Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sabina Szeliga
Sabina Szeliga , 37 lat

Chcę żyć dla dzieci! Przeszywający ból zabiera mi codzienność

Od ponad 5 lat cierpię na chroniczny ból. Wszystko to za sprawą endometriozy, adenomiozy oraz zespołu przekrwienia biernego miednicy mniejszej. Chcąc znaleźć przyczynę bólu, chodziłam od lekarza do lekarza, przeszłam szereg przeróżnych badań, wydając na to niemałe pieniądze. W zamian słyszałam tylko, że wyniki są dobre, więc na tym nasza współpraca się kończy. Myślałam, że może ze mną jest coś nie tak, że wmawiam sobie ten ból, skoro żaden lekarz nie widział przyczyny.  W 2021 roku zostałam skierowana na laparoskopię zwiadowczą na NFZ. Ordynator szpitala oznajmił mi, że mam endometriozę. Zapewnił, że usunęli wszystkie zrosty i żebym sie nie martwiła, gdyż endometrioza to nic strasznego… Usłyszawszy diagnozę, dzięki mojej koleżance trafiłam do innego prywatnego specjalisty. Już na pierwszej wizycie lekarz potwierdził endometriozę. Niestety, jak się okazało, zrosty nie zostały usunięte. Część narządów jest przyklejona do macicy, a do tego doszła adenomioza oraz zespół przekrwienia biernego miednicy mniejszej. Byłam w szoku, że do tej pory żaden lekarz tego nie widział, a zwłaszcza lekarze przeprowadzający laparoskopię.  Kolejnym krokiem do życia bez bólu był zabieg embolizacji. Udało się zoperować lewą stronę, jednak prawej strony przez dużą ilość zrostów nie udało się zrobić.  Każdego dnia zbieram się w sobie, żeby wstać z łóżka, ubrać się w coś, co zakryje "ciężarny brzuszek" będący efektem choroby. Zaciskam zęby, przyklejam uśmiech i ruszam na moją codzienną, nierówną walkę z bólem. Niestety przegrywam. Po powrocie z pracy do domu mój organizm odmawia współpracy i zamiast spędzić czas z rodziną, z bólu usypiam. Można powiedzieć, że moje dzieci widują mnie nieustannie śpiącą. Nie taką matką chciałam być.  Zanim zaczęłam chorować sport i zdrowy styl były obecne na każdym etapie naszego życia. Jeździliśmy z dzieciakami na rowerach, chodziliśmy po górach i żadne z nas nie myślało, że pewnego dnia ból zabierze nam to wszystko. Nasze rodzinne wypady w góry zamieniliśmy na rodzinne wyjazdy po klinikach m.in. w Krakowie, Lublinie, Warszawie czy też Wrocławiu. Z każdego wyjazdu poza diagnozami mimo wszystko staramy się wywieźć miłe wspomnienia. Ze względu na bardzo zaawansowaną adenomiozę, dużą ilość zrostów oraz masywne żylaki przymacicza zostałam zakwalifikowana do laparoskopii usunięcia endometriozy miednicy mniejszej z jednoczesnym usunięciem macicy z przydatkami prawymi. Niestety koszt takiej operacji to około 60 tysięcy złotych plus opłaty za rehabilitację pooperacyjną. Operacja jest jedynym wyjściem, które daje mi nadzieję na życie bez bólu oraz znacząco może poprawić komfort życia zarówno mój, jak i mojej rodziny. Pozwoli mi znowu zdobywać szczyty gór, wygłupiać się z dziećmi, tańczyć do upadłego oraz podbijać świat.  Jestem wdzięczna za każda pomoc! Sabina Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

21 007,00 zł ( 34,34% )
Brakuje: 40 164,00 zł
Dariusz Twardzik
Dariusz Twardzik , 35 lat

Choroba zmieniła w koszmar wakacje rodziny❗️Darek - tata małej Blanki - walczy o zdrowie!

Wakacje, na które wyjechałem z żoną i malutką córeczką, zamieniły się w koszmar... Nikt nie spodziewał się, że zamiast upragnionego wypoczynku czeka mnie dramatyczna walka o życie. Mam na imię Darek, mam 33 lata, jestem tatą 2-letniej dziewczynki o imieniu Blanka. Moja historia jest nieprawdopodobna, zdarzyła się jednak naprawdę... Nigdy nie zapomnę lipca 2021 roku. Niestety, nie przez wyjazd do Włoch, na który tak czekaliśmy... Najbardziej cieszyłem się na spędzenie chwil z córeczką, na to, że pokażę jej piękną Italię. Niestety, nasz wyjazd został brutalnie przerwany... Tylko przez chwilę mieliśmy okazję cieszyć się cudownymi widokami, architekturą, jedzeniem i piękną pogodą. Zamiast wypoczywać, zwiedzać i cieszyć się z czasu spędzonego z rodziną, zostałem przykuty do szpitalnego łóżka… Moich bliskich czekały chwile pełne strachu o to, co ze mną będzie, czy przeżyję... Zachorowałem na zespół Guillaina-Barrego. Choroba zaskoczyła mnie podczas wakacji... To bardzo rzadkie schorzenie, zdarzające się może parę razy na sto tysięcy przypadków. Prowadzi do postępującego osłabienia siły mięśniowej z powodu uszkodzenia nerwów... Dochodzi do nieprawidłowej reakcji przeciwciał, które zamiast bronić organizm, zaczynają go atakować. Porażenie ciała, brak możliwości poruszania się, w ostrym ataku tej choroby dochodzą też problemy z oddychaniem i połykaniem... Mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa, nie byłem w stanie wstać i chodzić o własnych siłach. W jednym momencie ze zdrowego mężczyzny stałem się niepełnosprawny... We Włoszech spędziłem łącznie pół roku. Niestety nie jako turysta, ale jako pacjent... Wygrałem z chorobą dzięki wspaniałym włoskim lekarzom, wsparciu rodziny i przyjaciół oraz własnej woli i determinacji. Na początku w ogóle nie miałem władzy nad ciałem... Od początku uczyłem się siadać, stać... Jak dziecko, jak moja mała córeczka. Niedawno jeszcze nosiłem ją na rękach, teraz mogłem zabrać ją na spacer jedynie na inwalidzkim wózku... Po 140 dniach ciężkiej walki udało mi się stanąć na nogi i złapać równowagę... Potem zaczęła się nauka chodzenia. Po 6 miesiącach, na Święta Bożego Narodzenia, wróciłem do domu... Pomimo intensywnej rehabilitacji nadal nie odzyskałem jednak władzy w lewej nodze. Wciąż walczę... Intensywna rehabilitacja jest niezwykle kosztowna. Pragnę uzbierać niezbędne środki, by odzyskać sprawność. Chcę wrócić do zdrowia, by być aktywnym tatą dla Blanki... By móc uczestniczyć w jej życiu, nosić ją na rękach, zabierać na spacery, uczyć jeździć na rowerze... Proszę, pomóż mi w tej trudniej walce. Darek

19 956 zł
Adam Kopeć
Adam Kopeć , 59 lat

Upadek z wysokość zabrał sprawność Adama! Walczymy o powrót do samodzielności...

Adam wiódł normalne, spokojne życie. Pracował jako kierowca, uwielbiał życie rodzinne. Oddany mąż, wspaniały przyjaciel. Niestety, w jednej chwili zmieniło się wszystko. Całe dotychczasowe życie zostało wywrócone do góry nogami… 18 marca 2017 roku to data, której nigdy nie będzie w stanie zapomnieć…  Adam uległ nieszczęśliwemu, wręcz tragicznemu wypadkowi w miejscu pracy. Spadł z wysokości 3 metrów na betonową posadzkę! Upadek był katastrofalny w skutkach. Mężczyzna doznał złamania kości sklepienia czaszki, złamania podstawy czaszki, kręgu szyjnego, złamania żebra i obojczyka. Lekarze nie mieli wyboru – musieli natychmiast operować i ratować jego życie!  Czas, w którym Adam walczył, był najgorszy dla wszystkich najbliższych osób. Baliśmy się jak nigdy dotąd. Każdy telefon ze szpitala wprowadzał w nas dreszcz emocji, strachu, paniki… Nasz przyjaciel spędził 2 miesiące na oddziale intensywnej terapii, podłączony do respiratora.  Prosto ze szpitala Adam został przeniesiony do centrum rehabilitacyjnego, gdzie rozpoczął walkę o swoją przyszłość. Rehabilitacja to jego jedyna szansa na powrót do sprawności. Tylko dzięki terapii będzie mógł wrócić do samodzielnego życia. Walczy już długo, jednak nie traci nadziei!  W tym momencie Adam nie chodzi o własnych siłach. Nie jest w stanie wykonać żadnej czynności samodzielnie. Wymaga całodobowej opieki. Prawostronny niedowład ciała nie pozwala mu na powrót do normalnego funkcjonowania. Ta jedna chwila zmieniła całe życie! Obecnie Adam potrzebuje kolejnego turnusu. Bardzo prosimy o pomoc w uzbieraniu środków na rehabilitację. Koszty leczenia są ogromne, Adam nie jest w stanie samodzielnie ich pokryć. Prosimy, pomóż mu znów stanąć na nogi! Dzięki Tobie ma szansę odzyskać radość z życia! Bliscy Adama

5 262,00 zł ( 7,12% )
Brakuje: 68 621,00 zł
Robert Kot
Robert Kot , 57 lat

Życie potrzaskane na miliony kawałków. Pomóż Robertowi odzyskać sprawność!

Wystarczyło kilka sekund, moje życie posypało się jak domek z kart. By plany i marzenia zastąpiła walka o zdrowie. Wpadłem pod samochód, kierowca nie zauważył mnie podczas cofania. Poczułem ogromny ból, siła koni mechanicznych sponiewierała kręgosłup, żebra, płuca. Lekarze jakimś cudem utrzymali mnie na tym świecie, ale moje zdrowie jest w opłakanym stanie. Potrzebuję ogromnych pieniędzy, żeby jeszcze kiedykolwiek stanąć na nogach… Rano 6 czerwca wychodząc z domu, nie spodziewałem się, jak bardzo ten dzień zmieni życie moje i całej mojej rodziny. Bardzo boleśnie otarłem się o śmierć. Liczyła się każda minuta, gdy do szpitala zabierał mnie śmigłowiec… Mnóstwo obrażeń wewnętrznych, organy zamienione w mielonkę. Lekarze walczyli o mnie przez 8 godzin, kolejne 4 tygodnie przeleżałem w śpiączce farmaceutycznej. Rodzina odchodziła od zmysłów. Nie da się opisać tego, co czuje człowiek w takim momencie.  Wciąż trudno mi się pogodzić z tym, co się stało. Straciłem sprawność, samodzielność, możliwość decydowania o sobie. Moim najbliższym towarzyszem stało się nieznośne cierpienie. Boli mnie wszystko i trudno cokolwiek z tym zrobić. Jestem sparaliżowany od pasa w dół. Bez pomocy ze strony innych osób nie mogę nic… Mięśnie dopadła potężna spastyczność. Są twarde, napięte, nie chcą mnie słuchać. Nie służą do tego, do czego zostały stworzone. Po prostu bolą… Oprócz sprawności straciłem też ślub najstarszej córki. Nie było mnie, gdy składała przysięgę małżeńską, ani kiedy tańczyła swój pierwszy taniec. Nikt z obecnych nie bawił się beztrosko, mając w świadomości mój stan i wymuszoną nieobecność. To już jednak przeszłość. Bolesna, okrutna, ale jednak przeszłość. Żeby nie zwariować, staram się patrzeć w przyszłość i szukać szans na powrót do zdrowia, do którego jedyna droga prowadzi przez długotrwałą i intensywną rehabilitację. A co za tym stoi piekielnie kosztowną. Dostałem od życia cios, po którym leżę i próbuję się podnieść. Samemu mi się nie uda, wiem o tym doskonale. Rozpadłem się, rozsypałem na wiele kawałków i teraz wraz z rodziną staramy się te kawałki poskładać na nowo. Stary, w pełni zdrowy Robert już pewnie nigdy nie wróci, ale muszę starać się odzyskać z utraconej sprawności, ile tylko się da. Dla siebie i dla rodziny, żeby nie być już do samej śmierci jedynie obciążeniem. Musiałem przełamać wstyd i nauczyć się prosić o pomoc przy najprostszych czynnościach. Proszę i Ciebie o wsparcie finansowe na moją długotrwałą i bardzo drogą rehabilitację… Robert

9 472,00 zł ( 15,46% )
Brakuje: 51 773,00 zł
Mikołaj Bogdan
Mikołaj Bogdan , 8 miesięcy

Wspólnie dla Małego Bohatera – Mikołaj potrzebuje wsparcia❗️

Przychodzimy z prośbą o wsparcie dla małego wojownika – Mikołaja, który przeszedł już przez wiele trudności w swoim krótkim życiu. Nasz skarb urodził się z zakażeniem bakteryjnym, które skomplikowało się infekcją grzybiczą. Przeszedł dwa wylewy, co ostatecznie skutkowało zaburzeniami ośrodkowego układu nerwowego. Mikołaj wiele czasu spędził pod respiratorem. Przechodził ciężką dysplazję oskrzelowo-płucną, potrzebował kilkukrotnie przetaczania krwi, przeszedł wylew IV stopnia do komór mózgowych, który spowodował zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego... Początki nie były łatwe. Lekarze twierdzą, że w przyszłości Mikołaj będzie dzieckiem leżącym.  Jednak nie poddajemy się, tak, jak nasz synek. Mimo złych prognoz zaskoczył wszystkich – oddycha teraz samodzielnie, potrzebuje jedynie niewielkiej ilości tlenu. Po 4 miesiącach pod respiratorem i dużej dawce sterydów może oddychać bez tracheotomii! Mikołaj wciąż przebywa na oddziale. Czekamy na wyniki badań, by upewnić się, że możemy w końcu zabrać go do domu. Zrobimy wszystko, żeby nasz chłopiec miał szansę na sprawność. Będzie to możliwe tylko dzięki setkom godzin pracy ze specjalistami. A to kosztuje tak dużo... Już teraz potrzebujemy wsparcia w opłaceniu leczenia Mikołaja. Co najmniej 3 razy w tygodniu będzie potrzebował specjalistycznych rehabilitacji, do tego codzienna terapia poprzez zabawę. Współpracujemy z fizjoterapeutą, który pomaga nam śledzić postępy naszego malucha. A postępy są ogromne – udało mu się otworzyć zaciśnięte do tej pory rączki! Dla nas jako rodziców, każdy dzień to walka o zdrowie i lepszą przyszłość dziecka. Bardzo prosimy o wsparcie Mikołaja! Nasz chłopiec zasługuje na wspaniałą przyszłość. Wierzymy, że razem uda nam się ją jej zapewnić! Z góry dziękujemy za Waszą pomoc! Angelika i Marcin, rodzice

78 947,00 zł ( 74,21% )
Brakuje: 27 436,00 zł
Stanisław Olearka
Stanisław Olearka , 49 lat

Tragiczny wypadek odmienił życie Stanisława❗️Potrzebna pomoc 🚨

Wcześniej prowadziliśmy spokojne, poukładane życie. Mąż pracował i nic nie wskazywało, że tragiczny wypadek wywróci nasz świat do góry nogami.  Doszło u niego do urazu czaszkowo – mózgowego i kurczowego porażenia połowicznego, jak również niedowładu prawych kończyn z afazją. Stanisław jakiś czas spędził w szpitalu, gdzie mógł zawalczyć o odzyskanie sprawności.  Wypadek w jednej chwili zmienił wszystko. Od tamtej pory trwa walka o jego powrót do zdrowia i sprawności. Na początku mąż poruszał się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Na szczęście po kilku miesiącach rehabilitacji i ciężkiej pracy udało mu się stanąć na nogi! W tej chwili, z pomocą, jest w stanie pokonywać niewielkie odległości. Niestety, nadal nie jest samodzielny, nie porusza prawą ręką, wciąż utrzymuje się afazja. Rehabilitacja przyniosła bardzo pozytywne efekty, ale nadal jest niezbędna. Niestety koszty są porażające. Jesteśmy zmuszeni poprosić o pomoc! Półroczny pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym, który daje ogromną nadzieję, generuje również ogromne koszty. Czy możemy liczyć na Wasze wsparcie? Każda złotówka jest niezwykle cenna… Żona i najbliżsi Stasia

61 967,00 zł ( 50,22% )
Brakuje: 61 416,00 zł
Maciej Kuśnierz
Maciej Kuśnierz , 14 lat

Maciej kontra ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR MÓZGU❗️🚨

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie! Wasza pomoc jest nieoceniona! Nadal Was potrzebujemy… Zostaniecie? Oto nasza historia: Będąc matką, zrobisz wszystko, by zapewnić dziecku dobre życie. Chcesz dać mu rodzinne ciepło, bezpieczny dom, wykształcenie i to, co najważniejsze – zdrowie. Niestety moja miłość nie zdołała uchronić Maćka przed chorobą… Diagnoza nowotworu u syna zwaliła nas z nóg. Najgorsze co możliwe stało się naszą rzeczywistością. U Maćka zdiagnozowano nowotwór złośliwy mózgu — czaszkogardlak. Synek przeszedł bardzo ciężką operację ratującą życie i wycieńczające leczenie. Gdy dzielnie przeszedł tę drogę, myślałam, że już wszystko będzie dobrze. Jednak po kontrolnych badaniach okazało się, że to jeszcze nie koniec. Podczas operacji usunięto guza jedynie częściowo, ponieważ było zbyt duże ryzyko uszkodzenia nerwów. Nasz syn mógł przestać widzieć, słyszeć… Ze względu na jego bezpieczeństwo ten potwór nie został więc usunięty w całości. Po operacji konieczne było przeprowadzenie radioterapii, którą Maciej dzielnie zniósł. Wykonaliśmy dwa kontrolne badania rezonansem, które wykazały, że stan synka jest stabilny. Niestety dalsza, intensywna rehabilitacja jest niezbędna! Maciuś ma nauczanie indywidualne, nie ma stałego kontaktu z rówieśnikami, przyjaciółmi… Stara się możliwie jak najlepiej funkcjonować, jednak w jego głowie nadal jest wróg, który w każdej chwili może zaatakować. Nie możemy do tego dopuścić! Musimy zapewnić synkowi jak najlepsze leczenie i rehabilitację, by wygrał walkę z tak potwornym przeciwnikiem… Pomożecie? Wszystko, co niezbędne, generuje ogromne koszty! Wasze wsparcie będzie na wagę złota! Maciej marzy, by pojechać do Japonii. Pomóżcie sprawić, że będzie miał szansę. Rodzice

1 085 zł
Fabian Zając
Fabian Zając , 8 lat

Fabian nadal nie mówi... Błagam, pomóż mi walczyć o lepszą przyszłość dla synka!

Fabianek po urodzeniu był pogodnym chłopcem, rozwijał się dobrze i nic nie wskazywało na to, że nasze życie tak się zmieni...  Z czasem zaczął powtarzać słowa, gaworzył, nic nie wskazywało na to, że coś będzie nie tak. Jeden moment zmienił wszystko. Synek zachorował, musiałam pilnie jechać do lekarza! Pani doktor zasugerował wtedy, że moje dziecko wygląda i zachowuje się jak dziecko autystyczne... Był to dla mnie szok! Byłam przerażona! Wracając do domu bardzo intensywnie myślała. Wydawało mi się, że to straszna pomyłka, Moje dziecko zachowywało się przecież tak jak inne dzieci w jego wieku... Nie mogłam spać, nie dawało mi to spokoju. Postanowiłam to sprawdzić i po wielu wizytach diagnoza się potwierdziła. Syn ma całościowe zaburzenie rozwoju - AUTYZM. Fabian jest dzieckiem niemówiącym. Mając 7 lat, potrafi powiedzieć tylko słowo mama oraz literki A E I O. To krytycznie małe umiejętności. Są też podejrzenia obustronnego niedosłuchu, lecz na razie jesteśmy w trakcie diagnozy. Przed nami długie lata terapii... Fabian potrzebuje wizyt u psychiatry, logopedy . Na NFZ dostępność takiego leczenia graniczy z cudem, a nawet jeśli otrzyma się termin, to jest on dla nas zbyt odległy. Chciałabym zapewnić Fabianowi jak najlepszą terapię u profesjonalistów, ale finansowo nie jest to dla mnie osiągalne… Chce, aby moje dziecko mówiło jest to dla mnie priorytetem. Będzie mu zdecydowanie łatwiej w życiu, autyzm nie zamknie go tak zupełnie w jego świecie...  Pomóż mi w walce o mojego cudownego syna, aby jego przyszłość rysowała się w pozytywnych barwach! mama*Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 803,00 zł ( 13,03% )
Brakuje: 12 027,00 zł
Zbigniew Szczesiuk
Zbigniew Szczesiuk , 70 lat

Codzienność zamieniona w koszmar! Pomagamy panu Zbigniewowi!

Nigdy nie jest się zbyt dojrzałym, by nie mieć marzeń, by stracić nadzieję, że będzie jeszcze dobrze. I chociaż nie zawsze jest dobrze, można wierzyć, że to, co złe minie... Mój tata z końcem lutego 2022 roku przeszedł wylew. Prawa część jego ciała jest w znacznym stopniu sparaliżowana. Tata ma niedowład prawej ręki jak i prawej nogi. Jak do tej pory sprawne ciało stało się niepełnosprawne, a tata jest w stanie się przemieszczać jedynie przy pomocy wózka inwalidzkiego.  Stan taty nie jest najlepszy. Potrzebuje on całodobowej opieki oraz rehabilitacji. Mimo tego, co nas spotkało, wierzę, że jeszcze będzie dobrze. Chcę walczyć o niego, bo wiem, że on tak samo walczyłby o mnie. Koszty związane z rehabilitacją taty są naprawdę duże, dlatego proszę, pomóż... Konrad, syn 

3 146 zł

Obserwuj ważne zbiórki