

Agnieszka walczy o życie – dla synka i rodziny! Potrzebuje operacji ratującej zdrowie, POMÓŻ❗️
Cel zbiórki: Leczenie operacyjne, rehabilitacja, badania, dojazdy
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie operacyjne, rehabilitacja, badania, dojazdy
Aktualizacje
Nowe informacje o stanie zdrowia Agnieszki!
Nie udało się jeszcze zebrać pełnej kwoty potrzebnej na operację w Instytucie Endometriozy, dlatego równolegle wciąż szukam pomocy w ramach NFZ. Niestety operacja refundowana musi być poprzedzona bardzo dokładną diagnostyką, tak by lekarze podczas zabiegu nie zostali niczym zaskoczeni. A w przypadku głęboko naciekającej endometriozy każdy szczegół ma ogromne znaczenie.
Instytut Endometriozy skupia najwybitniejszych specjalistów, którzy nie boją się trudnych przypadków. To dla mnie ogromne wsparcie, ale jednocześnie wiem, że jeśli mam mieć szansę również w systemie publicznym, muszę zacząć od rezonansu magnetycznego. Prywatnie najbliższy dostępny termin w wybranej przez lekarza placówce jest dopiero pod koniec sierpnia, a czekanie na opis u zaleconego mi lekarza, to dodatkowe 3 tygodnie.
W ostatnich badaniach wyszło wiele nowych ognisk choroby. Endometrioza postępuje bardzo szybko. Obecnie zajęła już moczowód lewej nerki. Czeka mnie również diagnostyka pod kątem wydolności nerek, by ocenić, jak bardzo choroba wpłynęła na ich funkcjonowanie.
Pomimo wcześniejszych przeciwwskazań onkologów dotyczących terapii hormonalnej (związanych z niejasnym nowotworem piersi), zaproponowano mi leki hormonalne, tymczasowo, na czas diagnostyki, żeby spróbować choć trochę zatrzymać rozwój choroby. Niestety okazało się, że mam uczulenie na ich składnik. To był cios. Coraz trudniej mi to wszystko znosić. Ból fizyczny przeradza się w cierpienie psychiczne. Momentami mam wrażenie, że mój organizm już nie daje rady.
Koszty życia z bólem są ogromne. To nie tylko leki przeciwbólowe czy wizyty u lekarzy. To też: fizjoterapia, psychoterapia, zastrzyki, badania, wyjazdy do Szczecina i Wrocławia, leczenie stomatologiczne przed planowaną narkozą i zapewnienie opieki nad naszym synkiem, kiedy ja nie mam siły wstać z łóżka.
Jem bardzo mało – nie dlatego, że nie chcę, ale dlatego, że każdy posiłek wywołuje ogromny ucisk w jelitach, które dotyka ognisko zapalne i zrosty. Tak bardzo chciałabym po prostu móc być mamą obecną, aktywną, w dobrej formie i pracować przy swoim synku, który tak szybko dorasta. Chciałabym wrócić do pracy z dziećmi, jako "Pani Agnieszka", która rozumie emocje, pomaga rodzicom dzieci wysoko wrażliwych i tych z trudnościami. Mam w sobie tyle do dania.
Jako kobieta chciałabym przestać chodzić w ciążowych ubraniach, nie dlatego że je lubię, ale dlatego, że wszystko inne uciska bolesny brzuch. I chciałabym uniknąć kolejnej straty – włosów. Moja ferrytyna jest tak niska, że włosy nie chcą odrastać po długim czasie stresu i stanu zapalnego.
Wiem, że czasem znikam. Czasem uciekam przed kontaktem. Boję się, że za bardzo obciążam ludzi swoją historią. Chowam się ze swoim bólem, ale wiem też, że tym, którzy mnie wsparli, po prostu należy się aktualizacja. Dziękuję Wam z całego serca za każdą złotówkę, za każde udostępnienie, za każdą myśl.
To wszystko naprawdę ma znaczenie.
Agnieszka
Opis zbiórki
Mam na imię Agnieszka. Jestem mamą cudownego chłopca – Nikosia. Dla świata to może być tylko jedno dziecko. Dla mnie to aż piąta ciąża. To właśnie Nikoś został z nami, jakby wiedział, że będziemy się potrzebować najbardziej na świecie. Dziś patrzy, jak jego mama codziennie zmaga się z potwornym bólem i bezsilnością. Ale ja nie mogę się poddać. Nie mogę – bo on na mnie patrzy.
Walczę na dwóch frontach. Noszę zmiany w obu piersiach, które nie dają spać spokojnie, zwłaszcza gdy moja mama zmarła nagle z powodu rozsianego raka jajnika z przerzutami do otrzewnej. Nie zdążyła się zdiagnozować. Ja muszę zdążyć, muszę się ratować – dla Nikosia.
W lipcu czeka mnie konsultacja z chirurgiem onkologiem w sprawie obustronnej mastektomii. Zabieg to jednak dopiero początek. Walczę z bólem, który odbiera mi oddech. Rodziłam naturalnie, bez znieczulenia. Wiem, co to ból. Ale ten, który towarzyszy mi codziennie, nie odpuszcza nawet na chwilę. To nie endometrioza i zrosty – choć je także mam. To macica z adenomiozą ułożona w nieprawidłowej pozycji, która uciska na jelita, nerki, nerwy krzyżowe…
Ból nie jest cykliczny – jest codzienny, przewlekły i obezwładniający. Nie pomaga nawet kombinacja opioidów i zastrzyków ze spazmolitykami. Nie mogę normalnie funkcjonować. A przy mnie jest małe dziecko, które widzi wszystko.

Jedyną szansą na powrót do normalności jest operacyjne usunięcie macicy (histerektomia) z użyciem robota Da Vinci, prowadzone przez dwóch wybitnych specjalistów od chirurgii głębokiej endometriozy. To nie jest zwykła operacja. Nikt nie wie, co lekarze znajdą w jamie brzusznej – może pojawić się konieczność resekcji jelita i usunięcia jajników.
To poważna operacja wysokiego ryzyka, wymagająca ogromnej precyzji i doświadczenia. Niestety, koszt zabiegu jest ogromny – to 45 tysięcy złotych. Ta kwota nie obejmuje nawet konsultacji, kontroli, fizjoterapii, czy opieki nad dzieckiem w czasie mojego powrotu do zdrowia.
Dlaczego proszę o pomoc? Bo wiem, jak wygląda życie po tym, gdy zabraknie mamy. Bo nie chcę, by mój synek kiedykolwiek musiał pytać: „Dlaczego moja mama nie walczyła?”. Bo wiem, że czas działa na moją niekorzyść, a ja muszę być silna – nie tylko dla siebie, ale dla Nikosia i mojego narzeczonego, który robi wszystko, byśmy mieli dach nad głową.
Z całego serca proszę Was o wsparcie – każdą złotówkę, każde udostępnienie, każdą modlitwę i dobre słowo. Nie proszę o cud. Proszę o nadzieję na życie bez bólu i szansę, by żyć dla mojego dziecka. Będę Wam wdzięczna za okazaną pomoc.
Agnieszka
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
Mocno trzymam za Panią kciuki
- Piotr200 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa20 zł