Śmierć chce zabrać nasze dziecko! Prosimy, ocal życie Sary...

Sara Popielarska
Cel zbiórki:

Leczenie guza mózgu: chemioterapia i immunoterapia w klinice IDOI w Monterrey

Organizator zbiórki: Fundacja Siepomaga
Sara Popielarska, 8 lat
Białośliwie, wielkopolskie
Glejak mózgu IV stopnia
Rozpoczęcie: 18 Grudnia 2018
Zakończenie: 18 Stycznia 2019

Rezultat zbiórki

Szanowni Darczyńcy,

chcemy jako rodzice Sary z wielkiego serca podziękować za okazane wsparcie finansowe na ostatniej zbiórce, która zakończyła się sukcesem w styczniu 2019 r. Dzięki Wam mogliśmy odbyć 10 zabiegów w Monterrey. Leczenie w Meksyku działa, czego efektem jest zmniejszenie się guza. Samopoczucie Sary znacznie się poprawiło. Funkcjonuje prawie jak zdrowe dziecko, aż miło popatrzeć, mając w pamięci stan, w którym właściwie przestała chodzić, jeść, pić i mówić.

Sara Popielarska

Nauczyciele są zaskoczeni, że ma takie chęci do nauki mimo choroby. Walka o życie naszej Sary trwa i musimy ją wygrać. Niestety środki finansowe na koncie Sary wyczerpały się. Nie jesteśmy w stanie sami sfinansować kosztów nawet jednego zabiegu. Dlatego prosimy Was, w większości pewnie rodziców swoich dzieci, o pomoc w ratowaniu życia naszej córki. 

Pomóżcie nam kontynuować walkę ze śmiercią o naszą córkę. Prosimy o wsparcie finansowe, a także modlitwę, abyśmy w tej walce wytrwali i wygrali. Niestety nie jest łatwo, ale głęboko w sercu wierzymy, że nam się uda. 

Link do kolejnej zbiórki: KLIK

Za wszystko dziękujemy!


Opis zbiórki

Mamy czas tylko do połowy stycznia! Złośliwy nowotwór, guz, który chce nam ją odebrać - musimy go powstrzymać, nim zabije naszą córeczkę! Horror każdego rodzica stał się naszą codziennością. Zaczął się trzy miesiące temu diagnozą, że w główce Sary zagnieździł się glejak wielopostaciowy w IV, najgorszym stopniu złośliwości. W Polsce wyczerpali już wszystkie możliwości… Jedyna szansa na ocalenie życia naszego dziecka czeka w Monterrey w Meksyku. Jeśli jak najszybciej nie zaczniemy tam leczenia, śmierć zabierze naszą córeczkę! Proszę o pomoc, bo nie mamy innej nadziei…

Sara Popielarska

6 września 2018 rok - ten dzień zaczął się zwyczajnie, jak setki innych. Jednak miał okazać się zupełnie inny, najgorszy w naszym życiu… Dostałam wiadomość z przedszkola, że Sara bardzo źle się czuje. Gdy dotarłam na miejsce, córeczka skarżyła się na ból głowy i brzucha, była tak słaba, że nie mogła ustać na własnych nóżkach! Lekarz od razu skierował nas na tomograf głowy. Dzień później już pędziliśmy do Kliniki Onkologii i Hematologii w Poznaniu. Rezonans magnetyczny szybko dał nam odpowiedź, dlaczego stan Sary tak gwałtownie się pogorszył. Gdy lekarz przyszedł nam o tym opowiedzieć, miałam wrażenie, że tracę grunt pod nogami…

Nieoperacyjny guz pnia mózgu - śmiertelne zagrożenie! Jak to się stało, że rósł tak niepostrzeżenie? Pierwsze objawy dał dopiero pod koniec sierpnia tego roku - Sarę bolał brzuszek, miała problemy z równowagą, z przełykaniem. Sądziliśmy, że to nic groźnego, ostatecznie szybko przeszło. To była jednak cisza przed burzą. Kilka dni później nasz świat zmienił się o 180 stopni - z ciepłego, bezpiecznego domu rak wyrwał nas i umieścił w onkologicznym świecie, gdzie rodzice i lekarze walczą o życie tych najbardziej bezbronnych…

Sara Popielarska

Lekarze od razu podjęli decyzję o założeniu zastawki korowo-otrzewnej. Niestety, to tylko pogorszyło sytuację. Nastąpiła progresja, rak zaatakował z całą mocą, a my tylko mogliśmy modlić się i przełykać łzy bezsilności… Sara przestała chodzić, siedzieć, przełykać, mówiła bardzo wolno i z trudem. Trzeba było działać szybko, córeczka kolejny raz trafiła na stół operacyjny, gdzie założono jej port naczyniowy. Tego samego dnia Sara dostała pierwszą dawkę chemii.

Od tego czasu minęły już trzy miesiące. To wystarczyło, byśmy już zapomnieli, czym jest spokojne życie, bez strachu o to, czy kolejny dzień nie będzie naszym ostatnim… Tak łatwo stracić wszystko, przewartościować życie i dostrzec, że wcześniejsze problemy były zaledwie błahostkami…

Sara Popielarska

Sara poddawana jest obecnie radioterapii, która skończy się 6 stycznia. To jedyne, co lekarze w Polsce mogą nam zaproponować. Rokowania są tragiczne, dają nam ok. 20% szans na przeżycie… Wiemy jednak, że to nie koniec, że nasza historia dopiero się zaczyna. Szukaliśmy ratunku wszędzie, chociaż cienia nadziei, że Sara przeżyje. Znaleźliśmy go w Meksyku, w klinice onkologicznej w Monterrey gdzie stosują nowatorską metodę leczenia guzów mózgu. Sara się do niej zakwalifikowała!

Chemioterapia celowana i immunoterapia, niedostępna nigdzie indziej na świecie - to nasza ostatnia szansa. Musimy jak najszybciej rozpocząć leczenie, które wstępnie obejmuje 4 cykle w miesięcznych odstępach. Warunkiem ocalenia życia naszej córeczki są ogromne pieniądze, których nie mamy...

Musimy być w klinice w Monterrey już 26 stycznia!

Dzieci, które trafiły do tej kliniki nadal żyją, walczą, choć w naszym kraju nie miały żadnych szans. Dlatego wiemy, że właśnie tam pozwolą naszej córeczce stanąć do walki z rakiem! Cały czas wierzymy, że pokonamy raka… Sara chciałaby wrócić do przedszkola, do swojego pokoiku, do przyjaciół. Nie rozumie, dlaczego tak cierpi, dlaczego ciągle boli, nie może chodzić, mówić, jeść. Jak wytłumaczyć 6-latce, że umiera?! Nie, nie pogodzimy się z tym, nie możemy pozwolić, by rak nas rozdzielił... Prosimy, pomóżcie ratować naszą córeczkę!

Ania, mama Sary

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki