COOLawa Mama
Kochani, jest, udało się! W niedzielę 12.06.2011 po raz pierwszy usiadłam na moim nowym rumaku :). Wrażenia trudno opisać słowami. Po ponad 20 latach jazdy jedynie na rowerze stacjonarnym, mogłabym nie schodzić z mojego nowego jednośladu. Jest cudnie, przemieszczam się i mam nad tym władzę, nawet nie jesteście sobie wyobrazić, jakie to uczucie! Teraz jeździmy całą rodzinką na wycieczki, na razie blisko, bo muszę popracować nad kondycją, ale zrobiłam już pierwsze 20 km. Piotruś – nasz dwuletni synek jest zachwycony i często „robi” za śpiewający klakson :) Wzbudzamy prawdziwą sensację i zaczepiają nas ludzie na ulicy, to takie pozytywnie zakręcone zjawisko i to Wy wszyscy macie w tym swój udział. Rower przyjechał do mnie aż z Berlina, bo polski dystrybutor zamknął działalność, więc trzeba było znaleźć sklep z Polski, który ściągnie go dla mnie i sprzeda fundacji, co wiązało się z szeregiem dodatkowych zabiegów, papierków i kosztów – niestety zwiększyły się na tyle, że nie udało się z zebranych pieniędzy zakupić również bagażnika do przewozu roweru, więc nie będę go mogła ze sobą zabierać na dalsze wyjazdy, ale trudno… nie można mieć wszystkiego. Dziękuję, dziękuję, dziękuje, wszystkim i każdemu z osobna! Za ten ogrom radości, wolności, szczęścia i dodatkowy sposób rehabilitacji, jaki mi podarowaliście. Jesteście CUDOWNI i nigdy Wam tego nie zapomnę! Pozdrawiam Justyna – nadal Coolawa, ale już rowerowa mama :)