Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Nie pozwól mi przegrać ze śmiercią...

Mariola Dąbrowska-Macii
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

roczne leczenie lekiem Ibrance (Palbociclib)

Organizator zbiórki: Fundacja Siepomaga
Mariola Dąbrowska-Macii, 48 lat
Warszawa, mazowieckie
rak piersi
Rozpoczęcie: 11 Października 2017
Zakończenie: 11 Marca 2018

Opis zbiórki

Tak bardzo chcę żyć, chociaż rak ma inne plany. Nie mogę dać mu wygrać, bo stawka jest zbyt wysoka. Nie mogę pozwolić sobie na chwilę oddechu, słabszy dzień czy płacz w poduszkę, chociaż tak często moje ciało rozrywa ból. Boję się, mimo że staram się ukryć strach. Przecież nowotwór tylko na to czeka - poddaj się, a Cię zabije. A ja przecież nie chcę umierać… Walczę o każdy dzień, gdzie będzie chociaż mniej bólu. Teraz leczę się hormonami. Pomagają, ale zaraz mój organizm może przestać na nie reagować. A jeśli tak się stanie, nie zostanie mi żaden ratunek… Moją ostatnią szansą jest lek Palbociclib. Ale nie stać mnie nawet na miesięczną terapię… Zostają więc hormony i modlitwa, by wytrwać. Bardzo chcę żyć, dlatego dzisiaj musiałam pokonać wstyd i proszę Was o pomoc. Bez Was nie dam rady…

Z guzami w piersiach borykam się od lat. Odkąd osiągnęłam pełnoletność, musiałam stale być pod kontrolą lekarzy. Wkłókniako-mięsaki nie są z pozoru groźne, ale trzeba sprawdzać, czy nie dzieje się z nimi nic złego. Dwa razy nawet podjęto decyzję o ich usunięciu, ale… odrosły. Nie było więc sensu kroić mnie w nieskończoność, skoro na miejsce wyciętego guza za chwilę wyrastały kolejne. Pozostało czekać i trzymać rękę na pulsie. Tak żyłam przez lata, a towarzysząca mi choroba stała się czymś tak naturalnym, jak oddychanie. Nie myślałam o tym, że żyję na tykającej bombie, która w końcu wybuchnie, zabierając mi dosłownie wszystko…

Mariola Dąbrowska-Macii

Niedawno zauważyłam, że spuchła mi ręka. W tym samym czasie wyczułam guz pod pachą. Wiedziałam już, że nie jest dobrze… Badanie USG, kamienna twarz lekarza i słowa, których podświadomie bałam się całe życie, a teraz w końcu zostały wypowiedziane i mój świat runął. Usłyszałam: “Ma pani raka”. Później okazało się, że ten guz, którego nie kazali usuwać, który był ze mną przez te wszystkie lata, stał się złośliwy.

W centrum onkologii mieli mi pobrać wycinek guza do badań. Czekałam z duszą na ramieniu na wynik. Dwa tygodnie dłużyły się jak lata, a gdy w końcu poszłam go odebrać, przeżyłam szok - lekarz nie trafił w guza, trzeba było powtórzyć biopsję. Kolejne dwa tygodnie czekania i w końcu diagnoza - rak piersi z przerzutami do węzłów chłonnych i kości. To, co wcześniej wzięłam za zwykły ból korzonków, okazało się nowotworem… Gdy poszłam po wynik, zostałam już w szpitalu. Był 2 sierpnia, zaledwie dzień wcześniej rozpoczęłam nową pracę, a już musiałam iść na zwolnienie. Zaczął się najgorszy okres mojego życia…

Lekarze podjęli decyzję o radioterapii. To był horror i do dzisiaj zastanawiam się, jak w ogóle to przetrwałam. Wymioty i nieustanny ból nie były najgorsze. Doszły napady padaczki, nad którymi nie sposób było zapanować. Czułam, miałam świadomość tego, że coś się ze mną dzieje, ale nie byłam w stanie tego powstrzymać. Tak jak wtedy, gdy salowa wiozła mnie na badanie. Siedziałam na wózku inwalidzkim w oczekiwaniu na swoją kolej, gdy nagle poczułam się bardzo źle. Wymiotowałam, a moje ciało telepało się w konwulsjach. Najgorsze było to, że ludzie dookoła mnie nie zrobili nic… Pamiętam, że przybiegła salowa, zabrała mnie jak najszybciej i rzuciła tylko przez ramię: “Rozejdźcie się, to nie teatr!”.

Ból jest zły, ale rak to także inne aspekty, o których głośno się nie mówi. Upokorzenie, gdy nie panujesz nad sobą, depresja, poczucie beznadziei i samotności, mimo że wokół kochający ludzie… Przeszłam radioterapię (5 frakcji na odcinek szyjny i 6 lędźwiowy), rak zaczął odpowiadać na hormony. Zamiast więc wyniszczającej chemioterapii, która nie dawała żadnej gwarancji, podjęto decyzję o terapii hormonami. Musiałam przejść też zabieg usunięcia jajników, żeby rak nie miał szans się rozwijać… Nagle, z dnia na dzień przeszkłam menopauzę. To ogromny szok dla organizmu i psychiki. Mogłabym się załamać, ale przecież nadal żyłam!

Mariola Dąbrowska-Macii

Po upływie 1,5 miesiąca wróciłam do pracy. Jestem na okresie próbnym, który wkrótce się kończy i boję się, co będzie dalej. Już teraz nie starcza mi na leczenie… Ale nie mogę rezygnować, praca trzyma mnie przy życiu - tam jestem pracownikiem, jednym z wielu. Gdy tylko przekroczę próg domu staję się na powrót kobietą, która ma raka. Chociaż kilka razy dziennie biegam do łazienki, bo wymioty nie pozwalają mi funkcjonować, wolę być w pracy, niż położyć się w domu i czekać… No właśnie, na co? Na śmierć? A ja nie chcę umierać…

Tydzień temu miałam robiony rezonans. Wczoraj odebrałam wyniki - guzy, które mam u podstawy czaszki, uległy zmniejszeniu! To znaczy, że terapia działa! Ale lekarze nie są optymistami - boją się o uodpornienie, wtedy rak nie zareaguje na hormony. Jest na to sposób. Lek Palbociclib wyeliminuje ryzyko odrzucenia, pozwoli mi dokończyć terapię, da mi szansę! Powinnam go już brać dawno, ale nie mam pieniędzy, a lek nie jest refundowany…

Mój mąż zmarł, więc teraz jestem sama. Mogę liczyć na moich bliskich, ale ani moi rodzice, ani przyjaciele nie są w stanie kupić leku, który pomoże mi walczyć z rakiem. Nigdy o nic nie prosiłam, zawsze starałam się być silniejsza i pokonywać wszystkie przeszkody, które podkłada mi pod nogi los. Ale teraz nie mam innego wyjścia, a nie jestem gotowa, by umrzeć. Gdyby nie moja przyjaciółka Ola, nie odważyłabym się nawet na ten apel. Ona tak o mnie walczy, nie wierzy, że umrę. Więc i ja muszę schować wstyd i prosić o pomoc.

Będę walczyć do końca - to mogę Wam obiecać. Nie dam się rakowi tak łatwo, trafił na złego przeciwnika! Chociaż pada cios za ciosem, a z każdym kolejnym trudniej się podnieść, będę starała się wygrać. Ale bez Waszej pomocy będzie to niemożliwe… Proszę, dajcie mi nadzieję, że to jeszcze nie koniec...

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki