Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Weroniczka Tomaszewska
Weroniczka Tomaszewska , 2 latka

Każdego dnia walczymy o zdrowie naszej córeczki... Prosimy, pomóż nam!

Nigdy nie sądziliśmy, że znajdziemy się w takiej sytuacji. Nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że jego dziecko urodzi się chore. Bardzo długo staraliśmy się poradzić sobie z sytuacją sami, jednak doszliśmy do ściany i musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc.  Weronika posiada orzeczenie o niepełnosprawności ruchowej i przez długie miesiące nosiła pasy na stopy i ortezy. Teraz czekamy na nowe ortezki, gdyż z poprzednich wyrosła. Niestety, nasza córeczka zmaga się także z zespołem Marcusa Gunna, powodującym ptozę na lewym oczku oraz obniżone napięcie mięśniowe, co wpływa na rozwój mowy. Dodatkowo, z powodu tego zespołu ma trudności z gryzieniem, co wymaga operacji powieki oraz kompleksowej rehabilitacji. Weronika została również zdiagnozowana z zespołem porażennym, a także ma astygmatyzm i wadę wzroku, co wymaga noszenia okularów. To wszystko stanowi ogromne wyzwanie dla naszej córeczki, ale także dla nas jako rodziców. Ciężko nam samodzielnie sprostać finansowym wymaganiom rehabilitacji, dojazdów i ciągłych kosztów związanych z leczeniem i opieką nad Weroniką. Dlatego z całego serca prosimy Was o pomoc. Każda wpłata, każdy gest dobroci, przynosi nam ulgę i nadzieję na lepszą przyszłość dla naszej córeczki. Dziękujemy za każdą okazaną nam pomoc i wsparcie. Rodzice Weroniki

730 zł
Krzysiu Domański, Szymon Ossoliński
Krzysiu Domański, Szymon Ossoliński , 10 lat

Dwóch chorych synów, aż trzy różne diagnozy. Pomocy!

Każda mama marzy, by jej dziecko urodziło się zdrowe. Cała reszta schodzi przy tym na dalszy plan. To także dla mnie była najważniejsza rzecz – jedyna, która tak naprawdę miała znaczenie. Niestety, w przypadku żadnego z moich dwóch synów to marzenie o zdrowiu i sprawności się nie spełniło… W dniu przyjścia na świat Krzysia nic nie wzbudziło niepokoju mojego czy lekarzy. Tak samo, gdy dwa lata później urodził się Szymek. Obywaj wydawali się być zdrowymi, silnymi chłopcami. Jednak w okolicach drugich urodzin każdego z synów, zaczęły pojawiać się niepokojące objawy… Krzyś nie mówił, nadal nie był też w stanie usiąść samodzielnie… Potem Szymek zaczął uderzać główką o twarde powierzchnie, gryzł różne rzeczy, wyrywał sobie włosy z głowy… Do tej pory pamiętam przerażenie, które towarzyszyło mi w tych momentach i jak moje matczyne serce rozdzierała rozpacz oraz niemoc. Nie umiem opisać, jak straszne jest to uczucie: gdy wpierw widzi się zaburzenie rozwoju u jednego dziecka, tylko po to, by niedługo później zobaczyć je także u drugiego, młodszego… Szukając pomocy, trafialiśmy do wielu różnych specjalistów, u których spadały na nas niczym ciosy – kolejne diagnozy. U obydwu moich synków stwierdzono całościowe zaburzenia rozwoju, zaburzenia narządu wzroku, a u Krzysia także niepełnosprawność intelektualną.  Krzyś i Szymon ze względu na swoją niepełnosprawność uczęszczają do szkoły specjalnej, a po powrocie do domu wymagają mojej pełnej uwagi i opieki. Cały wolny czas spędzają ze mną, nie wychodzą na podwórko bawić się z innymi dziećmi. Wymagają pomocy w wielu podstawowych rzeczach, takich jak np. ubranie się. Żeby Krzyś i Szymek mieli szansę na rozwój i lepsze funkcjonowanie w przyszłości, niezbędna jest regularna i nieprzerwana rehabilitacja. Chłopcy są objęci opieką wielu specjalistów, m.in. okulisty, psychiatry czy fizjoterapeuty. Ze względu na ograniczone i niezwykle odległe terminy w ramach publicznego systemu opieki zdrowotnej, wizyty kontrolne i rehabilitacja muszą odbywać się prywatnie. Proszę Was o pomoc w zapewnieniu moim synkom turnusów rehabilitacyjnych oraz pomocy terapeutycznych. Sama jestem u kresu sił i możliwości finansowych... Mama Krzysia i Szymka

880 zł
Maria Ożga
Pilne!
Maria Ożga , 55 lat

Zrobię wszystko, by pomóc mojej mamie pokonać RAKA❗️Ratujemy Marię❗️

Maria to cudowna mama, najwspanialsza babcia, dyrektor i nauczyciel z pasji i powołania. Przez 17 lat każdy wrzesień zaczynała tak samo – od przywitania swoich uczniów, rodziców i współpracowników w szkolnych murach. W tym roku było jednak inaczej… Moja mama Maria dostała inny projekt do zrealizowania… Jeden z ważniejszych w swoim życiu… Musi pokonać raka! Dwa lata temu, jak grom z jasnego nieba spadła na nią diagnoza. Rak jelita grubego. Był to ogromny szok. Mama zawsze była zdrowa, energiczna, dobrze się odżywiała i codziennie biegała. W pierwszym starciu z podstępnym przeciwnikiem – wygrała! Wygrała prawie dwa lata normalnego życia. Dzięki lekarzom, przestrzeganiu odpowiedniej diety, suplementacji i ogromnej determinacji szybko wróciła do pracy. Cieszyła się każdym dniem. Jednak ta radość nie trwała długo, ponieważ nastąpił nawrót choroby i przerzuty na wątrobę. Choroba postępuje bardzo szybko, za szybko… Z całych sił próbujemy walczyć! Mama jest silna i zdeterminowana. Wierzę, że da radę! Leczenie jest bardzo kosztowne, zwłaszcza jeśli chce się ominąć chemioterapię i całkowite spustoszenie organizmu, który i tak już jest wyniszczony chorobą. Obecna droga leczenia (immunoterapia), suplementy, dojazdy, kolejne badania, pochłaniają ogromne środki, ale też dają nadzieję, bo widać pozytywne efekty. Słowa Mamy: "nic mi nie jest, mam tylko raka" - łamią mi serce. Mama wychowała mnie sama, jestem jedynaczką. Jesteśmy sobie bardzo bliskie i jestem jej ogromnie wdzięczna za wszystko! Teraz to nie tylko moja mama, ale też wspaniała babcia trójki moich dzieci. Chciałabym jej pomóc, jednak nie mam takich zasobów finansowych. A pieniądze zaczynają wyznaczać kolejne możliwości leczenia. Wierzę, że mama wyzdrowieje, że jeszcze nieraz będziemy mogli razem z dziećmi pójść na wspólny spacer, ciesząc się zwyczajną codziennością. I, że wróci do ukochanej szkoły, bo to jej drugi dom. I chociaż nie jest łatwo prosić o pomoc, muszę to zrobić! Wierzę, że dzięki Waszemu wsparciu, ludzi o dobrych sercach, u mamy nie zgaśnie nadzieja i wiara w zwycięstwo nad okrutną chorobą! Marzę o tym, że będzie miała jeszcze czas odwdzięczyć się za to dobro i dać świadectwo zwycięstwa innym walczącym. Aniela, córka

37 632,00 zł ( 16,84% )
Brakuje: 185 773,00 zł
Halina Zawtur
Halina Zawtur , 45 lat

Rzadka choroba daje jej 5 lat życia! Pomóżmy Galinie!

W październiku 2020 roku nagle zachorowałam na chorobę Devica. Nazwa nie mówiła mi wtedy zupełnie nic. Okazało się, że objawy, które mam, nieleczone mogą się jedynie pogłębiać i rujnować moje życie...  Na co dzień mieszkałam w Kazachstanie, jednak jakiś czas temu postanowiłam przyjechać do Polski. Chciałam odnaleźć korzenie swoich przodków, którzy zostali wywiezieni na Sybir. Nie zdążyłam nawet rozpocząć pracy, poczułam się źle. Podskoczyło mi ciśnienie, prawa noga była gorąca, a lewa ręka zupełnie zimna. Wezwano pogotowie. Po zastrzyku przeciwbólowym poczułam się jeszcze gorzej, a kiedy chciałam wstać z łóżka przewróciłam się... Lekarze nie wiedzieli do końca, co mi jej jest. Wyznaczali kolejne badania, punkcję i prześwietlenia, ale diagnoza co chwilę się zmieniała. Nie mam rodziny w Polsce, wtedy miałam tylko znajomego Polaka, który nie miał wyjścia i gdy szpital zamknął się z powodu pandemii, zabrał mnie do domu i zaczął Pani pomagać. Na początku byłam zupełnie leżąca — znajomy zmieniał pieluchy, kąpał mnie, karmił, dbał. Ta sytuacja doprowadziła do przyjaźni i ostatecznie naszego ślubu! Niestety, stan mojego zdrowia się nie zmienił... Prawie przez pół roku nikt nie mógł zdiagnozować, co się dzieje, aż w końcu skierowano mnie do lekarza chorób rzadkich. Wtedy po raz pierwszy zapadła diagnoza: choroba Devica. Rzadka choroba immunologiczna, która atakuje cały organizm. U każdego przebiega inaczej... Mnie bolały plecy i cały czas męczyły skurcze.  Ze słów lekarza, choroba polega na tym, że nerwy atakują system odpornościowy człowieka, a także uprzedził, że bez leczenia przeżyję maksymalnie 5 lat. W tej chwili, dzięki leczeniu i regularnej rehabilitacji, zaczynam chodzić (o kulach). Sama nie wychodzi na zewnątrz, zawsze w czyjeś obecności.  Ból towarzyszy jej zawsze. Od momentu ujawnienia choroby nie spędziła bez bólu ani minuty. Czasami jest delikatny, a czasami tak silny, że nie mogę spać... Żyjemy skromnie, nie stać nas nawet na podstawowe rzeczy, a leki z pewnością takimi są. Na dodatek, muszę rozliczać się ze szpitalem, ponieważ nie zdążyłam rozpocząć pracy więc nie byłam ubezpieczona...  Jestem z Kazachstanu, moja sytuacja jest bardzo ciężka. Bardzo potrzebuję rehabilitacji, bardzo drogich leków, wszystko po to, by w końcu nie cierpieć. Będę się modlić gorąco za każda osobę, która mnie wesprze. Chciałabym żyć dłużej niż moje rokowania. Błagam, pomóż! Galina

383 zł
Bartosz Pszeniczny
Bartosz Pszeniczny , 26 lat

Nieszczęśliwy wypadek zostawił po sobie ślad! Zawalcz z nami o sprawność Bartosza!

Żyjesz z dnia na dzień, mijają lata, osiągasz nowe sukcesy. Cieszysz się i marzysz o tym, co przyniesie przyszłość. Wiesz, że życie potrafi być przewrotne, ale masz nadzieję, że ciebie to nie dotyczy. I nagle przychodzi moment, w którym bezpowrotnie, w jednej chwili możesz stracić naprawdę wiele. Mój syn mógł stracić życie. W kwietniu Bartosz uległ wypadkowi samochodowemu, doznając wielonarządowego urazu. W wyniku zderzenia doszło do złamania kręgosłupa w odcinku lędźwiowym, na szczęście nie został uszkodzony rdzeń.  W ciężkim stanie trafił do szpitala. Najpierw przeszedł operację brzucha ratującą życie, a następnie po wygojeniu rany pooperacyjnej i ponad tygodniu spędzonym w bezruchu zoperowano kręgosłup. Dokonano stabilizacji za pomocą 6 śrub tytanowych! Usunięto mu część jelit i wewnętrzne krwiaki. W szpitalu spędził ponad 1,5 miesiąca, walcząc o życie i sprawność. Po opuszczeniu intensywnej terapii oraz oddziału chirurgicznego i neurochirurgicznego przeniesiono go na oddział rehabilitacyjny, na którym przebywał 3 tygodnie. Od tego czasu mój syn każdego dnia walczy o powrót do pełnej sprawności. Wymaga kosztownych rehabilitacji domowych i prywatnych. Do tej pory ma problem z poruszaniem się, pojawił się również problem z nerwem obwodowym prawostronnym. Najgorzej sytuacja wygląda z prawą ręką – ze względu na liczne uszkodzenia wewnętrzne, nie jest w pełni sprawna. W tym momencie nie jest w stanie pracować nią dłużej niż 5 minut. To dla niego bardzo trudne. Bartek jest grafikiem i brak sprawności brzmi dla niego jak wyrok. Wypadek sprawił, że nie może normalnie funkcjonować i realizować się w swojej pracy i pasji. Obecnie jest bez pracy, nie ma żadnych środków na rehabilitację, która jest mu niezbędna. Ołówek poszedł „do kąta” i czeka cierpliwie, aż Bartosz ponownie za niego chwyci. Staramy się pomagać synowi, jak tylko możemy. Specjalistyczna rehabilitacja wiele kosztuje, a to jedyny sposób, by Bartosz powrócił do dawnego życia. Dlatego proszę, pomóżmy mu normalnie żyć, pracować i realizować swoje pasje! Razem możemy więcej! Rodzice Bartosza Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

2 258,00 zł ( 7,07% )
Brakuje: 29 657,00 zł
Lena Grimm
Lena Grimm , 13 lat

Lenka, chciałaby poznać świat wszystkimi zmysłami, ale nie może... POMOŻESZ?

Wyobraź sobie, że widzisz świat, który jest wokół Ciebie. Żyjesz z tym zmysłem. Pomaga Ci on w rozumieniu wielu rzeczy i nagle... Z biegiem dni wszystko znika. Dosłownie znika sprzed Twoich oczu, a Ty musisz sobie poradzić. Co robisz? Przez pierwsze 2 lata myśleliśmy, że walczymy z oczopląsem — to nic groźnego, nie baliśmy się jeszcze tak bardzo... Lenka miała pół roku, gdy dowiedzieliśmy się, że jest dzieckiem słabowidzącym.  Dziewczynka ciągle była diagnozowana i leczona przez poradnie specjalistyczne. W listopadzie 2019 r., podczas jednej z wizyty w poradni okulistycznej okazało się, że Lenka nie widzi! Odkleiła się jej wtedy siatkówka oka lewego... Lekarze zdiagnozowali u Lenki witreoretinopatię oka prawego i lewego oraz choroby współistniejące takie jak oczopląs, dysplazja tarczy oka lewego, zez jawny i rozbieżny, astygmatyzm i wiele innych! Musieliśmy szybko działać! Ratując jedno oczko, okazywało się, że drugie również jest w tragicznym stanie...  Lenka przeszła bardzo ciężką operację opasania twardówki w celu ratowania wzroku. W 2021 i 2022 roku na wskutek postępującej choroby pojawiły się wylewy krwi do ciała szklistego oka prawego, jaskra wtórna i zaćmę pozapalną. W związku z tym przeszła kolejną operację... Dziś Lena w prawym oku ma tylko poczucie światła i na co dzień widzi tylko lewym okiem. Lenka choruje na ciężką i bardzo podstępną chorobę oczu, jak dotąd niezdiagnozowaną przyczynowo, która w przyszłości może prowadzić do całkowitej ślepoty! Szukając pomocy wysłaliśmy dokumentację medyczną do kliniki w Stanach Zjednoczonych. Po przeanalizowaniu dokumentów przez specjalistów Lenka została zakwalifikowana do wizyty lekarskiej, badań diagnostycznych i ewentualnej operacji. Jedyna przeszkoda to koszty.  Sami nie mamy takich środków, by móc leczyć Lenkę... Leny jedyna atrakcja to teraz spacer... Ta dziewczynka jeździła konno, na deskorolce, pływała, nie miała problemu z nawiązywaniem kontaktów. Lubiła życie. Teraz brak wzroków wszystko jej zabiera! Prosimy o Państwa pomoc! Bardzo potrzebujemy chwycić tę szansę. To może być nasza ostatnia nadzieja...  Rodzice

93 017,00 zł ( 50,46% )
Brakuje: 91 304,00 zł
Justyna Baran
Justyna Baran , 37 lat

Jej mięśnie wołają o pomoc! Pomóżmy Justynie zatrzymać chorobę!

Dolegliwość, która mnie dotknęła, towarzyszy mi od pierwszych dni życia i będzie ze mną już zawsze. Ciężko było pogodzić się z tą świadomością, ale się udało. Moja walka trwa jednak dalej - muszę zrobić wszystko, by spowolnić przeciwnika! Od urodzenia choruję na miopatię. Jest to bardzo rzadka choroba mięśni, która prowadzi do ich uszkodzenia i osłabienia. Wraz z postępowaniem tego schorzenia istnieje ogromne ryzyko całkowitego zaniku mięśni!  Miopatii nie można całkowicie wyleczyć, nie ma leku, który by pomógł. Możliwe jest wyłącznie spowolnienie jej postępu. Dlatego jedyny ratunek, to intensywna i regularna rehabilitacja. Aby uskutecznić moje działania, wspieram się także specjalną dietą i różnego rodzaju suplementami.  Robię, co w mojej mocy, aby samodzielnie opłacać koszty własnego leczenia. Jednak wszystkie te działania generują miesięcznie ogromne koszty i wykraczają poza moje możliwości finansowe. Będę wdzięczna za każdy gest dobrej woli. Justyna 

2 397 zł
Nadia Dunaj
Nadia Dunaj , 9 lat

Choroba odbiera jej beztroskie dzieciństwo. Prosimy, pomóż Nadii!

Choroba zabrała naszej córce beztroskie dzieciństwo... Tak bardzo chcielibyśmy sprawić, żeby na jej twarzy znów zagościł uśmiech! Tylko z Państwa wsparciem będzie to możliwe! Prosimy o pomoc! Jesteśmy rodzicami Nadii, która choruje na łysienie plackowate. Choroba ujawniła się zaraz po trzecich urodzinach córki. Od zauważenia pierwszych włosów na poduszce do całkowitego braku włosów, rzęs i brwi minęło mniej niż półtora miesiąca! To był szok!Przez 2 lata byliśmy pod opieką poradni w Krakowie, jednak z powodu braku efektów wdrożonego leczenia zrezygnowaliśmy i szukaliśmy pomocy w klinice w Warszawie. Leczenie okazało się strzałem w dziesiątkę! Po około roku pojawiły się pierwsze odrosty, zaczynając od rzęs i brwi, potem przyszedł czas na włosy na głowie. Terapia DCP była zbawieniem! Niestety do czasu. W ubiegłe wakacje koszmar powrócił... Pomimo leczenia włosy zaczęły wypadać! Z dziewczynki pewnej siebie Nadia zmieniła się nie do poznania. Jest drażliwa, niespokojna... Choroba po raz kolejny odbiera jej dzieciństwo. A dla nas najgorsze jest, kiedy słyszymy: "dlaczego to mnie wypadają, znowu będą się patrzeć i wytykać palcami". Pęka wtedy serce...Każdy pomyśli, że to tylko włosy, ale dla dorastającej dziewczynki to urasta do gigantycznego problemu, mającego bezpośredni wpływ na akceptację wśród rówieśników. A dokładniej jego braku i wyalienowania... Zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w sfinansowaniu peruki dla naszej córki! Wasze wsparcie może sprawić, że Nadia znów poczuje się pewna siebie. Z góry serdecznie dziękujemy za każdą wpłatę, która pomoże przynieść uśmiech na twarz naszej kochanej dziewczynki! Rodzice

4 948,00 zł ( 25,83% )
Brakuje: 14 201,00 zł
Lenka Zakrzewska
Lenka Zakrzewska , 9 lat

Bolesna walka o sprawność – pomóżmy Lence!

Kiedy Lenka miała nieco ponad rok, doznała poważnego urazu głowy, w szpitalu przebywała ponad pół roku. Przez miesiąc była w śpiączce farmakologicznej z powodu krwiaka przymózgowego oraz obrzęku prawej półkuli. Obrzęk spowodował wyniszczenie części mózgu, z czego konsekwencjami zmagamy się do dziś... Lenka nieustannie potrzebuje rehabilitacji, wizyt lekarskich, sprzętu. Wszystko to niestety kosztuje ogromne pieniądze, dlatego prosimy Was o pomoc... Po tym, co się wydarzyło, córeczka była w krytycznym stanie. Lekarze nie dawali jej większych szans, mówili, że będzie roślinką. Kazali nam się z tym pogodzić... Lenka nie mówiła, nie widziała. Zdiagnozowano porażenie czterokończynowe. Umieraliśmy ze strachu, jednak Lenka się nie poddawała! Wygrała tę walkę, ale do tej pory zmaga się z porażeniem mózgowym, ma niedowład lewostronny z asymetrią buzi po prawej stronie, nie widzi na prawe oczko.  Lenka nie rusza rączką, ma skróconą nóżkę, wymaga dużej pomocy w codziennych czynnościach. Córeczka w ciągu dnia musi chodzić w specjalnych ortezach oraz bucikach do tego przystosowanych na przemian z wkładkami ortopedycznymi. Ortezy korygujące, sprzęty rehabilitacyjne i badania specjalistyczne, elektrostymulacje mięśni, generują ogromne koszty. Rehabilitacja oraz turnusy rehabilitacyjne przynoszą dużą poprawę, z każdym dniem jest coraz lepiej, ale są też bardzo kosztowne. Gdyby jednak nie one, jakiekolwiek postępy nie byłyby możliwe. Już raz dobrzy ludzie nam pomogli, za co jesteśmy wdzięczni z całego serca. Niestety – potrzeby się nie kończą... Jedynie dzięki ciągłej i systematycznej rehabilitacji jest szansa, że Lenka będzie mogła w przyszłości normalnie funkcjonować. Jest nam bardzo trudno pokryć wszystkie te koszty miesięcznie. Dlatego prosimy Cię o pomoc! Zawalcz z nami o przyszłość Lenki! Rodzice

3 807,00 zł ( 5,42% )
Brakuje: 66 352,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki