Guz mózgu zabija 8-letnią Dianę! Ocalmy jej kruche życie

Pilna operacja guza mózgu u prof. Schuhmanna w Niemczech
Zakończenie: 20 Stycznia 2019
Rezultat zbiórki
Moi Drodzy!!!
Za nami bardzo trudny czas…
Na szczęście Diana jest już po operacji w Tubingen u Wyjątkowego profesora Schuhmanna. Jesteśmy już w domu.
Pragniemy złożyć Wszystkim i każdemu z osobna serdeczne podziękowanie. Wyrażamy ogromną wdzięczność wszystkim ludziom dobrej woli za wsparcie finansowe i okazaną bezinteresowną pomoc, które traktujemy jako wyraz Państwa dobroci i chęci niesienia pomocy.
Dzięki pomocy finansowej możliwa była operacja w tak krótkim czasie.
Stan zdrowia Diany jest dobry, udało się usunąć 80 % guza. Istnieje konieczność dalszej obserwacji dziecka oraz dalszej stała rehabilitacji. Jednak zarówno profesor Schuhmann jak i my rodzice, żywimy ogromną nadzieję że ten koszmar już się nie powtórzy.
Wasza pomoc pozwoliła przybliżyć się nam do dawnego życia, jesteśmy wdzięczni za takie wsparcie, bo dzięki temu Diana otrzymała szansę na powrót do pełnosprawności.
Dziękujemy za ogromną wrażliwość i otwartość na potrzeby drugiego człowieka. Ofiarowana pomoc jest dowodem serdeczności, współczucia oraz solidarności ludzkiej.
Stale prosimy o modlitwę w intencji naszej ukochanej Dianki.
Rodzice i brat Dawid.
Opis zbiórki
Jeśli wydaje Ci się, że kiedykolwiek w życiu cierpiałeś, a twoje dzieci są zdrowe i mają przed sobą długie życie, jesteś w błędzie! Jeśli nie musisz unikać wzroku własnego dziecka, by nie rozsypać się na jego oczach, i możesz zasnąć bez płaczu, to jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Moja córeczka umiera na moich oczach, a ja nie mogę nic zrobić. Jedyne, na co pozwala matce ta straszna choroba to położyć ją do snu, pocałować w czoło i czekać, licząc, że choroba da nam kolejny dzień. Nie ma siły, która miłość matki zamieni na zdrowie jej dziecka i nie ma siły, która uspokoi serce matki, kiedy jej dziecko cierpi. Ja nie spocznę, dopóki nie stanę w drzwiach każdego człowieka na świecie, który będzie umiał pomóc mojej córeczce.
Żyliśmy zwyczajnym życiem, myśleliśmy, że jak każdy mamy problemy. Teraz wiemy, że do tamtej chwili nasze życie było idyllą. Teraz walczymy o przetrwanie, chwytamy się ostatniej deski ratunku.
Diana długo sama nie chodziła, a jeśli już próbowała, robiła to w dziwny, charakterystyczny dla siebie sposób. Gdy miała 17 miesięcy, zaniepokojeni, wybraliśmy się do neurologa, aby dokładnie zbadać jej stan zdrowia. Lekarz ocenił, że wszystko jest dobrze, że nie widzi żadnych odchyleń. Zaniepokojona szukałam dalej, bo czułam, że coś jest nie tak. Serce matki ma często większą siłę niż wszystkie zdobycze nauki i cała wiedza medyczna.
Zrozpaczona, w końcu udałam się do fizjoterapeutki, aby uzyskać jakąkolwiek pomoc. Ta stwierdziła, że dziecko ma osłabiony czworogłowy mięsień udowy i zaleciła rehabilitację. Podczas rehabilitacji Diana była rozdrażniona i niespokojna, a rehabilitacja, mimo wielu godzin spędzonych na ćwiczeniach nie przynosiła żadnych efektów. Po niedługim czasie rehabilitacji wystąpiły codzienne nietypowe wymioty. Cały ten czas odsyłano nas w różne miejsca, na oddział zakaźny, gastrologiczny i inne. Żadnej diagnozy nadal nie było, podejrzewano nawet pasożyty?!
Z dnia na dzień obserwowałam jednak kolejne objawy – zezowanie, opadająca głowa na lewą stronę, coraz większe trudności w utrzymywaniu równowagi. Kolejna wizyta rehabilitantki zakończyła się nie ćwiczeniami, ale odesłaniem nas na tomografię głowy, która okazała się strzałem w dziesiątkę i zarazem naszą największą klęską.
Usłyszeliśmy najgorszy wyrok, jaki można sobie wyobrazić – guz mózgu. Plany, marzenia w jednej chwili stały się niczym. Po kilku minutach jechaliśmy już karetką na sygnale do Centrum Zdrowia Dziecka. Kolejnego dnia Diana została zoperowana. Lekarze robili, co mogli, ale nie udało im się wyciąć całego guza. Nastąpiło wiele powikłań między innymi infekcja płynu mózgowo-rdzeniowego.
Po dwóch miesiącach spędzonych na Neurochirurgii Centrum Zdrowia Dziecka infekcja została wyleczona, ale niestety znów wystąpiły wymioty. Kontrolny rezonans 13 lutego 2016 roku wskazał resztkę guza, który jest w pniu mózgu – rozpoczęliśmy chemię, która miała zniszczyć guza. Nie wiem czego w tamtej chwili spodziewaliśmy się po tym leczeniu, ale zapewniam Was, ze rodzic zawsze wierzy w cud, choćby wszystko mówiło inaczej.
Guz nieznacznie zmniejszył się w trakcie leczenia. Zakończono chemioterapię w marcu 2017 roku. Od tego momentu, kilkakrotnie badaliśmy kontrolnie guza rezonansem w Centrum Zdrowia Dziecka.
Rezonans 24 października 2018 roku niestety był dla nas bolesnym ciosem. Guz znacznie się powiększył.
Szukając pomocy natrafiliśmy na profesora Schuhmanna w Niemczech, który po zapoznaniu się z dokumentacją choroby Diany zdecydował, że może podjąć się operacji, co jest dla nas ogromną, a właściwie jedyną szansą.
Życie Diany dopiero startowało, kiedy straszna siła postanowiła je zatrzymać. Wiem, że guz mózgu to najtrudniejszy przeciwnik na świecie, ale ten przeciwnik, ma przed sobą największą miłość na świecie – miłość matki!
Pierwszy raz w życiu od pieniędzy zależy wszystko w naszym życiu. Lekarze mówią, że nie możemy już czekać, dlatego błagam Was o pomoc. Serce matki może wytrzymać wszystko, nawet cierpienie własnego dziecka, ale będzie walczyło do końca. Błagam Was, nie pozwólcie umrzeć mojej córeczce.
Wiele dzieci na tym etapie nie ma już żadnej szansy, a diagnoza brzmi – nieoperacyjny guz mózgu. My mamy jeszcze jedno wyjście, a Diana ma ostatnią możliwość. Musimy tam jechać i oddać dziecko w ręce doktora, który widzi jeszcze nadzieję i nie spisał Diany na straty. Z Wami nam się uda! Sami możemy jedynie patrzeć na cierpienie i czekać na najgorsze, a na to żaden rodzic nie jest gotowy.
Mama Diany