Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krzyś Floras
Pilne!
Krzyś Floras , 4 miesiące

Krzyś urodził się z krytyczną wadą serduszka❗️Ratunku❗️

Krzyś jest naszym trzecim dzieckiem. Pokochaliśmy go z całą mocą, gdy tylko dowiedzieliśmy się o tym, że nasza rodzina się powiększy… Niestety, synek urodził się z „połową” serduszka, czyli nieuleczalną, krytyczną wadą serca HLHS – zespołem niedorozwoju lewego serca. O tym, że nasz synek jest obciążony taką wadą, dowiedzieliśmy się na badaniach połówkowych w trakcie trwania ciąży, a kolejne badania echa serca płodu tylko potwierdzały tę diagnozę. Tak potwornie baliśmy się o życie naszego maleństwa… W siódmej dobie swojego życia Krzyś przeszedł pierwszą operację ratującą życie, tzw. metodą Norwooda i do tej pory przebywa na intensywnej terapii kardiochirurgicznej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.  Aby nasz synek mógł w przyszłości funkcjonować na miarę swoich możliwości, będzie musiał przejść jeszcze co najmniej dwie poważne operacje, a  także kolejne zabiegi, badania i kontrole kardiologiczne. W walce z chorobą serduszka będzie wymagał także silnych leków, intensywnej rehabilitacji oraz zakupu specjalistycznych urządzeń medycznych monitorujących funkcje życiowe. Wszystko to jednak wiąże się z dużymi kosztami, Nie wiemy, dlaczego nasze maleństwo musi tak bardzo cierpieć... Dlaczego pierwsze miesiące życia musi spędzić w szpitalnym łóżku podłączony pod aparaturę, a nie w domu – w bezpiecznych objęciach rodziców. Wiemy jednak, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby uratować serduszko Krzysia. Jako rodzice ufamy, że nasz synek jest w najlepszych rękach i pomimo tych zawirowań, które za nami i tych, które jeszcze nas czekają – Krzyś będzie mógł cieszyć się życiem. Droga do zdrowia naszego maleństwa jest jednak bardzo kosztowna... Dlatego z całego serca prosimy Was wsparcie w walce o życie naszego synka. Każda wpłata to nadzieja na wygranie z wadą serduszka Krzysia. Bardzo dziękujemy za każdy, nawet najmniejszy, odruch serca. Rodzice Krzysia-Natalia i Andrzej

118 750,00 zł ( 74,41% )
Brakuje: 40 825,00 zł
Mateuszek Warchoł
Pilne!
Mateuszek Warchoł , 19 miesięcy

KRYTYCZNIE PILNE❗️Tykająca bomba zamiast serduszka!

Potrzebna jest błyskawiczna pomoc, by ocalić życie Mateuszka! Jego serduszko wymaga pilnej operacji. Jeśli nie zdążymy, zostanie tylko przeszczep serca! Nasz ukochany synek Mateusz urodził się z zespołem niedorozwoju lewej części serca. Jedyną szansą na uratowanie jego serduszka jest przeprowadzenie skomplikowanej operacji w USA, gdzie lekarze posiadają niezbędną wiedzę i doświadczenie, by zapewnić mu życie o jakim marzy rodzic każdego dziecka. Dzięki tej operacji ma on szansę na zachowanie serca dwukomorowego. To dla naszej rodziny ostatnia nadzieja i zarazem walka o to, byśmy mogli zobaczyć, jak nasz synek będzie mógł biegać, grać w koszykówkę, na równi ze swoimi rówieśnikami. O tym, że serduszko Mateuszka nie rozwija się prawidłowo, dowiedzieliśmy się w połowie ciąży. 27 maja 2022 roku, jeszcze w łonie mamy, Mateusz przeszedł operację balonoplastyki zastawki, czyli poszerzenia jej na tyle, na ile było to możliwe. Dzięki temu miał w ogóle szansę na dożycie do porodu. Mateusz urodził się 19 września 2022 roku w Warszawie. Po porodzie został od razu zabrany na dalsze badania, które niestety potwierdziły diagnozę postawioną w trakcie ciąży. Ponieważ Mateuszek miał problemy z oddychaniem, w drugiej dobie życia przeszedł cewnikowanie serca, a w czwartej dobie życia pierwszą operację na otwartym sercu. Miesiąc po niej wreszcie mógł wrócić do domu, by poznać swoje rodzeństwo, które z wytęsknieniem czekało zarówno na braciszka, jak i na swoją mamę. Drugą operację na otwartym sercu Mateusz przeszedł tydzień przed swoimi pierwszymi urodzinami. Niestety nie obyło się bez powikłań w postaci krwawienia pooperacyjnego oraz wystąpienia tak zwanego syndromu zespołu żyły głównej górnej. Z powodu niestabilnych saturacji Mateuszek w dniu swoich pierwszych urodzin przeszedł cewnikowanie serca, a zamiast balonów i tortu dostał „urodzinowy” stent do lewej tętnicy płucnej. Po tym stan Mateuszka się ustabilizował. Niestety po tym etapie operacji lekarze w Polsce podjęli decyzję o kontynuacji leczenia Mateusza w kierunku serca jednokomorowego, zupełnie porzucając szansę na uratowanie lewej komory jego serca. My jednak w międzyczasie weszliśmy w kontakt z lekarzami z Boston Children’s Hospital, gdzie wysyłaliśmy im całą historię leczenia naszego synka. Lekarze z USA stanowczo wyrazili opinię, że wg nich istnieje szansa na uratowanie lewej komory serduszka Mateusza, dając mu szansę na prawidłowy rozwój. 17 kwietnia 2024 roku otrzymaliśmy z Bostonu kosztorys operacji… cenę, którą musimy ponieść, by nasze dziecko miało szansę na zdrowe życie. Jest to 400 000 USD. W ramach tej kwoty lekarze planują przeprowadzić szereg badań, wykonać cewnikowanie serca, rezonans magnetyczny oraz wykonać operację, która będzie miała za zadanie „zrehabilitowanie” lewej komory i przygotowanie jej do podjęcia pracy. Jednak koszty takiej operacji są ogromne, a my, jako zwykła rodzina, nie jesteśmy w stanie ich pokryć sami. Dlatego zwracamy się do Was, ludzi o wielkich sercach, z prośbą o wsparcie finansowe. Każda złotówka, którą możecie nam ofiarować, jest kroplą nadziei dla naszej rodziny, szansą dla Mateuszka na życie bez obniżonej wydolności, bez nieustannych wizyt w szpitalu, bez przyjmowania leków co kilka godzin i wreszcie – bez konieczności wykonania w przyszłości przeszczepu serca. My rodzice, chcielibyśmy móc patrzeć, jak nasz syn idzie do szkoły, jak rozwija swoje pasje i cieszy się życiem. A może tego nigdy nie dostać. Dzięki Waszej hojności możemy dać naszemu synkowi szansę na przyszłość pełną radości i zdrowia. Z góry dziękujemy za każdą okazaną pomoc i wsparcie. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy zdziałać cuda i uratować serce naszego kochanego synka. Z poważaniem,Rodzice Mateusza

4 406,00 zł ( 0,25% )
Brakuje: 1 744 845,00 zł
Mikołaj Szlachta
Mikołaj Szlachta , 2 latka

Ratunek za 14 milionów❗️Pomóż Mikołajowi, póki jest jeszcze czas...

Cały czas po policzkach ciekną nam łzy, gdy uświadamiamy sobie, jak poważna jest choroba naszego dziecka. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a stała się naszą zmorą, z którą każdego dnia musimy się mierzyć… Kawałek po kawałeczku zabiera nam naszego synka, a jedynym ratunkiem jest dla niego najdroższy lek świata... Pomocy! Mikołaj urodził się zdrowy i zupełnie nic nie zwiastowało tego, co miało nadejść potem… Trzynaście miesięcy po narodzinach wydawało się, że synek nie słyszy. Badania potwierdziły prawidłowy słuch, jednak Mikołaj wciąż nie reagował na usłyszane dźwięki.  Lekarze chyba czuli, że coś jest nie tak. Zlecili dodatkowe badania wątroby oraz EEG głowy, których wyniki okazały się złe. Jednak ostateczną diagnozę przyniosły dopiero badania genetyczne.  Dystrofia mięśniowa Duchenne'a. Gdy patrzymy na naszego malutkiego syneczka, nie możemy uwierzyć, że choroba wkrótce osłabi go na tyle, że nie będzie mógł chodzić. To nieuchronne – jego mięśnie będą stopniowo i nieodwracalnie zanikać! Z czasem choroba będzie dążyć do jednego – odebrania życia naszemu synkowi... Ratunek istnieje, ale jest on NIEWYOBRAŻALNIE DROGI – terapia genowa została wyceniona na 14 milionów złotych! Póki co jedyne, co możemy zrobić, to zadbać o jego ciało, mięśnie i sprawność poprzez rehabilitację. Mikołaj na szczęście samodzielnie chodzi. Jego chód jest jednak nieprawidłowy, tzw. kaczkowaty. Często ma problemy z utrzymaniem równowagi, więc, aby nie upaść, pomaga sobie, machając ręką. Niestety nadal wywraca się nawet na prostej drodze, nie potrafi sam wejść po schodach i zejść z nich, ma wielkie problemy ze wstaniem na nóżki po pozycji siedzącej lub leżącej… Strach pomyśleć, co będzie dalej... Pokłosie tej genetycznej choroby staje się już widoczne podczas jedzenia. Synek miewa problemy z przełykaniem pokarmów i kaszle podczas jedzenia, co stanowi realne niebezpieczeństwo zachłyśnięcia się! Na każdym kroku musimy pilnować jego bezpieczeństwa… Lekarze powiedzieli nam już gorzką prawdę: za jakiś czas nasze dziecko usiądzie na wózek inwalidzki, a jego sprawność będzie stawała się coraz mniejsza. Jednak póki ten mroczny scenariusz jeszcze się nie ziścił, póki Mikołaj jeszcze samodzielnie chodzi, musimy wzmacniać jego ciało i mięśnie! Każdego dnia boimy się o przyszłość. Jednak musimy też skupić się na teraźniejszości – tylko wtedy będziemy mogli spowolnić rozwój Dystrofii mięśniowej.  Nasz synek jest małym chłopcem, naszym szczęściem, dla którego chcemy tego, co najlepsze! Potrzebujemy Waszej pomocy, abyśmy zdołali zapewnić Mikołajowi potrzebne leczenie i powstrzymali tę okrutną chorobę genetyczną. Prosimy, pomóżcie nam dokonać niemożliwego i uzbierać 14 milionów! Rodzice

25 252,00 zł ( 0,17% )
Brakuje: 14 238 578,00 zł
Piotr Cierpisz-Pustelny
Piotr Cierpisz-Pustelny , 14 lat

Piotrek z wiekiem robi się coraz cięższy, a jego rodzice coraz słabsi... Pomóż być samodzielnym!

Z całego serca dziękujemy za dotychczasowe wsparcie dla Piotrka. To właśnie dzięki niemu możliwe było opłacenie rehabilitacji Piotrka na lokomacie. Niestety, nasza walka o zdrowie nadal trwa i po raz kolejny musimy prosić Was o pomoc... Nasza historia: Dzieci biegają po boiskach, pędzą do szkoły, wspinają się po drzewach, skaczą na trampolinach. A obok nich jedno, które z bólem w oczach patrzy na koleżanki i kolegów, bo los odebrał mu to wszystko i teraz każdy dzień jest walką, a każdy samodzielny krok – zwycięstwem.  Nie ma nic gorszego niż świadomość, że Twoje dziecko może być zdrowe, sprawne, ale zależy to od rzeczy, na które Cię nie stać – operacji, zabiegu, rehabilitacji. Mimo że stajesz na głowie, nie udaje Ci się zebrać środków i każdego dnia patrzysz, jak najbliższa Ci osoba cierpi. Wtedy trzeba przełknąć dumę i prosić o pomoc, bo nie chcesz jej dla siebie, tylko dla kogoś ważniejszego – dla dziecka.                                 Piotruś urodził się jako wcześniak z zespołem wad wrodzonych oraz dużym niedotlenieniem. Po porodzie wystąpił u niego wylew śródczaszkowy. W pierwszym tygodniu życia wykryto u niego martwicze zapalenie jelit, a w trzecim zaś retinopatię wcześniaczą. Zdiagnozowano u niego także dysplazję oskrzelowo-płucną i niedobór masy ciała. W ciągu czterech miesięcy życia przeszedł aż 7 operacji, w tym 4 na niedrożność jelit, 2 na przepuklinę pachwinową oraz zabieg na oczy. W wieku czterech lat wykonano u niego zabieg podwichnięcia stawu biodrowego. Codzienna rehabilitacja i hipoterapia sprawiły, że nasz syn zaczął powoli stawać na nogi i poruszać się przy pomocy balkonika. Są to jednak bardzo krótkie odcinki, ponieważ szybko się męczy i potrzebuje ciągle naszej pomocy... Dzięki Waszej pomocy możliwa była rehabilitacja przy użyciu lokomatu, czyli automatycznej ortezy kończyn dolnych, służąca do nauki chodu i utrwalaniu prawidłowej postawy. Już dzięki kilku godzinom zajęć na lokomacie widoczna była poprawa chodu Piotrusia. Codzienna rehabilitacja sprawia, że w miarę swoich możliwości nasz syn funkcjonuje wśród rówieśników. Prowadzony pod pachy przemieszcza się na krótkich dystansach: z wózka na toaletę, z auta na wózek. Piotrek wymaga pomocy przez cały czas. Niestety, wraz z wiekiem robi się coraz cięższy, a my mamy coraz mniej sił. Mieszkamy w bloku i codziennie muszę nosić Piotrka po schodach, czasami nawet kilka razy dziennie. Niestety, stan mojego zdrowia się pogorszył i jest mi coraz ciężej go nosić. W najbliższym czasie będę musiała sama udać się na operację barku. Wtedy nie będę mogła już dłużej znosić syna ze schodów. Jesteśmy zmuszeni zakupić schodołaz, którego koszt niestety przekracza nasze możliwości finansowe. Nasz syn miał być leżący, bez kontaktu, patrzący w sufit. Dzięki rehabilitacji i opiece specjalistów udało się nam jednak już tak wiele wypracować. Prosimy o pomoc w zakupie schodołazu oraz opłaceniu 6-miesiecznej rehabilitacji dla syna. Pomóżcie nam walczyć dalej o lepszą przyszłość dla Piotrka. Rodzice

22 655,00 zł ( 53,23% )
Brakuje: 19 899,00 zł
Karinka Puchała
Pilne!
Karinka Puchała , 13 lat

14 lat i diagnoza nowotworu... Pomóżmy Karinie❗️

Chciałabym podzielić się z Wami historią, która uderzyła w naszą rodzinę z ogromną siłą. Nasza ukochana córka, czternastoletnia Karina, miesiąc temu otrzymała diagnozę, która wstrząsnęła naszym światem – nowotwór kości. Kostniakomięsak.  To słowo, które wcześniej wydawało się odległe i miało nigdy nas nie dotyczyć, teraz stało się częścią naszej rzeczywistości. Karinka jest obecnie pod opieką wspaniałych specjalistów z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Mimo że przeszła już pierwszą chemioterapię, przed nią jeszcze długa droga – dziewięć kolejnych etapów i operacja chorej nogi. Po zakończonym leczeniu chemicznym czeka ją rehabilitacja, aby mogła wrócić do normalnego funkcjonowania. To nie jest łatwy czas. Diagnoza, która przyszła tak nagle, całkowicie zmieniła dotychczasowe szczęśliwe życie naszej córki. Ale jesteśmy zdeterminowani, aby dać jej najlepsze szanse na powrót do zdrowia. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc jej pokonać tę okropną chorobę. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o Wasze wsparcie. Założyliśmy tę zbiórkę, abyśmy mogli wesprzeć Karinę i pomóc jej przetrwać ten trudny czas. Każda złotówka, każdy gest dobroci, przynosi nam nadzieję i siłę, by kontynuować walkę. Dziękujemy z całego serca za każdą okazaną pomoc. Wierzymy w siłę dobrej woli i razem możemy sprawić, że Karinka będzie mogła ponownie cieszyć się życiem. Rodzice

52 442 zł
Emilka Zięba
Pilne!
Emilka Zięba , 12 miesięcy

Dzieci boją się ciemności! Emilka ma szansę odzyskać wzrok! Pomocy❗️

Przeczytajcie nasz dramatyczny apel o pomoc dla Emilki, niewidomej od urodzenia dziewczynki, która teraz zmaga się z poważną jaskrą, zagrażającą utratą wzroku na zawsze. Emilka jest obecnie leczona przez zespół okulistów w Belgii, którzy dają jej nadzieję na odzyskanie wzroku. Niestety, jej prawa gałka oczna jest teraz poważnie zagrożona przez wysokie ciśnienie i postępującą jaskrę, co może prowadzić do trwałej utraty wzroku. Niestety kolejna komplikacje jakie pojawiły się wokół oka prawego, grozi utratą oka na zawsze.Gdy wysokie ciśnienie wyniszczy nerwy wzroku i rozerwanie je, Emilka będzie niewidoma już na zawsze – nieodwracalnie!Na szczęście lekarze z Belgii dają szansę prawemu oczku. Potrzebny jest szereg operacji j i już przygotowują nas do kolejnej operacji zmniejszające ciśnienie w gałce ocznej. Tylko drogie, zagraniczne leczenie uchroni naszą córeczkę od ciemności!W tej chwili oczko Emilki zdecydowanie wychodzi poza oczodół, jest rozrywane wzdłuż i wszerz co powoduje silny ból i Emilka bardzo cierpi. Jaskra (inaczej Glaukoma) to choroba oczu doprowadzająca do postępującego i nieodwracalnego uszkodzenia nerwu wzrokowego. Następstwem uszkodzeń nerwu jest pogorszenie wzroku, a nawet jego całkowita utrata. Główną przyczyną takiej sytuacji podwyższone ciśnienie w gałce ocznej, powodujące ucisk na nerw wzrokowy. Szereg operacji ratujących oczko prawe, finalnie da Emilke widzenie na poziomie +6 dioptrii co nie tylko uratuje nasz≥ą córeczkę od utraty oka, ale pozwoli uzyskać widzenie pozwalające samodzielnie funkcjonować.Na tę chwilę przez swoją niepełnosprawności wzroku Emilka ma opóźniony rozwój,  potrzebuje wizyt u szeregu specjalistów w ramach rehabilitacji. Zalecane jest zakupienie specjalistycznego sprzętu do pomiaru ciśnienia w oczach. Pomiary mamy wykonywać o różnych porach dnia, by bezbłędnie wiedzieć, które leki podawać do oczu i w jakich dawkach krople.Taki sprzęt przy Emilki skokach ciśnienia staje się bezcenny w trakcie czekania na operację jak i już po ich wykonaniu, gdyż niestety wrodzona wada wzroku Emilk i zaćma wrodzona obuoczna, niesie w jej w przypadku szereg powikłań:oczopląs, brak koagulacji, zez zbieżny, zez naprzemienny, Brezsoczewkowosc , wysokie ciśnienie oka.Emilkę ratuję tylko i wyłącznie leczenie za granicą! W Polsce oczy bezsoczewkowe, w których zdiagnozowano również jaskrę, nie podlegają kwalifikacji do wszczepu soczewek. Jeśli uda się odzyskać wzrok u naszej córeczki, będzie to tak naprawdę początek drogi. Emilka będzie potrzebowała szeregu specjalistów, okulistów, optometrystów, neurologów. Z racji wysokiego ciśnienia w gałce ocznej, Emilka jest wykluczona z podróży samolotem, a podróż do Uza w Belgii będzie trwała kilka dni.  Emilka pierwszy raz trafiła do zespołu okulistów ze szpitala UZA w Belgii na operację ratującą lewe oko. Oko to otrzymało odpowiednią soczewkę, która została zamontowana w gałce ocznej przy użyciu specjalnych haczyków. Dzięki temu zabiegowi Emilka mogła pozbyć się bardzo grubych szkieł z oka lewego. Podczas operacji na lewym oku zespół okulistów z Belgii odkrył prawdziwy problem z prawym okiem – bardzo wysokie ciśnienie, które nie spadało nawet podczas narkozy, utrzymując się nawet gdy dziecko pozostawało bez ruchu. Bez leczenia i koniecznych operacji, istnieje zagrożenia trwałej utraty wzroku.  Wzywamy wszystkich do wsparcia Emilki w walce o wzrok. Potrzebujemy środków na kolejne operacje, terapie, opiekę medyczną i niezbędny sprzęt do monitorowania stanu oczu. Każda pomoc przyniesie nadzieję i szansę na lepsze jutro dla tej małej dziewczynki. Prosimy, dołączcie do naszej walki. Dajmy Emilce szansę na widzenie świata wokół niej. Dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie w walce o zdrowie i życie naszej ukochanej Emilki.

35 640,00 zł ( 11,16% )
Brakuje: 283 509,00 zł
Grzegorz Cioch
Pilne!
Grzegorz Cioch , 69 lat

Tata walczy z DWOMA złośliwymi nowotworami. PILNE!

Tata całe życie pracował, a w wolnym czasie oddawał się swoim pasjom. Jeszcze do niedawna był tancerzem w grupie obrzędowej. Zawsze wnosił do naszego życia wiele ciepła i radości. Dziś to my chcemy by dla niego wsparciem i pokazać mu, że razem wygramy walkę z bezlitosną chorobą! W styczniu 2024 u taty zdiagnozowano nowotwór złośliwy gruczołu krokowego. Był to dla niego, ale też dla naszej całej rodziny ogromny cios. Mieliśmy jednak nadzieje, że leczenie przebiegnie pomyślnie i tata będzie mógł przejść operację wycięcia guza. Termin został już wyznaczony, jednak nie spodziewaliśmy się, że tuż za rogiem czyha kolejne zagrożenie… Pod koniec marca stan zdrowia taty nagle się pogorszył. Pojawiły się zawroty głowy, zaburzenia równowagi. I wtedy spadł na nas kolejny cios – glejak IV stopnia, duży, nieoperacyjny. Nowa diagnoza wykluczyła tatę z operacji wycięcia guza  prostaty! W jednej chwili nasz cały świat się zawalił… Po biopsji guza mózgu, u taty nastąpił częściowy niedowład lewej ręki i znaczny niedowład lewej nogi. Tata obecnie nie chodzi i nie wstaje samodzielnie z łóżka, wymaga całodobowej opieki. Głównie sprawuje ją mama, która zajmuje się również moją młodszą siostrą, mierzącą się z niepełnosprawnością.  Aby zwiększyć sprawność taty, niezbędna jest stała rehabilitacja. Codziennie opłacamy fizjoterapię. Koszty są duże, a wiemy, że będą jeszcze większe… Środki pielęgnacyjne, leki, dalsze leczenie i kontynuacja rehabilitacji są konieczne, by zapewnić tacie niezbędne wsparcie.  Przed tatą radioterapia – obecnie czekamy na ostateczne decyzje lekarzy. Pomimo trudności, staramy się nie poddawać, walczymy i wierzymy, że uda się pokonać oba nowotwory. Za każdą pomoc będziemy niezwykle wdzięczni.  Córka Katarzyna z rodziną

793 zł
Kacper Śliz
Kacper Śliz , 16 lat

Szesnaście lat walki o szansę, by chodzić o własnych siłach❗️

Gdy miałam zostać mamą, wyobrażałam sobie, że dzień porodu to będzie najszczęśliwszy dzień mojego życia. Kacperek był bardzo wyczekiwanym dzieckiem. Wszystko, co mnie niepokoiło, zgłaszałam, ale z odpowiedzią, że mam się nie przejmować. Z dzieckiem jest wszystko dobrze. Niestety, po jednym z badań na drugi dzień trafiłam z krwotokiem do szpitala. Lekarze byli przerażeni sytuacją. Wtedy zrozumiałam, że nic nie jest dobrze… I zaczęła się walka o życie... Moje i dziecka. Kacperek urodził się w 26. tygodniu ciąży w stanie zamartwicy, z wylewem obupółkulowym i niedotlenieniem. Przeszedł śmierć kliniczną, po porodzie dostał 1 pkt. Apgar. A potem było czekanie na OIOM-ie i szacowanie szans na przeżycie. Nie miałam wyznaczonego czasu odwiedzin po to, bym zdążyła pożegnać się z dzieckiem. Został nawet ochrzczony przez pielęgniarkę, bo nikt nie wierzył, że to może się udać. Jego szanse na przeżycie określali na 1% i mówili, że tyle dają na jakiś cud... Kacper nie odpuszczał. Tak bardzo chciał żyć. Mówili mi, że jeszcze nie widzieli dziecka, które by tak walczyło o życie. Przez ten czas syn przeszedł dwie operacje, w tym na serce, niezliczone transfuzje krwi i kilka zabiegów. Wyszedł do domu wtedy, kiedy miał się urodzić – po trzech miesiącach walki o życie. Gdy opuszczaliśmy szpital, lekarka powiedziała, żeby się nie nastawiać na wiele, bo są małe szanse, że Kacper będzie funkcjonował. Minęło 16 lat. Od początku nasze życie podporządkowane jest ciągłej walce o zdrowie Kacperka. Ale też od początku jasne było, że to będzie długa droga. Dzień zaczynał się od rehabilitacji i wyjazdów na zajęcia i kończył terapią w domu. Próbowaliśmy, czego się dało, a koszty wraz z wiekiem rosły. A Kacper, mimo tego, co przeszedł, jest pełnym radości i poczucia humoru optymistą, który swym uśmiechem potrafi rozjaśnić nawet najpochmurniejszy dzień. Kocha podróże, lubi jeździć w góry, ma swoje pasje jak rower i basen, kocha książki, jest spragniony świata, jego doświadczania i odkrywania... i kocha życie. Po latach leczenia i rehabilitacji coraz więcej chodzi, jest bardzo kontaktowy i towarzyski. Pracujemy z komunikacją alternatywną, ale o mowę wciąż walczymy. Mieliśmy to szczęście, by jakiś czas temu trafić do Paley European Institute w Warszawie i tam dostaliśmy jasne wskazówki jak dalej pracować i stwierdzono, że konieczna jest operacja. Intensywne skoki wzrostu, zwiększone napięcie w mięśniach i w całym układzie jest na tyle duże, że sama rehabilitacja sobie z tym nie poradzi, ale przez te lata osiągnęliśmy tyle, że operacyjnie można usunąć to, co go blokuje. Ważne, by nie stracić tej szansy. A czas ucieka... Brak operacji i funkcjonowanie na ugiętych kolanach doprowadzi do innych deformacji, a co za tym idzie do kolejnych operacji w przyszłości na biodra, kolana, staw skokowy… Dlatego operacja metodą zaproponowaną przez Paley jest szansą i koniecznością. Ale do tego czasu Kacper musi mieć intensywną rehabilitację, a także musi mieć zakładane gipsy w domu i na noc. A to dla niego bardzo bolesne. Sama nie jestem w stanie zebrać ani odłożyć takich pieniędzy. Nie pracuję zawodowo, by móc opiekować się Kacperkiem i robić wszystko, co w mej mocy, by mu pomóc. Dlatego, z całego serca, prosimy Was o pomoc w zebraniu tej sumy.I za każdą, nawet najmniejszą pomoc będziemy bardzo wdzięczni! Mama Kacperka  ➡️ Kacper Śliz – licytacje ➡️ Postawmy Kacperka Śliz na nogi ➡️ Audycja o Kacperku ➡️ Materiał w TVP3  

100 627,00 zł ( 38,59% )
Brakuje: 160 097,00 zł
Aleksandra i Leon Plichta
Aleksandra i Leon Plichta , 4 latka

Prośba o pomoc dla Leosia i Oli!

Wszystko zaczęło się od zwykłych, niepozornych infekcji, które pojawiły się całkowicie niespodziewanie, gdy córka skończył 2 latka... Do tego czasu Ola rozwijała się jak każde zdrowe dziecko. Dopiero po kilku tygodniach liczne badania i konsultacje doprowadziły nas do diagnozy – zespół PANDAS. To dzięki Wam, kochani Darczyńcy, zaczęliśmy wlewy immunoglobulinowe! Dzięki Wam stało się to możliwe! W planach jest ich jeszcze co najmniej 5. Ciągle przeprowadzamy też konsultacje medyczne i robimy specjalistyczne badania, żeby leczenie było jak najbardziej skuteczne, m.in. odkryliśmy, że Ola ma celiakie i nietolerancje histaminy. Te choroby wymagają restrykcyjnej diety. Od początku leczenia nasza Ola urosła i przybrała na wadze, co wpłynęło na ilość potrzebnych immunoglobulin. Zwiększyła sie tez cena preparatu. Stąd zwracamy się z prośbą o dalsze wsparcie – chcemy zabezpieczyć środki na całość planowanych wlewów. Będziemy wdzięczni za każdy grosz, który nam w tym pomoże. Za Wasze wielkie serca, za to, że mogliśmy pojechać juz na pierwsze wlewy do Gdańska, za słowa otuchy i wsparcia, za wszystkie działania i akcje, których celem była pomoc naszej córeczce – bardzo Wam dziękujemy! Wierzymy, że z tak wielkim wsparciem, uda nam się pokonać chorobę Oli! Poznaj historię Oli: Ola urodziła się jako zupełnie zdrowa dziewczynka. Była szczęśliwym i promiennym dzieckiem rozświetlającym nasze życie. Prawidłowo się rozwijała – nawiązywała kontakt wzrokowy i wypowiadała pierwsze słowa. Sprawna, żywiołowa, uśmiechnięta – taką ją pamiętamy i wierzymy, że jeszcze kiedyś zobaczymy...  W wyniku chorób córeczka zaczęła przejawiać znaczne regresy w rozwoju – zaburzenia zachowania, zaburzenia motoryczne oraz procesów poznawczych. Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Choroba siała spustoszenie w organizmie naszej malutkiej córki, a my nie byliśmy w stanie jej zatrzymać...  Zespół PANDAS powoduje nieprawidłowe działanie układu odpornościowego. Znaczy to, że własne przeciwciała atakują mózg, niszcząc go! Każda mniejsza choroba, infekcja, wirus czy zapalenie powoduje regres rozwoju.  Od tego czasu przeszliśmy niezliczoną ilość badań oraz konsultacji, wszystko po to, by pomóc naszej Oli. Niestety, sami nie jesteśmy w stanie przeskoczyć jednej bariery – finansowej... Lekarze z Centrum św. Łukasza w Gdańsku zalecili terapie immunoglobulinami. Niestety, koszty są ogromne, a dotychczasowe leczenie pochłonęło już wszystkie nasze oszczędności...  Bez leczenia nasza córeczka przestanie się rozwijać! Nie będzie mogła normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem jak inne dzieci. My – rodzice – nie możemy na to pozwolić!  Wiemy, że musimy działać, tu i teraz! Dlatego prosimy wszystkich ludzi dobrego serca – pomóżcie nam uzbierać środki na leczenie córki. Jedynie to leczenie daje Olusi nadzieję i szansę na normalne życie! Przemysław i Justyna, rodzice Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

162 773,00 zł ( 71,13% )
Brakuje: 66 057,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki