

To piekło, przez które nikt nie powinien przechodzić❗️ Proszę, uratuj moje dziecko❗️
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, pomoc w trudnej sytuacji życiowej
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
1 Stały Pomagacz
Dołącz- Stephanie Casallas Muñozzaczyna wspierać co miesiąc
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, pomoc w trudnej sytuacji życiowej
Opis zbiórki
Remisja trwała krótko. Próbując się wyleczyć, pokonać śmiertelną chorobę, przeszliśmy przez piekło. Dziś jego bramy znowu się przed nami otwierają… Weronika od roku walczy o życie ze straszną chorobą – rakiem splotu naczyniówkowego. Ale to i tak nie jest najstraszniejsze! Córka ma mutację genu Tp53, który sprawia, że jej organizm się nie broni. Nie niszczy komórek rakowych.
A zaczęło się od bólu głowy. Weronika źle się czuła, nie miała siły iść do szkoły, wymiotowała… Z początku lekarze podejrzewali zwykłe zatrucie. Kiedy nie mijało przez 3 tygodnie, pojechaliśmy na SOR. I tam zapadł wyrok.
Potem też dowiedzieliśmy się o mutacji genu. Organizm Weroniki nie rozpoznaje komórek rakowych i nie niszczy ich. Dlatego lekarze podjęli decyzję o rezygnacji z radioterapii i zdecydowali się na autoprzeszczep z naprawdę silną dawką chemii.
Córeczka przeszła 6 kuracji, a potem w październiku odbył się przeszczep. To było okropne... Nie życzę nikomu, by musiał coś takiego oglądać, a co dopiero przejść. 23 listopada wypisano nas do domu. Nastąpiła remisja, Już miało być dobrze, już myślałam, że znowu będę oddychać bez strachu o moje dziecko.

Ten stan trwał 4 miesiące. Kontrolny rezonans 13 marca wykazał nawrót. Drugą, pilną operację Weronika przeszła 21 marca, ponieważ guz miał już ponad centymetr! Ten potwór w głowie mojej córki rósł nieprzerwanie, nie robiąc sobie nic nawet z agresywnego leczenia.
Teraz zostało pytanie: „Co dalej?” Przeszczep nie zadziałał, chemioterapia też nie… Koło się zatoczyło i lekarze znów wspominają o radioterapii, ale wiem, że przy tym zespole genetycznym może ona przynieść więcej szkody niż skuteczności. Dlatego szukam dalej, nawet za granicą. Wszystko, by uratować moje dziecko.
Weronika jest dzielna. Kiedy coś ją boli, mówi, że to „tylko troszkę", że „wszystko w porządku". Nie przyzna się, nie powie, jak bardzo jest źle, bo nie chce, żebym też była smutna. Ale widzę, że jest jej trudno. Płacze, mówi, że chce do domu, że spędziła już wystarczająco czasu u lekarzy. Stara się być silna, ale jak silna może być kilkunastoletnia dziewczynka w walce z nowotworem? Nasze piekło wciąż trwa. Wyrwanie się z niego było drogą tam i z powrotem.
Dlatego z całego serca proszę o Twoją pomoc. Musiałam zrezygnować z pracy, by być przy dziecku, a w tym czasie młodszą córką zajmuje się jej ciocia. Nie dam rady sama wyrwać Weroniki ze szponów nowotworu, a jeśli uda się znaleźć ratunek, jego koszty mogą być równie przerażające jak widmo choroby...
Mama Weroniki
- Iwona20 zł
Trzymaj się
- Wpłata anonimowa100 zł
- 20 zł
❤️
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa10 zł