
Młoda matka i dramatyczna walka z guzem mózgu❗️Ratujemy Agnieszkę!
Cel zbiórki: Leczenie w Niemczech w Kolonii - szansa na pokonanie glejaka
Cel zbiórki: Leczenie w Niemczech w Kolonii - szansa na pokonanie glejaka
Opis zbiórki
Mam 23 lata, dwuletniego synka, męża i… guza mózgu. Od kiedy wiem, że jestem śmiertelnie chora, każdy dzień traktuję jak święto. Mój guz jest nieoperacyjny. Chemio i radioterapia na razie nie przynoszą żadnej poprawy. Jeśli rak wygra, mój synek będzie pamiętał mnie tylko ze zdjęć i opowiadań.
Rozpaczliwie szukam ratunku, a on może przyjść z Niemiec. To tam lekarze dają mi szansę na pokonanie choroby. Proszę Cię o pomoc, bo wiem, że kolejnej szansy mogę nie doczekać…

Kiedy leżę w szpitalu, właściwie nie widuję synka. Nie chcę, żeby odwiedzał mnie na onkologii. Ten oddział to nie miejsce dla 2-latka. Jest tu za dużo strachu i rozpaczy. Rak rozdzielił już naszą rodzinę, a teraz wyciąga ręce po więcej – po moje życie!
Nowotwór długo nie dawał o sobie znać. Aż do pewnej nocy w październiku ubiegłego roku. Dostałam wtedy ataku padaczki. Nie wiedziałam nawet, że ją mam – rano nic nie pamiętałam. Kiedy mąż powiedział mi o wszystkim, od razu pojechaliśmy do szpitala. Z rezonansu wynikło, że mam „coś” na pniu mózgu. Konieczne były jednak dalsze badania. Wykonano biopsję. Po trzech tygodniach przyszedł wynik – glejak III stopnia na pniu mózgu. Nieoperacyjny! Mając 22 lata, otrzymałam wyrok śmierci…
To był grudzień 2018 roku. Kiedy wszyscy dookoła przygotowywali się do Świąt, ja siedziałam w gabinecie lekarza i słuchałam o rokowaniach. Myślałam o swojej rodzinie i wiedziałam, że czeka nas długa rozłąka. Zaczęła się moja walka o życie. O to, bym dalej mogła być mamą dla Błażejka.
Wraz z początkiem nowego roku rozpoczęłam radioterapię i chemioterapię. Przez półtora miesiąca nie wychodziłam ze szpitala. Z synkiem rozmawiałam tylko przez internet. Tylko tak mogłam go zobaczyć. Obecnie jestem w trakcie piątego cyklu chemioterapii Jest trochę łatwiej, bo przyjmuje ją w domu. Są obok mnie synek i mąż, a to daje mi jeszcze więcej sił do walki.

Ostatni rezonans pokazuje, że mimo leczenia, guz stoi w miejscu. Nie powiększył się ani nie zmniejszył. Niestety jest nieoperacyjny, więc nie można go wyciąć. Ta bomba nadal tyka… Moją ostatnią nadzieją jest immunoterapia w Niemczech w klinice w Kolonia. Wysłałam swoją dokumentację do kliniki i czekam na wycenę leczenia. Wiem, że cena za moje życie będzie ogromna, dlatego muszę zacząć zbierać pieniądze już teraz.
Chcę patrzeć, jak mój synek dorasta. Chcę go wychować, ale żeby tak było, muszę żyć. Moja historia nie może się tak skończyć. Chwytam się każdej szansy, by pokonać nowotwór. Jestem tu, by poprosić Cię o pomoc. Tylko z Tobą mogę walczyć o swoje życie – o to, by zostać z synkiem.
Agnieszka
- Piotr10 zł
Będzie dobrze
- Piotr5 zł
Będzie dobrze
- Wpłata anonimowa200 zł
- Justyna50 zł
Wierzymy ze sie uda
- Piotr5 zł
Będzie dobrze
- Wpłata anonimowa100 zł