Moje serce to tykająca bomba. Proszę, uchroń mnie przed najgorszym...

Zakup leków, sprzętu rehabilitacyjnego i ortopedycznego, leczenie, dojazdy
Zakończenie: 10 Maja 2023
Opis zbiórki
Po urodzeniu mama opowiadała, że dużo spałam, siniałam i mało płakałam, tak jakbym nie miała siły. Gdy skończyłam 3. miesiące, zachorowałam na zapalenie płuc i wylądowałam w szpitalu. Po badaniach okazało się, że moje serce jest trzykrotnie większe, niż powinno. Przeszłam też w tym czasie zapalenie mięśnia sercowego.
Mój stan zdrowia był tragiczny z małą szansą na przeżycie. Niestety doszło do nieprawidłowego rozwoju serca. Od tamtej pory szpitale stały się moim drugim domem, a lekarze i pielęgniarki moją przyszywaną rodziną.
Badań nie było końca i rodzice tylko przewozili mnie od szpitala do szpitala. Jako dziecko chciałam się bawić i biegać jak inne dzieci, nie rozumiałam, dlaczego nie mogę, nie miałam siły. Mogłam jedynie obserwować zabawy innych dzieci przez okno albo siedzieć na ławce na placu zabaw. Często mdlałam, przez co nigdzie sama nie mogłam wychodzić. Mój stan zdrowia nigdy się specjalnie nie polepszył mimo codziennie branych garści tabletek. Jako nastolatka też jedyne co pamiętam to badania, wizyty, strzykawki, miesiące w szpitalach...
Serce coraz bardziej mi dokuczało. Doszło pierwszy raz do ostrej niewydolności oddechowo-krążeniowej. Zaczęłam nienaturalnie puchnąć, pojawiły się problemy z oddawaniem moczu. Cała woda zatrzymywała mi się w organizmie. Diagnoza? Przewlekła schyłkowa niewydolność nerek w przebiegu nefropatii IgA. Natychmiast zostałam poddana dializom. Moje serce coraz bardziej słabło przez problemy z nerkami. W 2017 roku moje nerki były już wręcz uschnięte od dializ i konieczny był przeszczep. Obie nerki zostały usunięte, a wszczepiona jedna. Na szczęście przeszczep się przyjął. Dzięki temu żyję.
Los znów spłatał mi figla i dość szybko się okazało, że moje serce już nie wytrzymuje tych wszystkich obciążeń i po którymś już z kolei zatrzymaniu krążenia padła szybka decyzja o wszczepieniu kardiowertera, czyli defibrylatora, który uratuje mnie przed nagłym zgonem.
Do tej pory moje serce zatrzymywało się już kilkakrotnie i urządzenie, które mam wszczepione, uratowało mi życie. Wydolność serca w ostatnim czasie spadła mi z 40% na 20%. Bateria urządzenia jest coraz niższa. Grozi mi kolejna operacja, której wycieńczony organizm mógłby nie przeżyć... lekarze nie wiedzą, co robić, by mi pomóc. Serce coraz mniej wydolne, nerka także. Jestem coraz słabsza. Tracę pamięć. Choruję też na nadciśnienie, cukrzycę, astmę, zwyrodnienie stawów. Lista moich chorób jest bardzo długa.
Mam orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy. Utrzymuję się tylko z zasiłku, który wynosi ok. 800 zł, a recepty miesięczne potrafią wynieść nawet ponad 1000 zł. Dochodzą do tego koszty dojazdów do specjalistów, prywatne wizyty, badania. Muszę też przecież za coś jeść i płacić rachunki.
Żyję na skraju ubóstwa. Muszę wybierać czy zjem, czy wykupię leki, a nie przyjmowanie wszystkich leków może zakończyć się tragicznie. Błagam o wsparcie. Nie chcę umierać…
Agnieszka