Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adrian Czenczek
Adrian Czenczek , 5 lat

Nieustanne ataki padaczki odbierają Adriankowi dzieciństwo! POMÓŻ!

Adrianek to mój ukochany jedyny synek. Ciąża i poród przebiegały prawidłowo, jednak już w pierwszych dniach życia pojawiły się komplikacje. Nigdy nie zapomnę, jak wtedy się bałam. To wtedy rozpoczęła się moja walka o sprawność i zdrowie synka, która trwa do dziś. Narodziny dziecka, to najpiękniejsze chwile w życiu rodzica. Nie było mi dane się nimi nacieszyć, bo moje maleństwo od razu wylądowało na oddziale intensywnej terapii. To wtedy pojawił się pierwszy atak padaczki. Na szczęście mój mały wojownik opuścił szpital i w końcu mogłam pokazać mu jego dom.  Rozpoczęłam maraton po specjalistach. Lekarze badali wzrok, słuch Adrianka. Dalsze badania ujawniły diagnozę – wczesnodziecięca encefalopatia padaczkowa. Napady synka występują kilka razy dziennie. I to tylko te, które jestem w stanie zauważyć. Badanie EEG wykazało, że w głowie Adrianka do wyładowań dochodzi o wiele częściej… W 2021 roku synek przeszedł zabieg implantacji stymulatora nerwu błędnego. Niestety, nie przyniósł on pożądanych efektów i ataki wciąż występują.  Pomimo wieku Adrian nie chodzi, nie mówi. Jest całkowicie zależny ode mnie. Musi być pod stałą kontrolą neurologa, pedagoga, jest objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju i wymaga nieustannej rehabilitacji. Nie wszystkie zajęcia są refundowane, więc staram się zapewniać je mojemu dziecku prywatnie. Wielkim wsparciem w codziennym funkcjonowaniu jest dla nas pionizator. Pozwala on utrzymać prawidłową pozycję ciała. Niestety, ten który obecnie mamy jest już za mały, a zakup nowego przekracza moje możliwości finansowe. Chciałabym zobaczyć, jak pewnego dnia mój synek biega, bawi się z innymi dziećmi. Nie wiem, czy kiedykolwiek się to wydarzy. Pozostaje mi wierzyć, czekać na cud. Każdego dnia robię wszystko, żeby moje dziecko miało możliwie jak najlepsze życie. Nawet najmniejsza wpłata to dla mnie niezwykła pomoc. *kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

817,00 zł ( 12,79% )
Brakuje: 5 566,00 zł
Karina Wojnar
Karina Wojnar , 20 lat

Glejak odebrał mi sprawność, wciąż walczę ze skutkami chemioterapii! Pomóż!

Czasem ciężko mi uwierzyć, ile lat trwa moja walka z chorobą. Wszystko rozpoczęło się, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Dziś jestem młodą kobietą, która ponad wszystko chce odzyskać sprawność i móc budować swoje dalsze życie.  W 2016 roku  trafiłam do szpitala z porażeniem nerwu twarzowego. Wyniki rezonansu magnetycznego dały przerażający obraz… Moment, w którym się dowiedziałam, że w mojej głowie jest guz, zapamiętam na zawsze. Byłam 12-letnią dziewczynką. Ciężko mi było uwierzyć, że zaczynam walkę z nowotworem. Ze szpitala rejonowego trafiłam do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dalsze badania ukazały, że mam również przerzut do kanału kręgowego. 24 czerwca 2016 roku zostałam poddana operacji usunięcia guza mózgu. Konsylium lekarskie zdecydowało, że konieczne jest również usunięcie ogniska z kanału kręgowego. Czekał mnie kolejny zabieg. Guz jednak był tak usytuowany, że lekarze nie byli w stanie usunąć całości. Zostałam wypisana do domu z 2,5-centymetrową resztką guza. Pamiętam, że bardzo długo dochodziłam do siebie po dwóch tak poważnych operacjach.  Skutki operacji były bardzo mocno odczuwalne… Towarzyszyły mi ogromne zaburzenia równowagi oraz podwójne widzenie, które utrzymuje się do dziś. Co 3 miesiące jeździłam na badania kontrolne do Centrum Zdrowia Dziecka. Przy każdym kolejnym rezonansie wynik pokazywał milimetrowe wzrosty guza. Pod koniec 2018 roku mój guz miał już ponad 3 cm… Byłam załamana. Tak bardzo się bałam, że będę musiała przejść przez to wszystko od nowa. Zostałam zakwalifikowana do leczenia chemioterapią. Rok 2019 rozpoczęłam na onkologii, przyjmując pierwszą dawkę chemii. Co tydzień jeździłam do Warszawy, pokonując 320 km. Bardzo źle się czułam… Chciałam, żeby ten koszmar w końcu się zakończył, żebym mogła normalnie żyć, jak moi rówieśnicy. Wiedziałam jednak, że aby było to możliwe, muszę walczyć. W lutym ze względu na powikłania po chemioterapii zdecydowano o ponownej operacji guza. Spełniły się moje najgorsze obawy. Pomimo zabiegu, do dnia dzisiejszego w mojej głowie znajduje się 1 cm guza. Obecnie jestem pod opieką Poradni Onkologicznej Młodych Dorosłych w Gliwicach.  Skutki leczenia każdego dnia przypominają mi o najgorszych latach mojego życia. Wciąż mam problemy z równowagą, nadal towarzyszy mi podwójne widzenie… Koszty wizyt lekarskich zaczynają mnie przerastać. Nieustannie potrzebuję kontroli wielu specjalistów oraz rehabilitacji. Tylko ona daje mi nadzieję na odzyskanie sprawności.  Chcę skończyć studia, dalej móc realizować swoje plany i marzenia. Przede mną jeszcze całe życie. Mimo że moja walka trwa już tak długo, wciąż wierzę, że uda mi się w końcu raz na zawsze pożegnać chorobę. Jednak bez Waszej pomocy nie będzie to możliwe. Karina ➡️ Facebook – zobacz zmagania Kariny

2 107,00 zł ( 6,6% )
Brakuje: 29 808,00 zł
Nikodem Szczerba
Nikodem Szczerba , 2 latka

Nikoś walczy z rzadką i nieuleczalną chorobą... Ratunku❗️

Z całego serca dziękujemy Wam za całe dotychczas okazane nam dobro! To właśnie dzięki Waszemu wsparciu Nikoś mógł wziąć udział w turnusie rehabilitacyjnym! Niestety, nasza walka z chorobą to wyczerpujący maraton i po raz kolejny musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc... Prosimy, nie opuszczajcie nas! Nasza historia: Nasz synek cierpi padaczkę i neurodegeneracyjną chorobę układu nerwowego – NBIA. To choroba genetyczna, która prowadzi do kumulacji żelaza w mózgu. W Polsce nasz synek jest czwartym dzieckiem z taką diagnozą. To wyjątkowość, której nie chcemy! Rzadkie choroby oznaczają brak informacji na temat leczenia, spowalniania skutków, brak badań i co najgorsze – brak leku...  NBIA to jedna z najcięższych chorób, która powoduje zanik nerwu wzrokowego, a także degenerację układu nerwowego. Nieleczona może prowadzić nawet do śmierci… Jest nieuleczalna, a z roku na rok stan Nikosia będzie się pogarszać... Nie chcemy czekać, aż go nam zabierze! Jesteśmy pod ciągłą opieką hospicjum, ze względu na dożywianie przez PEGa i rehabilitacje. Dzięki nim udało się sprawić, że Nikoś trochę lepiej trzyma główkę. Niestety jest to kropla w morzu… Nikodem jest coraz starszy, a nie siedzi, nie chodzi i prawdopodobnie nie widzi... Wiele codziennych czynności jest znacznie utrudniona. Nikodem jest objęty leczeniem i rehabilitacją, jednak to nadal zbyt mało, by dać mu szansę na lepsze funkcjonowanie. Niezbędny jest kolejny turnus rehabilitacyjny, zakup leków oraz sprzętu medycznego. Niestety, jest to zwiazane z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie.  Tak jak wszyscy rodzice z niecierpliwością oczekujemy na pierwsze kroki swojego dziecka. One jednak wciąż nie nadchodzą... Prosimy, pomóż nam w końcu też je zobaczyć! Każda wpłata to dla Nikosia ogromna szansa i nadzieja na lepsze jutro. Wierzymy, że dzięki dobroci Waszych serc uda się podarować naszemu synkowi sprawność! Rodzice

3 184,00 zł ( 42,75% )
Brakuje: 4 263,00 zł
Filip Jagieło
Filip Jagieło , 9 lat

Filip nie może rozwijać się tak, jak jego rówieśnicy... Pomóż w walce o lepsze jutro!

Od wielu lat niepokoiłam się nieprawidłowym rozwojem synka. Poszukiwała dla niego pomocy u wielu specjalistów, jednak za każdym razem słyszałam, że Filip z czasem po prostu „wyrośnie” ze swoich trudności… Niestety, pod koniec 2023 roku poznałam diagnozę, która sprawiła, że nic nie było już takie, jak wcześniej… U mojego synka stwierdzono autyzm. Psychiatra stwierdził, że jego funkcjonowanie jest opóźnione o około 4 lata względem rówieśników. Lekarz stwierdził także, że niektórych zmian nie będziemy już w stanie cofnąć, a pewnych zachowań rozwojowych wypracować – nawet na terapii.  U Filipa stwierdzono także zaburzenie centralnego systemu przetwarzania słuchowego. Oznacza to, że syn słyszy, lecz jego mózg nie umie tych wiadomości przetworzyć. Syn pomimo swojego wieku nie umie pisać ze słuchu. Stara się, lecz treści są nieczytelne. Powiedziano nam, że można pobudzić neurony, by pracowały lepiej, korzystając z systemu FM.  Niestety, leczenie i rehabilitacja związane są z bardzo wysokimi kosztami, które ciężko mi udźwignąć samodzielnie. Wiem jednak, że nie mogę się poddać i muszę walczyć, by Filip mógł być w przyszłości samodzielny.  Ze względu na opiekę, której wymaga mój syn, nie mogę podjąć pracy w pełnym wymiarze godzin, co sprawia, ze nasza sytuacja finansowa jest wyjątkowo trudna. Tak bardzo chciałabym, żeby Filip zaczął rozwijać się prawidłowo i móc wrócić do pracy... Proszę, otwórzcie dla nas swoje serca i wesprzyjcie w walce o lepsze jutro – choćby najmniejszą kwotą.  Mama Filipa

9 131 zł
Marcin Chmura
Pilne!
Marcin Chmura , 28 lat

Marcin walczy z glejakiem! Środki na leczenie pilnie potrzebne!

Marcin nie skarżył się na żadne problemy zdrowotne. Pewnego dnia zaczęła go bardzo mocno boleć głowa. Później sprawy potoczyły się bardzo szybko, a mój brat mógł stracić życie… Walczy o nie do dzisiaj! Pomocy! 18 maja 2023 Marcin nie poszedł do pracy z powodu silnego bólu głowy. Nagle stracił przytomność, nie było z nim kontaktu. Szybko zabrano go do szpitala. Tam okazało się, że w jego głowie jest ogromny guz wielkości pięści! Glejak IV stopnia! Mój brat nie był świadomy, że cokolwiek mu dolega, a nagle minuty decydowały o tym, czy przeżyje! Helikopterem zabrano go do innego szpitala, gdzie wykonano operację, która uratowała mu życie! Wycięto guza wraz z kawałkiem czaszki! Zniósł ją bardzo dobrze, już następnego dnia był z nim kontakt. Wszystko to odbyło się w Szwajcarii, gdzie Marcin pracował. Niestety, był ubezpieczony tylko od wypadków w pracy, dlatego musieliśmy zapłacić za operację i pobyt w szpitalu. Dodatkowo czekała go 4-tygodniowa radioterapia, również płatna. Pod koniec lipca pojechaliśmy po niego, aby mógł być z nami w Polsce i tu kontynuować leczenie. W sierpniu rozpoczął chemioterapię, która trwa to dziś. Jego organizm jest bardzo osłabiony, ale są lepsze i gorsze dni.  Czeka go jeszcze pół roku przyjmowania chemii. Wyniki raz są lepsze, raz gorsze. Dużo wyjaśni się po rezonansie, który zostanie wykonany w styczniu. Okaże się, czy guz odrósł. Trzymam kciuki, żeby tak się nie stało! Niestety, Marcin jest ubezpieczony tylko w KRUS i jego leczenie nie jest refundowane! Pochłania więc ogromne środki i coraz trudniej nam sobie poradzić… Wierzę, że będziecie z nami i pomożecie mojemu bratu pokonać tego strasznego raka! Magda, siostra

4 639,00 zł ( 8,72% )
Brakuje: 48 553,00 zł
Wiktor Kiełbasa
Wiktor Kiełbasa , 5 lat

KOSZMAR wraca - znów przyjdzie nam walczyć o jego serduszko! POMOŻESZ?

Wiktorek urodził się 22 maja 2019. Miał to być najpiękniejszy dzień w naszym życiu, jednak okazał się być pyrrusowym zwycięstwem. Tego samego dnia, pierwszego na tym świecie, nasz synek musiał podjąć nierówną walkę z chorobą. WALCZYŁ O ŻYCIE!  Diagnoza była miażdżąca: złożona wada serca (przełożenie wielkich pni tętniczych, dziura międzykomorowa oraz zwężenie cieśni aorty). Trafił do krakowskiego szpitala, gdzie zostało przeprowadzone pierwsze cewnikowanie serca, ratujące życie. Po tym tragicznym czasie został objęty opieką na oddziale intensywnej terapii kliniki kardiochirurgii. Tam również nie było łatwo...  Tydzień później, 29 maja 2019 Wiktora czekała kolejna operacja — korekcja wad serca. Był to zabieg bardzo złożony i tylko dzięki zdolnościom lekarzy oraz niebywałej woli życia zakończyła się sukcesem. Sukces ten jednak był okupiony niemal 2-miesięcznym pobytem na intensywnej terapii, gdzie Wiktor kilkukrotnie jeszcze walczył o życie. Wdała się sepsa, potrzebne było przetaczanie krwi. Szczęśliwie zabraliśmy Wiktora do domu dopiero 9 lipca. Radość jednak nie trwała długo. Już miesiąc później znowu byliśmy w szpitalu. Tym razem czekał go kolejny zabieg — cewnikowanie serca oraz wstawienie metalowego stentu do cieśni aorty. Zabieg ten pozwolił na krótki czas zapomnieć o problemach kardiologicznych. Osłabiony organizm jednak był bardzo narażony na kolejne infekcje. Niezliczone, kolejne problemy nie pozwalały na prawidłowy rozwój małego wojownika. Powtarzające się infekcje układu oddechowego doprowadziły do kolejnej miażdżącej diagnozy: utraty słuchu w związku ze zbierającym się w uchu środkowym płynem. Prywatne wizyty u laryngologa nie przynosiły skutków. Wiktor przez niemal dwa lata nie słyszał, co doprowadziło do problemów z percepcją oraz prawidłowym rozwojem mowy. Byliśmy z synkiem na wielu prywatnych wizytach laryngologicznych, które wymagały niemałych nakładów finansowych. U Wiktora orzeczono stopień niepełnosprawności, co pozwoliło nam na skierowanie go na zajęcia wspomagania wczesnego rozwoju. Są dla nas bardzo ważne, przynoszą pozytywne efekty.  Niestety, wyżej wspomniany zabieg cewnikowania serca, okazał się być jedynie środkiem doraźnym. Z opinii kardiologicznej wynikła potrzeba kolejnego zabiegu cewnikowania serca oraz poszerzenia tętnic płucnych. Jest to kolejny zabieg, który będzie musiał zostać przeprowadzony w głębokiej hipotermii oraz na otwartym sercu. Po raz kolejny wymagana będzie znaczna kwota, aby zapewnić Wiktorowi odpowiednie zaplecze rehabilitacyjne oraz medyczne. Musimy być przygotowani na znaczne wydatki związane właśnie z dojazdem do szpitala, kosztem konsultacji specjalistycznych oraz drogich leków. Przed nami trudny czas... Bardzo potrzebujemy Waszej obecności, pomocy i wsparcia w każdej formie.  Proszę, zostańcie z nami! Rodzice Wiktorka

22 965 zł
Stasiek Szewczyk
Stasiek Szewczyk , 62 lata

Udar sparaliżował życie Stanisława! Pomóż mu odzyskać sprawność!

Nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak życie w ciągu jednej sekundy potrafi się zmienić. Wszystko to, co dotychczas budowałeś, wszystko to, co było naturalne i codziennością nagle staje się nieaktualne. Możesz dbać o swoje zdrowie, regularnie się badać, ale w obliczu choroby nagle wszystko przestaje mieć znaczenie. Tak właśnie było w przypadku mojego ukochanego męża Stanisława. Mąż od wielu lat leczył się kardiologicznie. Systematycznie stawiał się na wszystkie wizyty. Po około trzech latach leczenia, lekarz prowadzący postanowił zmienić mężowi leki. Niestety Stanisław nie czuł się po nich za dobrze. Nie wiemy, czy to właśnie one mogły przyczynić się do tego, co wydarzyło się zaledwie kilka dni później. Wiemy tylko, że nowe leki źle wpływały na jego ogólne samopoczucie. Było wcześnie rano, gdy zbierałam się do pracy. Już miałam wychodzić, gdy przypomniałam sobie o jednej rzeczy i cofnęłam się do domu. Nie chcę nawet myśleć, co stałoby się, gdybym jednak wsiadła do samochodu i pojechała od razu. Po wejściu do domu zastałam męża leżącego w łóżku, który nie kontaktował. Jego kącik ust był mocno opadnięty. Byłam przerażona, ale od razu naszła mnie myśl, że to może być udar. Natychmiast wezwałam pogotowie.  I tak Stanisław trafił na długie tygodnie do szpitala. Lekarze potwierdzili moje przypuszczenia – udar niedokrwienny lewej półkuli mózgu. Nie mogliśmy go odwiedzać, ponieważ był to czas pandemii. Wiedzieliśmy tylko, że jego stan jest ciężki. Ciało męża było sparaliżowane, w dodatku stracił mowę. Przez miesiąc lekarze walczyli o jego powrót do zdrowia.  Następnie od marca do maja Stanisław przebywał na oddziale rehabilitacyjnym, gdzie codziennie małymi krokami wracał do sprawności. Choć od tamtych wydarzeń minęły już dwa lata, mąż nadal ma ogromne trudności na wielu płaszczyznach. Pomimo wielu konsultacji logopedycznych i regularnych ćwiczeń, nadal nie mówi.  Każdego dnia walczymy o każdy kolejny krok, który przybliża nas do odzyskania dawnej sprawności. Stanisław potrzebuje codziennej i intensywnej rehabilitacji. Niestety na tę refundowaną czeka się bardzo długo, a my nie mamy tyle czasu. Prywatne zajęcia są jednak bardzo kosztowne. Do tego dochodzą drogie leki. To wszystko mocno nas obciąża. Dlatego pełni nadziei prosimy Was o wsparcie! Dzięki Waszej pomocy będę mogła dalej zapewniać mężowi tak bardzo potrzebne mu dzisiaj leczenie. Już teraz z całego serca dziękuję Wam za każdą złotówkę! Bożena, żona Stanisława

925 zł
Józef Kędzierski
Józef Kędzierski , 45 lat

Pomóż mi dojść do ołtarza na własnych nogach!

Józef uległ wypadkowi komunikacyjnemu w dniu 2-01-2018, w wyniku którego doznał urazu kręgosłupa na odcinku szyjnym i urazu rdzenia kręgowego na wysokości C3/C4, utrzymuje się porażenie czterokończynowe, pęcherz neurogenny, wymaga pomocy we wszystkich czynnościach życiowych. Józef planuje ślub, Pomóżmy mu spełnić jego marzenia, pomóżmy mu w gromadzeniu środków na rehabilitacje by mógł być samodzielny w codziennym życiu, bo mógł być szczęśliwy z przyszłą żoną

77 435,00 zł ( 71,01% )
Brakuje: 31 607,00 zł
Kasia Dolusova
Kasia Dolusova , 14 lat

Krzyk Kasi rozdziera nam serca! Szukamy ukojenia dla córeczki!

Mam wrażenie, że zawsze tak było... Zawsze umiałem po wykrzykiwanym dźwięku rozpoznać, co jest mojej córce. Czy coś ją boli, czy potrzebuje pomocy, czy próbuje nam coś powiedzieć... Niby zawsze budziłem się po nocach przez to, że płacze, krzyczy i gryzie sobie ręce... Pewnie część z tych doświadczeń przeżywa każdy rodzic, ale moja historia trwa już prawie przez 13 lat... Moja córeczka Kasia jest niepełnosprawna od  samego urodzenia. Żona miała trudny przedwczesny poród, co było dla nas niespodzianką, bo przez całą ciążę nic nie wskazywało na takie rozwiązanie. Płuca córeczki nie otworzyły się po porodzie, przez co doświadczyła niedotlenienia i doszło do uszkodzenia mózgu. Nie będę męczył Was opowiadaniem o tym, co poczuliśmy w tym momencie... Lęk, rozpacz i szczęście od pojawienia się na świecie naszego pierwszego dziecka zmieszały się w jedno, blokujące oddech uczucie. Jednak nadzieja, że uda się córce pomóc, nigdy nie pozostawiała nas. 12 lat minęło jak 1 dzień. Córka odwiedzała centrum rehabilitacyjny Janusza Korczaka w Odessie. Hipoterapia, masaże, gimnastyka lecznicza, zajęcia z fachowcami i gabinety lekarskie stały się naszą codziennością. Z czasem urodziła nam się druga córeczka: na szczęście, całkiem zdrowa. Życie toczyło się dalej, jednak 24 lutego rozpoczęła się wojna. Sytuacja w mieście, gdzie mieszkaliśmy, nie zachęcała do pozostania tam z dwójką dzieci. Ja, jako opiekun osoby niepełnosprawnej, mogłem wyjechać za granicę, dlatego uciekliśmy całą rodziną do naszych przyjaciół do Polski, którzy niezmiernie nam pomogli i otoczyli nas troską i ciepłem.  Nasza młodsza córka może chodzić do zerówki, uczyć się polskiego, zdobywać nowych przyjaciół, a starsza jest przekuta do łóżka i absolutnie uzależniona od naszej pomocy. Jedną z niewielu radości w życiu Kasi jest muzyka. Żywo reaguje na niektóre utwory, prosi, by puszczać je w kółko. Wtedy jest spokojniejsza i wiem, że się cieszy.  Kasia nie chodzi, nie mówi, samodzielnie nie wykonuje podstawowych codziennych czynności, potrzebuje pomocy nawet przy siedzeniu, dlatego bardzo by potrzebowała specjalnego fotela rehabilitacyjnego, dzięki któremu będzie mogła siedzieć, jeść, bawić się, znajdować się w odpowiedniej pozycji przez dłuższy czas, nie odczuwając bólu. Fotel jest drogi, a nasza rodzina na razie jest w trudnej sytuacji życiowej, dlatego chcielibyśmy poprosić Was o pomoc. Z całego serca dziękujemy każdemu, za wpłatę i za zapoznanie się z naszą historią.  Mykola, tata Kasi  

6 856,00 zł ( 64,44% )
Brakuje: 3 783,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki