Adaś traci wzrok, pochłania go ciemność... Potrzebna Twoja pomoc!

operacja oczu w Massachusetts Eye and Ear - kontynuacja leczenia
Zakończenie: 7 Maja 2019
Opis zbiórki
Nasz mały synek żyje w mroku, a my robimy wszystko, by go stamtąd wydostać! Adaś nie widzi… Arcyrzadka wada genetyczna sprawiła, że niemal w całości utracił wzrok. Lewe oczko jest zupełnie ślepe, Adaś nigdy nic nim nie zobaczy… Prawe jednak wciąż może widzieć… Po serii operacji pojawiła się reakcja na światło! W połowie maja znów musimy być w szpitalu w USA – jedynym miejscu na świecie, w którym mogą uratować wzrok naszego synka… Mamy mało czasu… Znów musimy prosić o Waszą pomoc, bo inaczej Adasia na zawsze pochłonie ciemność!
Gdy widzimy, jaki piękny jest świat, ogarnia nas nie zachwyt, lecz rozpacz – czy nasz mały synek kiedykolwiek też to zobaczy? Za oknami wiosna… Adaś czuje ciepłe powietrze na buzi, słyszy melodyjny śpiew ptaków… Nie widzi jednak błękitu nieba, zielonych listków na gałęziach drzew, białych stokrotek migoczących w trawie… Nie widzi nic. Nie wie nawet, jak wyglądają nasze twarze. Zna je tylko dzięki dotykowi swoich małych rączek… Nie widzi naszych oczu, wpatrzonych w niego z miłością i z troską… Dzieci przecież boją się ciemności… A to właśnie ona jest światem Adasia.
Urodził się zupełnie zdrowy – nasz ukochany synek, nasze światło, nasze szczęście. A potem coś zaczęło się dziać. Coś złego… Adaś nie patrzył na zabawki, nie skupiał na nas wzroku… Jego oczka błądziły gdzieś daleko… Pediatrzy wmawiali nam, że wszystko w porządku. Diagnoza, która przyszła później, dosłownie nas zmiażdżyła. Adaś ma rzadką wadę genetyczną, która powoduje zmiany w ciele szklistym, części oka odpowiedzialnej za chronienie siatkówki i wytwarzanie obrazów... Rozsadziły one oko od środka i doprowadziły do nieodwracalnego odwarstwienia siatkówki. Lekarze zainterweniowali zbyt późno. Adaś na zawsze wzrok w lewym oczku…
Nie zdążyliśmy nawet otrząsnąć się po tej tragedii, gdy przyszła kolejna – zmiany odkryto też w drugim oczku. Mieliśmy wybór – albo pogodzić się z tym, że nasz syn będzie niewidomy albo walczyć! Przestaliśmy spać, nie liczyło się nic poza jednym – szukaniem ratunku… Konsultowaliśmy się z najlepszymi klinikami okulistycznymi na całym świecie. Pokierowano nas w jedno miejsce - Massachussets Eye & Ear w Bostonie, miejscu, gdzie ratuje się dzieci przed ciemnością. Adaś miał tam jechać tylko na badanie… Okazało się jednak, że stan jest na tyle poważny, że konieczna była operacja. Gdyby nie natychmiastowa interwencja lekarzy, doszłoby do amputacji oczka. Było w tak tragicznym stanie… A brak oczka to potworne zagrożenie – czaszka rośnie, a puste miejsce, w którym powinno być oczko, powoduje jej deformację… Uszkodzeniu może ulec mózg, może dojść do upośledzenia… W ostatnim momencie uratowali Adasia przed najgorszym!
Za nami 4 wizyty w USA… Lewe oczko udało się uratować przed amputacją. Jest bezpieczne! Trwa walka o prawe oczko, które wciąż może widzieć! Jesteśmy na dobrej drodze – pojawiła się reakcja na światło, co potwierdzają również lekarze w Polsce… Udało się też dokonać tego, co wydawało się niemożliwe - siatkówka w prawym oczku przykłada się, jest cała, nieuszkodzona! Adaś reaguje na zmieniające się natężenie światła, na zmieniające kolor i świecące zabawki i kontrastowe czarno-białe przedmioty… To ogromny sukces! Jeśli leczenie będzie kontynuowane, Adaś ma szansę widzieć! Jeśli jednak nie uda nam się uzbierać środków na kolejną wizytę, Adaś nigdy nic nie zobaczy!
W połowie maja znów musimy być w Bostonie. Najpierw Adasia czeka badanie oczek pod narkozą, które da odpowiedź, co dalej. Przez te kilka miesięcy przerwy oczko miało się zregenerować. Jeśli będzie dobrze, lekarze przeprowadzą kolejną operację, mającą sprawić, że siatkówka przyłoży się dalej, a oczko zacznie lepiej widzieć!
To dzięki Wam walka o wzrok naszego synka trwa… To dzięki Wam pojechaliśmy do USA. Dziś prosimy o pomoc, by Adaś mógł się tam leczyć dalej. Szpital w Bostonie to jedyne miejsce, w którym mogą leczyć Adasia. W Polsce nie funkcjonuje nawet taka jednostka chorobowa, jaką rozpoznano u Adasia. Ne znamy ani jednego zdiagnozowanego przypadku choroby siatkówki o podłożu mutacji genu LRP5.
Wzrok naszego synka, jego życie, jego przyszłość – wszystko jest w Waszych rękach… Jesteśmy w stanie prosić, błagać, krzyczeć o pomoc… Możecie podarować Adasiowi szansę na to, by widział, na to, by normalnie żył! To od Was zależy, czy Adaś kiedykolwiek zobaczy nasze twarze, zieleń lasu, błękit nieba, czy zobaczy kolory, czy też będzie żyć w świecie mroku, niesamodzielny, prowadzony w ciemności przez zapachy i dźwięki… Czy nauczy się czytać i będzie mógł sam zobaczyć te dobre słowa, nauczyć się imion tych wszystkich ludzi, którzy sprawili, że może widzieć.
Wiemy, że ostatnią rzeczą, jaką można zrobić, to stracić nadzieję... Wierzymy jednak, że Adaś ma Was, swoich wirtualnych wujków i ciocie, dzięki którym nigdy tej nadziei nie straci… Prosimy o pomoc, by Adaś przeszedł kolejną operację. Tak bardzo chcemy, by nasz synek po prostu nas zobaczył…