Rak pojawił się niespodziewanie, ale ja się nie poddam! Potrzebuję pomocy!

Operacja resekcji guza trzustki w Niemczech, badanie molekularne guza
Zakończenie: 17 Lutego 2021
Opis zbiórki
Proszę, ratuj! Moje życie wyceniono na prawie 300 tys. zł...
To się stało na początku lutego, niedawno i nagle. Cieszyłam się życiem młodej babci, mamy w kwiecie wieku, byłam spokojna i szczęśliwa. Z dnia na dzień pojawiły się niepokojące objawy (podobne jak przy żółtaczce). Wizyta w szpitalu, badania i od razu słowa lekarza, że nie wygląda to dobrze. Kolejne diagnozy potwierdziły najgorsze - nowotwór trzustki. Rozpoczęłam dramatyczną walkę z czasem.
Zaczęliśmy z dziećmi szukać rozwiązania, by znaleźli się lekarze, którzy podejmą się operacji. W Polsce zapukaliśmy do wszystkich możliwych drzwi - Warszawa, Katowice, Wrocław. Z uwagi na to, że nowotwór trzustki jest ekstremalnie trudnym przeciwnikiem do pokonania, za każdym razem otrzymywaliśmy podobną odpowiedź i szybko stało się jasne, że szansy trzeba szukać za granicą. Udało się znaleźć klinikę w Heidelbergu, która podjęła się leczenia. Według powszechnych opinii to najlepsze takie miejsce Europie.
Była radość, pojawiła się nadzieja, ale potem znów przyszło załamanie. Jako rodzina wysupłaliśmy wszystkie możliwe oszczędności, żeby zapłacić za moją operację w Niemczech, ale w jej trakcie okazało się, że pojawiły się przerzuty na otrzewnej (niewielkie, niewidoczne na wynikach badań tomografem i rezonansem) i zabieg został przerwany. Niemieccy specjaliści uznali, że lepiej będzie, jeżeli najpierw przejdę chemioterapię w Polsce, która spowoduje zmniejszenie guzów i przygotuje mnie do ponownej operacji. To się jednak kolejny raz wiąże z ogromnymi kosztami i nie stać nas po prostu na jeszcze jeden tak ogromny wydatek w krótkim czasie. Dlatego uruchomiliśmy tę zbiórkę i prosimy o pomoc!
Świat, który znaliśmy do tej pory, na naszych oczach z powodu koronawirusa przestaje istnieć. Nic już nie jest takie, jakie było jeszcze w styczniu, a w to wszystko wplątuje się jeszcze nieszczęsna choroba, która niszczy moje zdrowie, ale też ma brutalny wpływ na całą naszą rodzinę. Z powodu epidemii nie możemy się zobaczyć w szpitalu, pozostaje telefon i komunikatory internetowe. Strach miesza się z samotnością, a na to wszystko przychodzi mi jeszcze prosić Was o wsparcie...
Chemioterapia powinna rozpocząć się “na dniach” i potrwa około 3 miesięcy, a to by znaczyło, że kolejna operacja może odbyć w lipcu. Tyle mam czasu, żeby kupić dla siebie tę ostatnią szansę… Na pierwszą operację przeznaczyliśmy oszczędności życia całej rodziny. Na drugą już nie mamy środków. Lekarze mówią, że trzeba walczyć. Jesteśmy z bliskimi razem i wierzymy, że się uda. Ale bez pomocy finansowej nie będę mogła przejść kolejnej operacji i pozostanie mi już jedynie odliczanie dni do smutnego końca...
Ola z rodziną