11 Grudnia 2019, 09:57
Asia walczy - są możliwości dalszego leczenia!
W ostatni piątek Asia miała wykonany rezonans kręgosłupa. Był płacz, był strach. Były też wielokrotne próby złożenia wenflonu, bo pękały żyły. Było 1.5 godziny leżenia bez ruchu.
W tym wszystkim była i nadal jest nasza bohaterka Asia - a to jest najważniejsze...

Właśnie odebraliśmy wyniki - na tę chwilę nie ma przerzutów do rdzenia. Chwila radości... Pięknie odczuwa się ulgę. Ale nadal jest znak zapytania. Co dalej? Czas płynie jak szalony...
Żyję na walizkach, sen łapię w pociągu, który krąży między Wiedniem, Warszawą i mamy nadzieję, w końcu domem...
Czekamy na odpowiedź z Essen o możliwości naświetlania protonowego, z Wiednia o podjęciu próby leczenia. Mamy nadzieję, że w najbliższych dniach otrzymamy odpowiedź.
Boimy się czy wystarczy nam czasu i pieniędzy. Dotychczasowe leczenie w Tubingen wraz z transportem medycznym to koszt ok. 400 tys. zł. Do dyspozycji mamy jeszcze 100 tys. zł. Jeśli odpowiedzi z tych dwóch ośrodków będą pozytywne od ręki, musimy wpłacić ok. 400 tys. na start. A to oznacza, że brakuje nam ogromnych środków... Nawet nie mamy odwagi znowu Was prosić o pomoc... Ale musimy, bo nasza córka walczy o życie...
Wiemy też, że od dawna Asia jest już nie tylko nasza, ale i Wasza. Dzięki Wam wiemy, że nie jesteśmy sami - czy to na sali OIOM, czy w pociągu, czy w ciasnej tubie rezonansu...
Dziękujemy z całego serca, że jesteście z nami. Walczymy. I się nie poddamy, bo chodzi o życie naszej córeczki...
Paweł - tata
Obejrzyj koniecznie:

PILNE!
“Państwa dziecko ma w głowie guza. Jeśli zaraz jej nie zoperujemy, nie przeżyje kolejnej doby” - żaden rodzic nigdy nie powinien usłyszeć takich słów. My usłyszeliśmy je półtora roku temu, gdy nagle zdrowa dziewczynka zaczęła walczyć o życie. Było ciężkie leczenie, nieopisany strach, a potem chwilowa stabilizacja. Kilka dni temu runęło niebo… Guz w głowie Asi odrósł! Od lekarzy prowadzących usłyszeliśmy, że jeśli chcemy, by córeczka przeżyła, musimy w ciągu 3 tygodni przejść operację. Największe szanse ma w Tubingen…
Błagamy o pomoc! Znowu znaleźliśmy się w centrum piekła, choć nikt się tego nie spodziewał. Jadąc na kontrolny rezonans z uśmiechniętą Asią, nie spodziewaliśmy się, że za chwilę usłyszymy wyrok…

Nasza dramatyczna historia zaczęła się na początku lutego 2018 roku telefonem z przedszkola: “Proszę szybko przyjechać! Asia silnie wymiotuje, bardzo boli ją głowa!”. Błyskawicznie pojechaliśmy do szpitala, zostawili córeczkę na obserwacji. Gdy wracała z badania tomografem, do sali weszli też lekarze. Już wtedy każda komórka mojego ciała wiedziała, że za chwilę usłyszę coś, co zmieni życie naszej rodziny na zawsze. Coś, co zburzy spokój. Wtedy nastąpił koniec świata...
"Asia ma guza mózgu i konieczna jest natychmiastowa operacja, w przeciwnym razie nie przeżyje kolejnej doby" - usłyszeliśmy. Nie życzę tego nikomu… Nagle ciało przeszył dreszcz strachu, ból duszy trudny do opisania. Asia w ciągu 15 minut znalazła się na bloku operacyjnym. Lekarze wstawili jej zastawkę, która miała zredukować ciśnienie w głowie mojej córeczki. Potem kazali czekać na kolejny rezonans. Czekaliśmy, a dni mijały… Stan Asi zaczął się pogarszać, a my nadal czekaliśmy! Rozpaczliwie szukaliśmy ratunku. Po konsultacji z neurochirurgiem w szpitalu w Warszawie podjęliśmy najtrudniejszą decyzję w naszym życiu - wypisujemy córkę na własne żądanie, opłacamy prywatną karetkę i jedziemy tam, gdzie ktoś zajmie się naszą córką. Dziś wiem, że lepszej decyzji nie mogliśmy wtedy podjąć…

16 lutego 2018 roku Asia trafiła na stół operacyjny. Neurochirurdzy przez 7 długich godzin starali się usunąć guza. Udało im się to w 95 procentach. Operacja na mózgu była ryzykowna, dlatego płakaliśmy ze szczęścia, gdy po wybudzeniu okazało się, że córeczka nas rozpoznaje! Z wyciętego guza pobrano wycinek, który oddano do badania. Jego wynik był dla nas kolejnym ciosem prosto w serce - złośliwy guz mózgu, wyściółczak II stopnia… To był dopiero początek walki.
Asia została poddana chemioterapii, która nie zadziałała. Guz się nie zmniejszał. Neurochirurg, który poprzednio operował podjął decyzję, że spróbuje wyciąć jego pozostałość, której nie mógł poprzednio usunąć. Udaje się! Pozostaje jedynie naciek na tętnicy, który został poddany radioterapii. Pod koniec sierpnia mogliśmy wrócić do domu. Co kilka miesięcy musieliśmy jeździć na kontrolny rezonans, jednak wydawało się, że ten koszmar się skończył! Niestety, nowotwór miał inny plan...
Przed świętami Bożego Narodzenia odebraliśmy wyniki badania guza z Heidelbergu. Okazało się, że guz Asi może odrastać. Znów strach wkradł się w nasze życie, jednak tłumiły go dobre wyniki kontrolnych rezonansów. Niestety, kilka dni temu stało się najgorsze…

24 października tego roku mieliśmy kolejne badanie. Szczęście w nieszczęściu, że wynik przyszedł już po dwóch dniach. Niestety, usłyszeliśmy najgorsze informacje. Okazało się, że resztka urosła do rozmiaru 16x12x20 mm. A to oznacza tylko jedno - nie mamy czasu! Nowotwór w każdej chwili może zabrać naszą ukochaną córeczkę, a Oli młodszą siostrę. Musimy robić wszystko, by ratować nasze dziecko...
Operacja powinna zostać wykonana jak najszybciej. Dostaliśmy zielone światło, by jechać do Tubingen - miejsca, gdzie mają najlepszy sprzęt i największe doświadczenie w operowaniu guzów mózgu. Dzisiaj (31 października) zbiera się w Niemczech konsylium lekarskie. Po nim dowiemy się więcej. Poznamy też ostateczną cenę operacji ratującej życie naszego dziecka… Wiemy jednak już dziś, że będzie bardzo wysoka, może sięgnąć nawet kilkuset tysięcy złotych, a nawet więcej...

Jesteśmy zrozpaczeni. Mamy zaledwie dwa tygodnie, by zebrać gigantyczną kwotę na samą operację, a to będzie dopiero początek trudnej i kosztownej drogi… Przed Asią prawdopodobnie dwuletnie leczenie w Austrii, cały czas trwają konsultacje z najlepszymi specjalistami z całego świata (o wszystkim będziemy Was informować). Trwa walka o życie naszej córeczki…
Błagam Cię, Asia ma dopiero 6 lat. Chciałaby bardzo wrócić jeszcze do zerówki, którą uwielbiała. Chce wrócić do domu bez widma powrotu do szpitala, bez strachu, bez bólu… Bez Ciebie nie damy rady.
Mama Asi
*******
Czytaj także:
polskatimes.pl