Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Nowotwór przy serduszku i w kręgosłupie - uratujemy życie Laury?

Laura Szulc
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Operacja całkowitego usunięcia guza w klinice w Tuebingen

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja KAWAŁEK NIEBA
Laura Szulc
Chojnice, pomorskie
NOWOTWÓR ŚRÓDPIERSIA - GANGLIONEUROMA
Rozpoczęcie: 28 Lutego 2016
Zakończenie: 9 Marca 2016

Rezultat zbiórki

Nieprawdopodobne! Zaczęliśmy zbiórkę, historia Laury dotarła błyskawicznie do tak wielu darczyńców, że odzew przerósł najśmielsze oczekiwania. Wydawało się, że nie jest możliwe zebranie tak wielkiej kwoty w tak krótkim czasie, jednak fundacja zakasała rękawy, a dodatkowo na pomoc przyszli rodzice innych dzieci, którzy wiedzą, co to znaczy walczyć o życie dziecka i podzielili się pieniędzmi pozostałymi po leczeniu swoich dzieci. W ten sposób oraz przy pomocy akcji, które powstały dla Laury udało się zebrać całą brakującą kwotę.

Dziękujemy wszystkim, którzy dokonali czegoś tak niesamowitego dla Laury!

2 lipca 2016 roku mama Laury napisała: Kochani, nadszedł właśnie długo wyczekiwany dzień, dzisiaj wyruszamy z Laurunia do Niemieckiej Kliniki w Tűbingen, gdzie Laura przejdzie zaplanowane dwie opracje usunięcia guza - 12 i 21 lipca. To właśnie dzięki Waszej pomocy stało się to możliwe, za co w imieniu swoim oraz Lauruni jeszcze raz bardzo dziękuję. Bardzo proszę trzymajcie kciuki i do zobaczenia wkrótce.

A 4 dni po operacji Laura miała się znakomicie, co widać na zdjęciu :)

Teraz co 3 miesiące Laura jeździ do Tubingen na badania kontrolne, których wyniki nie dają powodów do najmniejszego niepokoju! Guz nie odrasta, a Laura czuje się świetnie! To wszystko także dzięki Tobie, dziękujemy!

 -Teraz idziemy przez życie z wielka wiarą i optymizmem że wszystko jest możliwe i że wszystko będzie dobrze i z niebywałą starannością celebrujemy każdy dzień, cieszymy się życiem, byciem ze sobą. - powiedziała mama Laury. - Na zakończenie chciałabym jeszcze raz wszystkim serdecznie podziekować za pomoc, za dobre serce, za pochylenie się nad pootrzebującymi, bez Was KOCHANI nie dalibyśmy rady. Jak to mówią "w większości siła", a dobro raz dane zawsze do nas powraca".

Z podziękowaniami

Żaneta Szulc

Opis zbiórki

Zza otwieranych drzwi wpada smuga światła - złota smuga nadziei. Tabliczka z nazwą oddziału szybko staje się niewidoczna dla jego mieszkańców. Jest adresem, o którym chcieliby zapomnieć. Przez drzwi wchodzą różne osoby, jednak z kąta szpitalnego łóżeczka trudno je dostrzec. Widać ich cienie, które przybierają coraz bardziej znajome kształty – póki jest to cień lekarza, mamy, łysej główki z misiem w ręku – jest bezpiecznie. Gorzej, gdy przychodzi cień, który już zostaje na tym małym łóżeczku, zatrzymując jeszcze przez chwilę ciepło, ślad odbity na pościeli, pluszowe łzy misia, amunicję w kroplówkach i tabliczkę przy łóżeczku ze strategią nierównej walki.

Cień... w przypadku Laury też wszystko zaczęło się od cienia. – Proszę zobaczyć, tu jest cień płuc i cień serca. – podczas badania lekarz tłumaczył mamie dziewczynki zdjęcie, które okazało się najważniejsze w życiu, bo od niego zaczęła się walka o życie 4,5-letniej Laury. Zza cienia wyłaniała się masa, wyglądała na dużą. - Co to jest takie duże? – pytała mama Laury. Guz był wielkości mandarynki. - To nie może być prawda... To nie może być nowotwór. – mama Laury zaczęła przypominać sobie ostatnie kilka miesięcy, gdy Laura poszła do przedszkola i łapała każdą infekcję. Wszyscy mówili, że musi nabrać odporności, że każde dziecko to przechodzi. Laura przechodziła to wyjątkowo źle, jej mama zgłaszała pediatrze, że córka ma podkrążone oczy, przez skórę widać było żyłki. – Może to taka uroda? – uspokajał lekarz. Niepokój jednak pozostał, matka czuje, gdy z dzieckiem coś jest nie tak. Pierwsze zapalenie oskrzeli – antybiotyk. Kolejne – profilaktycznie zrobiono prześwietlenie klatki piersiowej i wtedy go znaleziono – guz wielkości 10x8x6 cm uciskający płuco i worek oponowy.

Laura Szulc

- Bóg nie mógł mi jej dać, żeby po kilku latach zabrać – myślała mama Laury. – Pewnie chce mi coś powiedzieć, pokazać, co jest w życiu najważniejsze. Nie musiał, przecież Laurę kocham nad życie, więc dlaczego mnie wystawia na taką próbę? Lekarze pocieszali, że zmiana jest łagodna – podejrzewali chłoniaka. Dopiero po zbadaniu 1 cm wycinka okazało się, że to nie chłoniak, a ganglioneuroma. Niby niezłośliwa, ale na scyntografii guz świecił. Być może pobrany wycinek jest niezłośliwy, a reszta złośliwa. Bez operacji nie można tego stwierdzić. Na oddziale onkologii Laura jako jedna z niewielu miała włoski – jej nowotwór nie jest leczony chemioterapią. Małe dzieci chowają główki w ramiona rodziców albo pod chusteczkami, starsze zostają w szpitalu same, zaprawieni w boju. Są też dzieci, które tylko na chwilę przychodzą na oddział, a potem naszpikowane chemią wychodzą do domu. Inne nigdzie nie mogą pójść – wysoki stopień choroby wpisany w karcie szybko robi z nich weteranów, którzy mają coraz więcej życia we wspomnieniach, a coraz mniej sił, żeby walczyć. Przestają chodzić, chociaż nogi mają zdrowe – nowotwór steruje nimi niewidzialnym joystickiem.

Pomiędzy tymi dziećmi – Laura z guzem jak sztylet wbijającym się w kręgosłup. Operacja, która jest możliwa w Polsce, usunie tylko część guza, a jego odłamki zostaną w rdzeniu. Gdyby guz odrósł  - a jest duże ryzyko, że odrośnie – można by było operować jeszcze raz. A gdy będzie wznowa albo guz stanie się złośliwy? - nie wiadomo. Można go też wyciąć już teraz w całości – tylko nie w Polsce. Nie wiemy, czy to kwestia sprzętu, czy doświadczenia, że w klinice w Niemczech w Tubingen jest możliwe wycięcie całego guza. O klinice mama Laury dowiedziała się przypadkiem, sam lekarze podczas rozmowy powiedział: My możemy usunąć tyle, ile się da... no chyba że ma pani tyle pieniędzy, żeby jechać za granicę. Dokąd jechać? – tu pomogli inni rodzice. A żeby opłacić operację – 66 tysięcy euro – potrzebna jest pomoc innych ludzi.

Laura Szulc

Można obliczać, jakie jest prawdopodobieństwo, że uda się zebrać pieniądze na czas. Tylko że czas jest tu największą niewiadomą. Guz uciska i bez operacji nie odpuści – będzie rósł i coraz mocniej wchodził w rdzeń kręgowy. Mama Laury wychowuje dzieci sama, nie jest w stanie opłacić tak drogiej operacji. Nie jest też w stanie też myśleć, co będzie, jeśli zbiórka się nie uda. Bo dla niej to nie są tylko pieniądze - dla niej to jest szansa na życie jej córeczki. Rodzina, przyjaciele – to za mało, żeby pokonać nowotwór. Potrzebuje nas - ludzi, których nawet nie zna, przed którymi sto, tuląc swój największy skarb i prosząc o ratunek, żeby uśmiech Laury nie pozostał tylko wspomnieniem, a ona cieniem, którego ślad zniknie wraz ze zmianą pościeli w szpitalnym łóżeczku...

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki