Mama - najważniejsza osoba walczy z rakiem. Przegrana nie wchodzi w grę - pomocy!

Leczenie nierefundowanym lekiem - 6-miesięczna terapia
Zakończenie: 21 Lutego 2020
Opis zbiórki
Zawsze była kobietą pełną sił, energii i optymizmu. Wszystko do momentu, kiedy jej życiem zawładnął rak. Odebrał energię, zniszczył plany na przyszłość. I spowodował, że życie stanęło pod znakiem zapytania.
To już 8 lat walki z rakiem. Niektórzy mówią, że mama ma duże szczęście, bo wciąż może podejmować rękawice i wyrywać kolejne kartki z kalendarza. Nikt jednak nie wie, jak to jest, kiedy budzisz się rano i nie masz siły. Ledwo unosisz powieki, a już wiesz, że to będzie stracony dzień. Bo chemioterapia ratuje życie, ale przy okazji powoduje w coraz słabszym organizmie ogromne spustoszenie.
Pierwsza diagnoza była dla nas jak grom z jasnego nieba. Byliśmy przekonani, że emerytura będzie dla niej czasem, kiedy w końcu będzie mogła zająć się swoimi pasjami, częściej spędzać z nami czas. Planów było mnóstwo. Niestety, życie zdecydowano za nas. Pierwsza diagnoza, informacja, że w ciele mamy rozprzestrzenia się rak, zrujnowała uporządkowany świat… Strach przekształcił się w potrzebę działania, poszukiwania ratunku. Operację postrzegaliśmy jako szansę na zdrowie, na to, by raz na zawsze pokonać raka. Wycięcie guza to za mało. Chemioterapia, cykl za cyklem była miarą naszej nadziei, która pojawiała się i znikała. Nasze życie zaczęło toczyć się w cieniu onkologicznych procedur. Ciężko zliczyć ile razy powtarzaliśmy “będzie dobrze” - do siebie, do innych. Robiliśmy wszystko, by przegonić wizję śmierci, która czaiła się na życie mamy.
W tym wszystkim najważniejsza była ona. Mama. Czasem patrzyła na nas z troską jakby zastanawiała się, czy jeśli przegra damy sobie radę. A my nie mogliśmy pozwolić na to, by się poddała. Nawet w najgorszych momentach przez łzy mówiliśmy, że to nie koniec. Słowa, że najgorsze już za nami, przyjęliśmy z ulgą. Wreszcie mogliśmy zacząć wszystko na nowo. Uwierzyliśmy, że to cud. Radość trwała krótką chwilę, bo dosłownie kilka miesięcy później usłyszeliśmy, że to, co mieliśmy nadzieję pożegnać na zawsze wróciło.
Przerzuty - ta informacja dosłownie zwaliła nas z nóg. Dużo czasu zajęło nam przyjęcie do wiadomości tego, że nieunikniony będzie powrót. Szczególnie że dostępne leczenie stopniowo się wyczerpało… Nie mamy już innych możliwości leczenia. Każda chemia wykańcza Mamę bardziej. Powoduje, że ledwo mówi, codzienne czynności sprawiają jej coraz większy problem. Nie wiemy, jak długo jej organizm udźwignie ten ciężar, nie wiemy jak długo zniesie to leczenie. Musimy działać, by zapobiec tragedii, ale jedyną możliwością jest potwornie drogie leczenie. To terapia ostatniej szansy, jedyna nadzieja na to, że sytuacja może się poprawić. Ostateczne pokonanie choroby jest w zasięgu ręki, ale by to było możliwe potrzebujemy Twojej pomocy! Wyciągnij do nas dłoń - ratuj ją!
Ta walka trwa już 8 lat. Jest potworna. Odbiera siły nie tylko Mamie, ale całej rodzinie… My wszyscy jesteśmy chorzy, bo każdy z nas codziennie żyje nadzieją. Nie mamy już nic więcej. Ratunek dla Mamy będzie świątecznym cudem. Momentem, w którym wiara wróci, a życie znów stanie się normalne. Z dala od onkologii, bólu, cierpienia.
_____
Dobro, które przekazaliście, by wesprzeć Mamę w walce, nie przepadnie. Całą Rodziną podjęliśmy decyzję o przekazaniu środków ze zbiórki na leczenie osoby, która zmaga się z nowotworem i może jeszcze wygrać życie. Jeszcze raz dziękujemy za Waszą pomoc!