Oddalić widmo amputacji – pomagamy Agnieszce!

Roczna rehabilitacja oraz zapas leków dla Agnieszki
Zakończenie: 1 Maja 2020
Rezultat zbiórki
Kieruję swoje słowa do wszystkich darczyńców, którzy swoim wsparciem pomogli mi w odciągnięciu chwili fatalnych skutków miażdżycy i Trombofilii. Dzięki Wam choroba zatrzymała się i wyćwiczyłam kilkadziesiąt kroków dłużej, które mogę przejść. Idę powoli, ale uparcie. Jestem Wam bardzo wdzięczna i każda wpłata napawała mnie nadzieją na przyszłość. W Klinice szukano przyczyny mojej choroby, nie znaleziono a ja staram się żyć tak, aby nie pogarszać. Nie wiem jak mam się odwdzięczyć więc uśmiecham się do wszystkich ludzi z nadzieją, że wśród nich jesteście Wy...
Bardzo dziękuję za pomoc!
Opis zbiórki
Kiedy pierwszy raz straciłam władzę w nogach, ledwo doczołgałam się do sąsiadki i poprosiłam żeby wezwała pogotowie. Od tamtej pory codziennie boję się, że któregoś dnia ta sytuacja się powtórzy. Mieszkam sama, czasem pomaga mi pielęgniarka przydzielona przez MOPS. Leki i rehabilitacja to ogromny wydatek.
Choroba postępuje, mimo że staram się robić wszystko, co w mojej mocy, by ją zatrzymać, by nie postępowała tak szybko. Boje się dnia, w którym usłyszę, że amputacji nie da się już uniknąć. Proszę, pomóż mi walczyć, tak długo, jak się da. Zabierz ode mnie widmo życia bez nóg...
Trombofilia - choroba nadkrzepliwości krwi, która dopadła mnie 5 lat temu. To był zwykły dzień, nic nie zapowiadało, że za chwilę stracę całkowitą władzę w nogach. Trafiłam do szpitala, w którym po wielu badaniach i godzinach przeszywającego bólu znalazłam się na stole operacyjnym. Lekarze dali radę uratować moje nogi przed amputacją. Na jak długo? Tego nie wiem...
Długo szukano przyczyny, podejrzewano uszkodzenie szpiku. Co się właściwie stało tamtego dnia? Jak się później okazało, choroba doprowadziła do sytuacji, że przez moje nogi nie przepływała krew, były całe zimne. Ledwo uniknęłam ich utraty. Jeszcze w szpitalu zaczęto uczyć mnie chodzić, ponieważ mięśnie w nogach były porażone. Obecnie poruszam się przy pomocy chodzika lub wózka.
Po roku miałam kolejny zator, za dwa lata kolejny. Choroba nie daje za wygraną. Muszę brać drogie leki, które rozpuszczają skrzepy we krwi, będące przyczyną zatorów. Z roku na rok chodzę coraz gorzej. W moich nogach, w tętnicach, już nie krąży krew. Utworzyło się krążenie oboczne. To kwestia czasu, kiedy będę miała amputowane nogi. Teraz mogę to tylko opóźniać.
Nie mam pretensji do świata, ani kogokolwiek. Czasem tylko łza zakręci się w oku, kiedy za bardzo boli. Nie mam renty, ponieważ nie przepracowałam w ostatnim dziesięcioleciu całych 5 lat. Nie przepracowałam, bo nie pozwoliła mi na to choroba. Nie jestem leniem, mam już 21-letni staż pracy. Nawet teraz ''chodzę'' do pracy w zakładzie który jest przystosowany dla ludzi z pierwszą grupą inwalidzką. Pracuję tak, jak lubię - szyję. To praca na pół etatu. Czasem jest ciężko, ale te 4 godziny dają mi poczucie, że jestem komuś potrzebna.
W codziennym życiu pomaga mi pielęgniarka przydzielona przez MOPS. Leki, rehabilitacja, utrzymanie mieszkania, jedzenie – to wszystko kosztuje, a moje oszczędności nie są studnią bez dna.
Wydatki ograniczam do minimum, niezbędnego minimum, ale zaczyna mi już brakować na leki i rehabilitację. Jeśli przerwę leczenie, widmo amputacji stanie się niebezpiecznie bliskie. Proszę Cię, pomóż mi je oddalić. Z Tobą ta walka będzie o wiele łatwiejsza...
–Agnieszka