Guz w główce Olka odrósł już czwarty raz! Konieczna jest zmiana leczenia!

Protonoterapia w niemieckiej klinice w Monachium
Zakończenie: 20 Lipca 2018
Opis zbiórki
Jesteśmy po czwartej wznowie nowotworu! Guz w głowie Olka rośnie w szybkim tempie, a ja, matka, stoję pod ścianą. Moje dziecko przeszło już trzy operacje. Za każdym razem guz był wycinany z marginesem, czyli zdrową tkanką mózgową. Dzisiaj nie możemy sobie już na to pozwolić – każdy taki ubytek to cofnięcie się w rozwoju i zagrożenie dla życia Olka...
Nasz ratunek czeka w Monachium. Tam możliwe jest nieoperacyjne usunięcie guza za pomocą protonów. Jestem tu, by poprosić Cię o pomoc. Bez niej nie zdołam zapłacić ceny za życie mojego dziecka…
Już trzy razy zabierano Olka na blok operacyjny. Za każdym razem zostawałam sama na korytarzu szpitala ze łzami w oczach, przerażeniem i jednym uporczywym pytaniem w głowie – czy Olek do mnie wróci? Trzy razy oddawałam go w ręce lekarzy, modląc się, by nie doszło do żadnego błędu i myśląc o każdym ruchu ręki chirurga. Godziny dłużyły się w nieskończoność, a każdy szmer przy drzwiach sali operacyjnej wywoływał paraliż.
Za każdym razem Olek wracał do mnie cały i, choć czułam z tego powodu ulgę, rozpacz wcale nie znikała. Widziałam przecież swojego małego synka na szpitalnym łóżku, z wielkim opatrunkiem na głowie, bladego i wycieńczonego po operacji, a moje serce rozpadało się na najdrobniejsze kawałki…
Oluś urodził się z genetyczną chorobą NF2 (Nerwiakowłókniakowatość typu 2). Co to oznacza? W głowie mojego synka wykryto niezłośliwy guz mózgu (oponiak), który odrasta średnio raz w roku! Za każdym razem po operacji pojawia się nadzieja, która znika po kilku miesiącach wraz ze słowami lekarza: “guz odrósł do pierwotnych rozmiarów”. Za każdym razem guz wycinany jest z fragmentem zdrowej tkanki mózgu. Oprócz tego u Olka pojawiają się nerwiaki – w brzuszku, na plecach i uszach, co w przyszłości może doprowadzić do utraty słuchu.
Diagnozę poznałam 3 lata temu, kiedy zauważyłam, że synkowi zaczyna zezować oczko. Wszystko przez guza, który w tym czasie rósł w jego głowie i uciskał na nerwy. W Polsce nie pozostaje nam nic innego, niż inwazyjna operacja. Chemioterapia nic nie da, a jedyny ośrodek w Polsce, w którym stosowana jest protonoterapia, leczy tylko dorosłych.
Każda kolejna operacja to coraz większa szkoda dla mózgu Olusia i coraz większe zagrożenie dla jego życia. Teraz czekałaby nas już czwarta... Na szczęście w Monachium istnieje szansa, by uratować jego mózg poprzez leczenie protonami, które wiązkami protonowymi rozkruszają guza, nie szkodząc przy tym pozostałej części mózgu.
Nie mogę ryzykować życia Olusia. Muszę zrobić wszystko, by uratować jego mózg i pozbyć się guza w najmniej inwazyjny sposób. Razem z kwalifikacją do kliniki w Monachium otrzymałam jednak kosztorys – ponad 130 tysięcy za życie mojego dziecka. Czy pomożesz mi zapłacić tą najważniejszą cenę?