Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anna Wasilewska
Anna Wasilewska , 40 lat

Bez rehabilitacji lata walki pójdą na marne – POMOCY❗️

Mam 39 lat i od urodzenia jestem osobą niepełnosprawną. Choruję na mózgowe porażenie dziecięce, poruszam się na wózku inwalidzkim, mam niesprawne ręce i niezbyt wyraźną mowę. W 2009 roku przeszłam operację wszczepienia stymulatorów mózgu w przedni płat obu półkul. Ten zabieg przyniósł mi naprawdę dużą poprawę ruchową. Przedtem byłam całkowicie zależna od innych osób. Moja mama musiała pomagać mi nawet w jedzeniu. A teraz? Dzięki stymulatorom i rozluźnieniu mięśni mogę sama się ubrać czy wykąpać, przesiąść z wózka na łóżko i krzesło! Mimo wciąż obecnych zaburzeń mowy przez jakiś czas udało mi się nawet podjąć pracę. To najlepszy dowód tego, jak wielką pomocą są stymulatory oraz dalsza, intensywna rehabilitacja dla podtrzymania efektów. Niestety, z czasem pojawiają się coraz większe problemy finansowe. Rehabilitacja i turnusy kosztują ogromne pieniądze, tak samo pobyt w specjalistycznym ośrodku, gdzie mogę uzyskać kompleksową pomoc. Dlatego postanowiłam poprosić Was, ludzi dobrego serca i wielkiej mocy pomagania o wsparcie. Mieszkam razem z mamą, która niestety nie może podjąć pracy. Pieniądze z funduszów socjalnych oraz refundowane zabiegi nie wystarczają, by pokryć wszystkie potrzeby. Dlatego każda, nawet najmniejsza wpłata, udostępnienie czy dobre słowo to ogromna pomoc i szansa, bym mogła dalej funkcjonować mimo choroby. Anna

2 820,00 zł ( 7,56% )
Brakuje: 34 457,00 zł
Łukasz Zięba
Łukasz Zięba , 43 lata

W pogoni za utraconym zdrowiem...

Teraz wiem jak to jest, gdy w jednej chwili życie zmienia się o 180 stopni. Gdy codzienność, którą wcześniej mieliśmy na wyciągnięcie ręki, teraz musimy odzyskiwać swoją wytrwałością i nieustającą walką. To potworne, ale czasem nie mamy wpływu na to jaki scenariusz napisze dla nas los…  W czerwcu 2022 roku uległem wypadkowi, wskutek którego doznałem rozległego urazu kręgosłupa. Konsekwencją wszystkich uszkodzeń okazał się paraliż czterokończynowy oraz spastyczność, czyli wzmożone napięcie mięśniowe, powodujące silny ból, co na samym początku stało się największym problemem w stopniowym odzyskiwaniu sprawności. Niestety, rehabilitacja w ramach NFZ trwała zbyt krótko, a obecnie czas oczekiwania na wolne miejsca jest bardzo wydłużony.  Wiem, że powrót do życia sprzed nieszczęśliwego wypadku jest możliwy tylko przy pomocy systematycznych ćwiczeń, wykwalifikowanych fizjoterapeutów i specjalistów. Nie ma innej drogi. Tylko ciężką pracą mam szansę wywalczyć na nowo, to co straciłem. Nie jest to łatwe, ale nie mogę się poddawać. Wierzę, że jeszcze jestem w stanie odmienić swoją rzeczywistość.  Dzienny pobyt w centrum rehabilitacji to jednak ogromny koszt, a takich dni będzie potrzebnych bardzo dużo. Bardzo Was proszę o wsparcie, o każdą możliwą złotówkę, która pomoże w intensywnej terapii i szybkim powrocie do domu. To wszystko może się udać dzięki Waszej pomocy! Łukasz

61 421 zł
Benita i Olivier Janiewscy
Benita i Olivier Janiewscy , 8 lat

Nieuleczalna choroba odbiera mi siły... Muszę walczyć dla synka, który także jest chory!

Przez wiele lat żyłam z moimi dolegliwościami, które nie były jeszcze aż tak silne jak teraz. Najprostsze czynności zaczęły mi sprawiać realną trudność. Do tego wszystkiego jestem też szczęśliwą mamą synka, któremu niestety przekazałam to, na co sama choruję… Zespół Ehlersa-Danlosa to genetyczna choroba całej tkanki łącznej, w której dochodzi do nieprawidłowej obróbki kolagenu. Ze względu na obecne w organizmie dwie mutacje genu MYLK, musimy być z synkiem raz w roku kompleksowo przebadani pod kątem tętniaków, rozwarstwień aorty i tętnic. Dużo osób nie wie, co to za schorzenie i z czym tak naprawdę musimy się mierzyć. Widzą wyłącznie konsekwencje choroby, które są zaledwie wierzchołkiem góry lodowej naszego życia.   Kolagen jest wszędzie: w skórze, naczyniach krwionośnych, ścięgnach i stawach. Jest jak klej, który sprawia, że cały organizm się trzyma. Dlatego tak naprawdę można powiedzieć, że choruje całe ciało. Jesteśmy przez to narażeni na wiele chorób współistniejących. Musimy być pod stałą opieką wielu specjalistów, mających wiedzę na temat naszego schorzenia, a ta jest niestety nadal znikoma. Często udając się do lekarza i mówiąc, na co chorujemy, w odpowiedzi zwrotnej otrzymuję pytanie „a co to jest?” Regularna fizjoterapia bardzo pomagała mi w codziennym funkcjonowaniu. Niestety ze względu na to, że mój synek odziedziczył po mnie Zespół Elhersa-Danlosa musiałam ją przerwać i poświęcić swoje życie na walkę o lepszą przyszłość dla mojego dziecka. Jego leczenie było dla mnie najważniejsze – dzięki temu w moim wieku prawdopodobnie synek będzie mógł funkcjonować lepiej ode mnie. Olivier zmaga się z problemami oddechowymi, nie raz dochodzi do spadków saturacji. Pomimo swojego wieku, wciąż jestem pampersowany. Tak jak ja, synek wymaga stałej fizjoterapii i opieki wielu specjalistów. Z roku na rok lista objawów i podejrzeń chorób współistniejących się zwiększa, a mój stan fizyczny i psychiczny coraz bardziej się pogarsza. Codziennie dochodzi u mnie do naderwania jakiegoś ścięgna, czy zwichnięcia – czasami nawet kilku stawów jednoczenie! Każdy ruch sprawia ból, z którym żyję 24 godziny na dobę. Uniemożliwia mi to normalne funkcjonowanie.  W październiku ubiegłego roku zdiagnozowana została także niewydolność żylna miednicy. Kilkumiesięczne leczenie farmakologiczne nie przyniosło rezultatów i konieczna jest embolizacja, której koszt jest ogromny. Do tego potrzebowałabym pilnej diagnostyki neurochirurgicznej, ponieważ mam ogromne problemy z kręgosłupem. Zmagam się, m.in. z przepukliną i torbielą Tarlova. Każdego dnia moje dolegliwości uniemożliwiają mi samodzielne funkcjonowanie i wykonywanie prostych czynności, takich jak robienie zakupów, odbieranie dziecka z przedszkola, a czasami nawet wstanie z łóżka. Potrzebuję stałej fizjoterapii, która wzmocni moje wiotkie stawy i mięśnie. Tego samego potrzebuje Olivierek... Nie jest mi łatwo prosić o pomoc, ale wiem, że bez niej nie będę w stanie zapewnić sobie i mojemu dziecku dalszego leczenia i rehabilitacji, która umożliwia nam funkcjonowanie. Kiedy nie będę miała już siły, nie będę też mogła pomóc mojemu dziecku w walce z jego dolegliwościami. To naprawdę ciężkie, z czym przyszło mi żyć… Proszę – POMÓŻ! Benita

41 194 zł
Adam Markowski
Adam Markowski , 64 lata

Cudem uratowane życie... Walka jednak nadal trwa❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Dzięki Wam tata mógł uczestniczyć w rocznym turnusie rehabilitacyjnym, który przyniósł ogromną poprawę! Niestety nadal potrzebujemy wsparcia, zostańcie z nami! 17 listopada 2021 roku nasze życie odmieniło się na zawsze. U naszego ukochanego, zdrowego, pełnego życia taty doszło do nagłego zatrzymania krążenia, a także rozległego zawału serca. Po 1,5-godzinnej reanimacji również do niedotlenienia mózgu. Przez miesiąc tata przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej, przeszedł ostre zapalanie płuc i zaraził się gronkowcem. Walczył o życie. Obawialiśmy się najgorszego, ale na szczęście po pewnym czasie stan taty się ustabilizował. Mogliśmy rozpocząć rehabilitację. Dzięki Waszej pomocy tata mógł przebywać w specjalnym ośrodku. Ciężka praca, którą wykonał, przyniosła ogromne rezultaty. Tata jest teraz w stanie samodzielnie oddychać, siedzieć na wózku inwalidzkim aż 5 godzin, pomału zaczyna również sam przełykać płynne pokarmy. Niestety do tej pory nie odzyskał pełnej świadomości.  Największym marzeniem taty było, żeby zostać dziadkiem. Marzenie się spełniło, niestety tata nie może w pełni doświadczać tej pięknej roli, bawić się z wnukiem, trzymać go na rękach. Chcemy zrobić wszystko, by tak się stało... Liczymy, że zostaniecie z nami, a dzięki Waszemu wsparciu tata będzie mógł spędzić w ośrodku jeszcze minimum pół roku. Mamy jednak nadzieję, że uda się uzbierać środki na roczny pobyt. Później chcemy zabrać go do domu i nadal intensywnie rehabilitować. Wierzymy, że osiągniemy ten etap, w którym tata zacznie rozpoznawać swoich bliskich i wypowiadać choćby pojedyncze słowa. Bardzo za nim tęsknimy. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać ukochanego tatę, męża, wspaniałego człowieka. Dajecie nadzieję, a to właśnie ona motywuje nas do dalszego działania. Nie opuszczajcie nas. Nie możemy zmarnować tego, co tata z naszą i Waszą pomocą już wypracował. Rodzina Adama

5 820,00 zł ( 2,7% )
Brakuje: 209 351,00 zł
Aleksandra i Leon Plichta
Aleksandra i Leon Plichta , 4 latka

Prośba o pomoc dla Leosia i Oli!

Wszystko zaczęło się od zwykłych, niepozornych infekcji, które pojawiły się całkowicie niespodziewanie, gdy córka skończył 2 latka... Do tego czasu Ola rozwijała się jak każde zdrowe dziecko. Dopiero po kilku tygodniach liczne badania i konsultacje doprowadziły nas do diagnozy – zespół PANDAS. To dzięki Wam, kochani Darczyńcy, zaczęliśmy wlewy immunoglobulinowe! Dzięki Wam stało się to możliwe! W planach jest ich jeszcze co najmniej 5. Ciągle przeprowadzamy też konsultacje medyczne i robimy specjalistyczne badania, żeby leczenie było jak najbardziej skuteczne, m.in. odkryliśmy, że Ola ma celiakie i nietolerancje histaminy. Te choroby wymagają restrykcyjnej diety. Od początku leczenia nasza Ola urosła i przybrała na wadze, co wpłynęło na ilość potrzebnych immunoglobulin. Zwiększyła sie tez cena preparatu. Stąd zwracamy się z prośbą o dalsze wsparcie – chcemy zabezpieczyć środki na całość planowanych wlewów. Będziemy wdzięczni za każdy grosz, który nam w tym pomoże. Za Wasze wielkie serca, za to, że mogliśmy pojechać juz na pierwsze wlewy do Gdańska, za słowa otuchy i wsparcia, za wszystkie działania i akcje, których celem była pomoc naszej córeczce – bardzo Wam dziękujemy! Wierzymy, że z tak wielkim wsparciem, uda nam się pokonać chorobę Oli! Poznaj historię Oli: Ola urodziła się jako zupełnie zdrowa dziewczynka. Była szczęśliwym i promiennym dzieckiem rozświetlającym nasze życie. Prawidłowo się rozwijała – nawiązywała kontakt wzrokowy i wypowiadała pierwsze słowa. Sprawna, żywiołowa, uśmiechnięta – taką ją pamiętamy i wierzymy, że jeszcze kiedyś zobaczymy...  W wyniku chorób córeczka zaczęła przejawiać znaczne regresy w rozwoju – zaburzenia zachowania, zaburzenia motoryczne oraz procesów poznawczych. Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Choroba siała spustoszenie w organizmie naszej malutkiej córki, a my nie byliśmy w stanie jej zatrzymać...  Zespół PANDAS powoduje nieprawidłowe działanie układu odpornościowego. Znaczy to, że własne przeciwciała atakują mózg, niszcząc go! Każda mniejsza choroba, infekcja, wirus czy zapalenie powoduje regres rozwoju.  Od tego czasu przeszliśmy niezliczoną ilość badań oraz konsultacji, wszystko po to, by pomóc naszej Oli. Niestety, sami nie jesteśmy w stanie przeskoczyć jednej bariery – finansowej... Lekarze z Centrum św. Łukasza w Gdańsku zalecili terapie immunoglobulinami. Niestety, koszty są ogromne, a dotychczasowe leczenie pochłonęło już wszystkie nasze oszczędności...  Bez leczenia nasza córeczka przestanie się rozwijać! Nie będzie mogła normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem jak inne dzieci. My – rodzice – nie możemy na to pozwolić!  Wiemy, że musimy działać, tu i teraz! Dlatego prosimy wszystkich ludzi dobrego serca – pomóżcie nam uzbierać środki na leczenie córki. Jedynie to leczenie daje Olusi nadzieję i szansę na normalne życie! Przemysław i Justyna, rodzice Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

163 473,00 zł ( 71,43% )
Brakuje: 65 357,00 zł
Franciszek Czernecki
Franciszek Czernecki , 4 latka

Mamy tylko jedno marzenie – o sprawnej przyszłości Franka!

Franio przyszedł na świat 8 stycznia 2020 roku. Nie zapłakał, nie oddychał… Urodziłam go siłami natury w stanie skrajnie ciężkiej zamartwicy. Brak tego pierwszego krzyku dziecka po urodzeniu, to coś strasznego dla rodziców. Nie da się opisać słowami tego, co czuliśmy. Franek od razu po narodzinach zostały poddany hipotermii terapeutycznej, walczył o swoje życie. W szpitalu spędził 6 tygodni. Franusiowi zanikł odruch ssania, karmiony był przez sondę do 22. miesiąca swojego życia. Synek ma też padaczkę, zażywa leki, dzięki którym napady nie występują zbyt często. 19 lutego 2020 roku, po ponad miesiącu spędzonym w szpitalu, w końcu mogliśmy zabrać synka do domu, nareszcie byliśmy już razem.  Od urodzenia Franio był rehabilitowany na rzeszowski oddziale. Zaczęliśmy też rehabilitację w ośrodku rehabilitacji dzieci niepełnosprawnych w Stalowej Woli, gdzie syn uczęszcza do dziś. Realizuje tam program wczesnego wspomagania rozwoju, ma zajęcia rehabilitacyjne, terapię z psychologiem, pedagogiem, logopedą. Sami w domu też z nim pracujemy: masujemy go, ćwiczymy chwytanie zabawek, picia, jedzenia. Dzięki naszej cudownej Pani logopedzie, jej cierpliwości i wytrwałości, udało się zejść z sondy! Jest to dla nas ogromnym sukcesem, że Franek je! Nie udało się jeszcze opanować picia z kubeczka, dlatego synek pije z łyżeczki bądź strzykawki.  Przez niedotlenienie okołoporodowe Franio sam nie siedzi, nie przekręca się na boki czy z plecków na brzuszek. Ma trudności z utrzymaniem główki, jego ciało jest wiotkie. Synek potrzebuje całodobowej  opieki. Franiś mimo swojej niepełnosprawności jest dzieckiem bardzo radosnym i uśmiechniętym. Synek potrzebuje sprzętu rehabilitacyjnego: wózka, pionizatora czy specjalnego fotelika samochodowego. Staramy się dla synka robić wszystko, aby poprawić jego stan i zrobić krok ku jego samodzielności, ale sprzęty które są potrzebne, przekraczają nasze możliwości finansowe.  Cieszymy się, że nasz syn otrzymuje rehabilitację w ośrodku, ale naszym marzeniem jest jeździć na specjalne turnusy rehabilitacyjne, które mogą mu bardzo pomóc. Chcemy, by był w stanie stanąć na nóżkach, bawić się z rówieśnikami i stać się samodzielnym. Kochamy naszego synka i zrobimy dla niego wszystko, dlatego zwracamy się o pomoc. Franio jest dla nas wszystkim! Dagmara i Sebastian, rodzice

61 801 zł
Mateusz Paszko
Mateusz Paszko , 35 lat

Walka na boisku zmieniła się w walkę o życie! Ratuj przyszłość Mateusza!

To był dzień jak każdy inny. Mateusz po pracy poszedł zagrać w siatkówkę plażową, tuż obok domu. Machając z uśmiechem, powiedział, że zaraz wróci. Nikt nie sądził, że ten mecz rozpocznie serię dramatów… I zmieni całe jego – nasze życie. Mateusz zawsze był człowiekiem czynu o niesamowicie radosnym usposobieniu, wokół siebie roztaczał aurę uśmiechu i motywacji. Można go było zobaczyć na parkietach Ligi Podkarpackiej Siatkówki, jak i również rozgrywkach plażowych. Siatkówka była jego ogromną pasją, ale również chwilą na wypoczynek. Mateusz odznaczał się silnym charakterem, który małymi krokami z pełną świadomością celu wchodził na szczyt – dosłownie. Góry były jego drugą pasją. Łomnica czy Orla Perć nie stanowiła dla Niego problemu. Celem 2021 roku był Mount Blanc. Takie było jego marzenie – niestety wtedy doszło do wylewu krwotocznego lewej części mózgu. Cały dramat rozpoczął się w lipcu 2021 r. gdy Mateusz podczas gry w siatkówkę został uderzony piłką po lewej stronie głowy. Po grze wrócił do domu z bólem oka i ucha, ale uważał, ze nic się nie stało (Jak to powiedział – „To nie pierwszy i nie ostatni raz. To siatkówka.”) W następnych dniach rozpoczęło się drętwienie kończyn. Pogotowie. Szpital w Jarosławiu. Diagnoza – rozwarstwienie tętnicy szyjnej. Dopiero w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie lekarze podjęli się operacji zakładania stentu. Mateusz wyjechał z sali operacyjnej z otwartymi oczami. Pomyśleliśmy sobie „Dzięki Bogu, wszystko się udało”. Nawet wysłał krótkiego smsa o treści „Wybudziłem się”. Niestety, w nocy dostał wylewu krwotocznego lewej części mózgu i zapadł w śpiączkę. Pojawił się duży krwiak. Rozpoczęła się walka o jego życie oraz kolejne, dwie operacje. Na intensywnej terapii spędził 1,5 miesiąca. Był w stanie krytycznym. Lekarze mówili, że może się już nie obudzić... Jednakże powoli jego funkcje życiowe się ustabilizowały, pod koniec sierpnia już nie było zagrożenia życia. Lekarze skierowali nas do Ośrodka rehabilitacyjnego z odziałem śpiączkowym na NFZ. Mateusz był pacjentem w stanie wegetatywnym – niewybudzony, bez kontaktu – z niedowładem czterokończynowym. Tak nam powiedziano, aczkolwiek miał otwarte oczy. Wszystko działo się w trakcie pandemii – działania się przedłużały, a regres się pogłębiał. Dostaliśmy informację o konieczności intensywnej rehabilitacji Mateusza – inaczej nigdy nie będzie miał szansy nawet na postawienie prosto stóp na podłodze. Od 28.03.2022 r. Mateusz przebywa w prywatnym Ośrodku Rehabilitacyjnym. Miesięczny koszt pobytu to ponad 25 000 zł. Są to ogromne pieniądze, które mogą dać szansę na jego powrót do życia, do rodziny… Dzisiaj postępy są niewielkie, lecz niezwykle obiecujące – wodzi wzrokiem, pojawiają się ruchy nóg, czasem uroni łzę, ostatnio nawet się uśmiechnął. To wszystko daje ogromne szczęście i nadzieje, ale wiemy, że przed nami jeszcze długa droga. Rehabilitacja będzie bardzo kosztowna i żmudna, ale żyjemy nadzieją, że ten fajter do nas wróci. Mateusz ma dopiero 33 lata, jeszcze całe życie przed nim. Ogrom planów i marzeń do zrealizowania, które skrupulatnie zaznaczał w kalendarzu. Jednakże teraz najważniejszym planem i największym marzeniem jest to, aby mógł świadomie ruszyć częścią ciała, cokolwiek powiedzieć i samodzielnie zjeść ukochaną wuzetkę. Serdecznie dziękujemy za każde wsparcie. Walczymy o jego życie i przyszłość. Wiemy, że Mateusz gdy dostanie szansę, to ją wykorzysta. Wierzymy, że w środku tam jest, jest z nami i walczy z całych sił. Żona i rodzina Mateusza

78 270,00 zł ( 23,89% )
Brakuje: 249 305,00 zł
Łukasz Wierucki
Łukasz Wierucki , 42 lata

Łukasz chce pokazać córce cały świat! Pomóżmy mu wrócić do zdrowia!

Wszędzie razem, uśmiechnięci, szczęśliwi. Miłość między tatą a córką, wyjątkowa więź i zaufanie. Nina zawsze czekała, aż tata wyjdzie z pracy i wróci do domu. Teraz marzy, by jej taka mógł z nią wyruszyć na spacer, by wszystkie wspaniałe lata wróciły. Sekunda zmieniła cały ich świat. Potrzebny jest wózek inwalidzki, który  Łukasz to nasz wspaniały brat i przyjaciel. Zawsze uśmiechnięty, który wielokrotnie był przy nas, kiedy my potrzebowaliśmy pomocy. Jednak to Nina, jego córka zawsze jest na pierwszym miejscu – nawet wypadek tego nie zmienił. Wszystko zmieniło się 30 sierpnia 2018 roku. Dzień jak każdy inny… I jedna sekunda zmieniła wszystko… Łukasz uległ wypadkowi, w wyniku którego doznał urazu kręgosłupa z uszkodzeniem rdzenia. Ma głęboki niedowład czterokończynowy. Teraz wszystko się dla niego zmieniło. Ale to nie koniec! Wierzymy, że wygra tę walkę. Pomóżmy mu pokochać świat na nowo! Niech poczuje, że ma wokół siebie ludzi, którzy są przy nim, którzy mu pomogą – tak jak on zawsze wszystkim pomagał.  Czasu nie cofniemy, ale pomóżmy mu stworzyć warunki, by mógł odzyskać, choć odrobinę z jego dotychczasowego życia. Musimy zakupić mu wózek inwalidzki i zapewnić mu rehabilitację, by jak najszybciej odzyskał część sprawności. Rodzina i przyjaciele

10 329,00 zł ( 15,49% )
Brakuje: 56 310,00 zł
Dariusz Cholewa
Dariusz Cholewa , 38 lat

Pobyt w ośrodku to jedyna szansa, żeby Darek wrócił do sprawności. Potrzebna pomoc!

Przez ostatnie miesiące dostaliśmy od Was potężne wsparcie. Nie jesteśmy w stanie wyrazić naszej wdzięczności!  Dzięki Wam Darek przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym i robi ogromne postępy! Sami nie dalibyśmy rady zapewnić mu takiej opieki. Zwracamy się do Was z ponowną prośbą o pomoc, aby nasz brat mógł kontynuować powrót do sprawności. Poznajcie historię Darka: 22 czerwca 2023 nasz brat uległ bardzo ciężkiemu wypadkowi, za który możemy winić tylko zły los. Doznał urazu głowy, w wyniku czego powstał krwiak, który zagrażał jego życiu! Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej, a potem przeprowadzono operację głowy.  Wszystko przebiegało pomyślnie, a po kilku dniach Darek został wybudzony ze śpiączki. Jednak nagle wdała się SEPSA! Stan Darka był krytyczny. Na szczęście doszło do poprawy. Darek ma w sobie duszę wojownika, dzięki czemu wyzdrowiał! Pokłosie tej walki zostało z nim jednak do dzisiaj… Darek z niedowładem czterokończynowym wylądował w ośrodku rehabilitacyjnym. Z każdym dniem widzimy, jak robi postępy. Powoli zaczyna ruszać rękoma, samodzielnie siada. Poczynił też duży progres w komunikacji. Wskazuje nam gestami, czy skinieniem głowy swoje potrzeby, zaczął też wypowiadać pojedyncze słowa.  On nie zamierza się poddać! A my będziemy go wspierać! Jednak aby to było możliwe, Darek musi pozostać w placówce, w której obecnie przebywa. Tylko tam otrzyma niezbędne wsparcie i dostosowane do jego potrzeb terapie. Niestety, miesięczny koszt pobytu przekracza nasze możliwości.  Zawsze wierzyliśmy i dalej wierzymy, że jeszcze będzie dobrze. Dla kochanego członka rodziny warto walczyć. Dlatego prosimy o pomoc w ratowaniu naszego brata! Już raz udowodniliście nam, że ze wsparciem ludzi o dobrych sercach wszystko jest możliwe! Rodzeństwo Darka

22 285,00 zł ( 13,96% )
Brakuje: 137 290,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki