Kubę spadnie diagnoza, która zostanie z nim już do końca życia… Początkowo osłabienie i picie dużej ilości wody lekarze przypisywali szkarlatynie – w przedszkolu, do którego chodził syn, wybuchło jej ognisko. Niestety, przepisany antybiotyk nie pomagał, a Kuba z dnia na dzień słabł coraz bardziej… Trafiliśmy do szpitala, a lekarze wykonywali kolejne badania. Gdy Kuba został podłączony pod kroplówkę z glukozą, jego stan drastycznie się pogorszył. To właśnie wtedy przebadano mu krew. Wyniki były jednoznaczne: cukrzyca.  Byliśmy w szoku. Nasze życie od tamtego momentu kręci się wokół kolejnych nakuć, kontroli poziomu cukru oraz podań insuliny. Niestety… Pompa, której aktualnie używa syn jest niewystarczająca. Musi być sterowana ręcznie po zbadaniu poziomu cukru. Powoduje to, że nie ma możliwości właściwej kontroli tak niebezpiecznych dla zdrowia jego spadków i wzrostów.  Kuba potrzebuje nowej pompy, która byłaby w stanie samoistnie kontrolować skrajne poziomy cukru. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami, które ciężko jest nam pokryć samodzielnie.  Proszę o pomoc dla Kuby. Każda wpłata to krok w stronę jego zdrowia i nadzieja na lepszą przyszłość! Wierzę, że dobro, które wysyłamy w świat – zawsze wraca z podwójną mocą! Mama Kuby

882,00 zł ( 3,18% )
Brakuje: 26 778,00 zł
Janek Pawłowski
Janek Pawłowski , 49 lat

Każdy jego oddech kontroluje respirator – trwa rozpaczliwa walka o Jana!

W najgorszych koszmarach nie podejrzewałam, że przyroda, którą tak ukochał mój Janek, obróci się przeciwko niemu. Jedna tragiczna chwila przesądziła o losie naszej rodziny, sprawiając, że Jan prawie stracił życie, a nasze dzieci mogły zostać bez ojca! Z dwójką naszych synków żyliśmy dotąd szczęśliwie w domu na wsi. Mój partner przez całe życie pomagał innym, angażował się w lokalne akcje charytatywne i wierzył, że dobrem trzeba się dzielić. Teraz jednak nadszedł dzień, kiedy to on potrzebuje pomocy...   Podczas ścinania drzew miał miejsce tragiczny wypadek. Spadająca gałąź ugodziła Jana w głowę i plecy. Doszło do uszkodzenia oraz wstrząsu mózgu, co spowodowało krwotok! Niestety, nie były to jedyne skutki wypadku. Okazało się, że gałąź złamała mu także kręgosłup i uszkodziła rdzeń kręgowy! Po przewiezieniu do szpitala, w trybie natychmiastowym, odbyła się operacja czaszki – kraniotomia, podczas której został usunięty krwiak. Jan spędził 6 długich tygodni w śpiączce farmakologicznej, a ja drżałam ze strachu. W tym czasie pojawiły się dodatkowe potworne komplikacje – wysoka gorączka i zakażenie nerek. Kiedy w końcu Janek został wybudzony, ponownie rozpoczęła się rozpaczliwa walka o jego życie! Obecnie to respirator wciąż decyduje o każdym jego oddechu. Jan dzisiaj leży na OIOM-ie z uszkodzoną lewą półkulą mózgu i ogromną odleżyną na kości krzyżowej. Lekarze utrzymują, że rokowania nie są optymistyczne, ale my, jego najbliżsi, widzimy promyk nadziei. Szansą na poprawę komfortu życia i umożliwienie funkcjonowania jest rehabilitacja w Centrum Neurorehabilitacji im. prof. Jana Talara. To ośrodek wyspecjalizowany w pomocy pacjentom po podobnych wypadkach. Okrutny los sprawił, że Jan nie może być częścią naszej codzienności. Razem z synkami próbujemy poradzić sobie z tragedią, jednak przygniata nas fakt, że to Jan zarabiał na nasze życie. Teraz zostaliśmy sami, a miesięczne wydatki na rehabilitację i leczenie to około 25 tysięcy złotych! Nie jesteśmy w stanie pokryć takich kosztów samodzielnie. Z otwartym sercem zwracam się do Was z prośbą o wsparcie leczenia i rehabilitacji mojego ukochanego Janka – ojca moich synów. On był naszą ostoją i nie możemy wyobrazić sobie życia bez niego. Proszę, pomóżcie! Partnerka Jana

27 876 zł
Nikola Miśtak
Nikola Miśtak , 11 lat

Życie, które nie musi być udręką... Pomagamy Nikoli!

Życie Nikoli zaczęło się jak życie każdego zdrowego dziecka z 10 punktami w skali Apgar. Dopiero po pewnym czasie zaczęłam dostrzegać, że córeczka nie używała rąk, odchylała je do tyłu, nosiła grzechotki na stopach. Na początku pediatra stwierdziła, że Nikola ma wzmożone napięcie mięśniowe i zaleciła rehabilitację. Gdy córeczka miała 6 miesięcy, pojechaliśmy do szpitala, ponieważ dużo wymiotowała, słabo przybierała na wadze i nie rozwijała się prawidłowo. Wtedy to usłyszałam, że moje dziecko mierzy się z niepełnosprawnością. Jest opóźniona w rozwoju psycho-ruchowym, ma małogłowie i refluks. Przebywałam wtedy na urlopie macierzyńskim. Podjęła decyzję, że nie wrócę już do pracy. Wiedziałam, że chcę i muszę poświęcić ten czas, energię mojemu maleńkiemu skarbowi, wyczekanej córeczce. Zaczęły się wizyty u lekarzy, rehabilitacja. W 2015 roku Nikola otrzymała pierwsze orzeczenie o niepełnosprawności i orzeczenie o kształceniu specjalnym. W orzeczeniu stwierdzono, że ma niepełnosprawność ruchową i intelektualną w stopniu umiarkowanym.  Nikola nie rozwija się prawidłowo, nie mówi, nie jest samodzielna, nie używa zabawek zgodnie z przeznaczeniem. Pomimo choroby jest bardzo uśmiechniętą dziewczynką. Utrzymujemy się ze świadczenia pielęgnacyjnego. Nasza sytuacja finansowa jest bardzo ciężka i nie pozwala pokryć kosztów leczenia.  Jestem samotnym rodzicem, od kilku lat jest po rozwodzie. W tej chwili moja córka potrzebuje dużej liczby badań i opieki specjalistów: okulisty, z powodu wady wzroku – astygmatyzm, retinopatia, zmiany naczyniowe siatkówki; psychiatry, rehabilitanta, gastrologa, neurologa w związku ze schorzeniem neurologicznym i ortopedy, ponieważ Nicola ma koślawość stóp.  Nikola wymaga też specjalnego sprzętu rehabilitacyjnego. Bardzo proszę o pomoc. Nie jestem w stanie sama zapewnić córeczce wszystkich niezbędnych zajęć, terapii, wizyt u lekarzy. Twoja pomoc jest na wagę złota. Dorota, mama

3 190 zł
Dominik Szrom
Dominik Szrom , 48 lat

Od lat zmagam się ze skutkami wypadku... POMÓŻ!

Każdego dnia mierzę się z konsekwencjami nieszczęśliwego wypadku samochodowego, w którym brałem udział. W wyniku tego zdarzenia doznałem urazu kręgosłupa szyjnego z porażeniem czterokończynowym. Miałem wtedy 18 lat... Do dziś poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Mieszkam z moją mamą, tata zmarł 2 lata po moim wypadku... Po tym tragicznym zdarzeniu przez długi czas leżałem unieruchomiony w szpitalu. To wtedy powstało bardzo dużo odleżyn, najwięcej na biodrach i kości krzyżowej.  Dopiero po 3. miesiącach rodzice znaleźli klinikę, gdzie leżałem 6 miesięcy. Wtedy kręgosłup został zoperowany, a mój stan trochę się poprawił. Niestety pozostał duży problem z bardzo rozległymi odleżynami.  W różnych szpitalach próbowano mnie leczyć, ale moje rany nie chciały się goić. Dopiero po wielu miesiącach przeszedłem operację, w wyniku której większość ran została wygojona. To jednak nie rozwiązało wszystkich problemów. W 2014 roku okazało się, że mam obustronne zapalenie kości!  Trafiłem do szpitala, gdzie lekarz zdecydował się na operacyjne wyczyszczenie prawego biodra. Niestety w wyniku zaawansowanego zapalenia z lewej strony nie było możliwości przeprowadzenia operacji również po tej stronie. Zabieg byłby na tyle ryzykowny, że mógłbym stracić nogę...  Co 3 miesiące udaje się do ośrodka w Otwocku, aby lekarz manualnie wyczyścił mi ranę. Szpital jest jednak oddalony aż o 250 km od mojego miejsca zamieszkania, co wiąże się z dużymi wydatkami. Każdego dnia muszę robić również opatrunki w domu.  Od wielu lat leczę się na depresję. Rehabilituję się prywatnie w specjalistycznych ośrodkach zajmujących się osobami po urazie kręgosłupa, gdzie osiągnąłem bardzo wiele. Nie mogę tego utracić! Jednak miesięczne koszty rehabilitacji, leczenia, wyjazdów znacznie przekraczają moje możliwości finansowe.  Wasza pomoc przywraca mi nadzieję na lepsze jutro. Dzięki Wam tak wiele udało się osiągnąć. Jestem bardzo wdzięczny, że jesteście ze mną. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękuję. Dominik

5 715,00 zł ( 11,19% )
Brakuje: 45 349,00 zł
Karinka Puchała
Pilne!
Karinka Puchała , 13 lat

14 lat i diagnoza nowotworu... Pomóżmy Karinie❗️

Chciałabym podzielić się z Wami historią, która uderzyła w naszą rodzinę z ogromną siłą. Nasza ukochana córka, czternastoletnia Karina, miesiąc temu otrzymała diagnozę, która wstrząsnęła naszym światem – nowotwór kości. Kostniakomięsak.  To słowo, które wcześniej wydawało się odległe i miało nigdy nas nie dotyczyć, teraz stało się częścią naszej rzeczywistości. Karinka jest obecnie pod opieką wspaniałych specjalistów z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Mimo że przeszła już pierwszą chemioterapię, przed nią jeszcze długa droga – dziewięć kolejnych etapów i operacja chorej nogi. Po zakończonym leczeniu chemicznym czeka ją rehabilitacja, aby mogła wrócić do normalnego funkcjonowania. To nie jest łatwy czas. Diagnoza, która przyszła tak nagle, całkowicie zmieniła dotychczasowe szczęśliwe życie naszej córki. Ale jesteśmy zdeterminowani, aby dać jej najlepsze szanse na powrót do zdrowia. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc jej pokonać tę okropną chorobę. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o Wasze wsparcie. Założyliśmy tę zbiórkę, abyśmy mogli wesprzeć Karinę i pomóc jej przetrwać ten trudny czas. Każda złotówka, każdy gest dobroci, przynosi nam nadzieję i siłę, by kontynuować walkę. Dziękujemy z całego serca za każdą okazaną pomoc. Wierzymy w siłę dobrej woli i razem możemy sprawić, że Karinka będzie mogła ponownie cieszyć się życiem. Rodzice

72 672 zł

Obserwuj ważne zbiórki