Pokonać raka, uratować wzrok - pomoc dla Edyty pilnie potrzebna!

protonoterapia glejaka nerwu wzrokowego
Zakończenie: 1 Października 2018
Opis zbiórki
Zasypiam i budzę się z myślą, że w mojej głowie jest nowotwór. Guz oplata nerwy wzrokowe, a ja walczę z czasem, by zachować wzrok i przestać się bać o utratę życia… Nie wiadomo, jaki to guz, czy się zezłośliwił - nie mogą mi zrobić biopsji, bo stracę wzrok. Dzień diagnozy zmienił wszystko, wstąpił strach, który teraz rządzi codziennością mojej rodziny. Boję się, że któregoś dnia nie zobaczę twarzy dzieci i mężą… Że któregoś dnia zabraknie mnie w ich życiu… Jedynym dla mnie ratunkiem jest protonoterapia w Niemczech. W Polsce nie mam możliwości leczenia, nawet prywatnego… Proszę, pomóż mi!
Zaczęło się pod koniec zeszłego roku. Zaczęłam mieć problemy ze wzrokiem. Mgła przed oczami, ból prawego oka. Na początku tłumaczyłam to sobie wiekiem i pracą, ale zaczęło się to nasilać. Zgłosiłam się do okulisty. Badania wykazały, że mam ubytki w polu widzenia prawego oka. Dostałam skierowanie do poradni neurologicznej. W maju poszłam na rezonans magnetyczny głowy. Gdy przyszły wyniki, naprawdę zaczęłam się bać… Badanie wykazało “nierównomierne pogrubienie skrzyżowania wzrokowego”, co mogło wskazywać na nowotwór.
Od zawsze choruję na nerwiakowłókniakowatość (zespół von Recklinghausena NF1), która w moim przypadku objawia się dużą ilością małych guzków rozwijających się na skórze całego ciała. Mogą pojawiać się też na organach wewnętrznych. Choroba utrudnia mi życie - zmienia wygląd, a tym samym poczucie własnej wartości. Żyję ciąglę ze świadomością, że może się rozwinąć, rujnując mi zdrowie. Jednak miałam szczęście w życiu - jestem w środowisku, w którym nigdy nie usłyszałam złego słowa na temat mojej choroby na skórze, nikt mi nie dokuczał, nie sprawiał mi przykrości. Pogodziłam się z tym, bo jest to choroba nieuleczalna i muszę z nią żyć. Jednak diagnoza nowotworu mózgu zupełnie mnie zaskoczyła.
Zaczęłam zgłaszać się od lekarza do lekarze, od szpitala do szpitala. Kolejny rezonans potwierdził diagnozę - glejak skrzyżowania nerwu wzrokowego.
Polecono mi zgłosić się do Katowic zapytać o możliwości leczenia, jednak naświetlanie, którym tam dysponują jest zbyt ryzykowne. Po badaniach oczodołów wróciłam do neurochirurga. Powiedział, że jedyną szansą na zachowanie wzroku jest protonoterapia. Zgłosiłam się do Instytutu Onkologii w Bronowicach. Tam dostałam odpowiedź, że leczenie w Polsce nie może być podjęte, ponieważ moja diagnoza nie jest na liście schorzeń refundowanych przez NFZ… Na dodatek wymagają wykonania biopsji, a w moim przypadku jest to niemal równoznaczne z utratą widzenia! Nie ma również możliwości wykonania tego zabiegu prywatnie w Polsce.
Mijały tygodnie, a ja cały czas żyłam w ogromnym strachu… Każdy lekarz kazał mi działać jak najszybciej, bo każdy dzień może przynieść nowe powikłania. Polecono mi starać się o protonoterapię za granicą. Razem z rodziną szukaliśmy innych szpitali. W końcu się udało! Klinika w Heidelbergu podjęła się leczenia.
W końcu dostałam nadzieję: protony zlikwidują guza, jednocześnie nie uszkadzając nerwów wzrokowych! Przestanę się bać o życie, w końcu odetchniemy z ulgą. Jest tylko jedno “ale”... Koszt zabiegu jest kolosalny - nie stać nas na pokrycie go.
Ścigam się z czasem, bo każdy dzień może przynieść najgorsze...
Proszę Cię o pomoc. Bliskie mi osoby bardzo się angażują, organizują akcje charytatywne pod hasłem “Sztuka wszelaka zwalczy glejaka”, ale nadal brakuje nam ogromnej sumy. Trudno jest prosić o pomoc, ale walczę nie tylko dla siebie, dlatego dzisiaj tu jestem i wierzę w to, że Cię znajdę - człowieka, który pomoże mnie ocalić. Każda złotówka ma znaczenie. Z góry dziękuję za wsparcie.
Edyta