PILNE🚨Nie pozwól umrzeć malutkiemu sercu❗️Ratuj Olusia❗️

Operacja serca w Bostonie, leczenie, pobyt, dojazdy, leki
Zakończenie: 31 Grudnia 2022
Rezultat zbiórki
Kochani, udało się!
Oluś 19 stycznia przeszedł z powodzeniem operację serca w Boston Children’s Hospital. Jego zastawka działa już prawidłowo i nic już nie zagraża jego życiu!
To wszystko dzięki Waszym dobrym sercom! Chcemy jeszcze raz serdecznie podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w naszą zbiórkę, za każdą wpłatę, tą mniejszą i większą, za każde udostępnienie i pomoc w przeróżnych akcjach organizowanych na rzecz Olusia.
Dzięki Wam nasz Wojownik wygrał walkę o zdrowie i życie.
Jesteśmy Wam wszystkim ogromnie wdzięczni!
Dziękujemy!
Rodzice
Opis zbiórki
Trudno mi o tym mówić, trudno mi pisać, jeszcze trudniej złapać mi oddech.. Nigdy nie sądziłam, że kiedyś będę musiała usiąść przed komputerem i stworzyć opis zbiórki, w której będę błagała o pomoc dla mojego dziecka... Niestety, życie jest nieprzewidywalne.
Podczas połówkowego badania USG lekarz zauważył, że serduszko Olusia jest nieprawidłowo wykształcone. Szybko skierował nas na echo serca płodu do Warszawy. Do samego końca mieliśmy nadzieję, że to nieporozumienie... Niestety, wyniki nie pozostawiały wątpliwości – złożona wada serca pod postacią wspólnego kanału przedsionkowo komorowego z graniczną lewą komorą, hipoplazja łuku aorty i koarktacja aorty.
W jednej chwili posypało się całe nasze dotychczasowe życie. Nigdy wcześniej tak bardzo się nie baliśmy... Ciarki przechodziły po naszych plecach za każdym razem, kiedy spoglądaliśmy na wyniki badań... To był najgorszy okres w naszym życiu – pełen lęku i niepewności.
Lekarze nie byli w stanie przewidzieć, co nas czeka. Ciężko było mówić o rokowaniach, ponieważ tak złożona wada u każdego dziecka może przybrać inną postać. Ciągle słyszeliśmy, że wszystko okaże się po porodzie, tak naprawdę nie wiedzieliśmy nawet, czy dziecko przeżyje... Nie pozostało nam więc nic innego niż czekać i mieć nadzieję...
W końcu nadszedł dzień porodu. 6 listopada 2019 roku nasz synek przyszedł na świat. Niestety, z powodu wady przez 28 dni musiał przebywać w szpitalu, gdzie był przygotowywany do pierwszej operacji. Oluś musiał się wzmocnić, przybrać na wadze i przejść niezliczoną ilość badań (w tym badań genetycznych).
Po kilku tygodniach nadszedł dzień operacji. Do tej pory pamiętamy koszmarny dźwięk windy i niebieskie drzwi na OIOM. Byliśmy przerażeni! Na szczęście operacja, choć niezwykle skomplikowana – przebiegła pomyślnie. W końcu po wielu dniach rozłąki, mogliśmy zobaczyć nasze dziecko. Widok był jednak zatrważający - nasze maleństwo leżało w plątaninie kabli i rurek walcząc o życie, a my nie mogliśmy nic zrobić... Znów musieliśmy czekać.
W kolejnych dniach jego stan powoli zaczął się stabilizować i po raz pierwszy mogliśmy zabrać go do domu. Byliśmy niezwykle szczęśliwi, jednak gdzieś w środku wiedzieliśmy, że to tylko chwilowe...
Mieliśmy rację. Kiedy Olek skończył pół roku problemy wróciły. Synek zaczął się męczyć podczas jedzenia – był cały spocony, dyszał, jego serce mocno biło. Znów trafiliśmy do szpitala. Tym razem z kwalifikacją do operacji korekty wady serca...
Wtedy rozpoczął się kolejny koszmar. Po 10-godzinnej operacji wystąpiły poważne komplikacje. I choć jego stan był bardzo ciężki, znów nie mogliśmy go zobaczyć - tym razem przez pandemię. Oluś spędził 4 tygodnie na intensywnej terapii, samotnie walcząc o życie...
Po miesiącu Olek wrócił na oddział kardiologii. Niestety, tam znów wystąpiły poważne zaburzenia rytmu. Na badaniu echa okazało się, że łata, którą chirurdzy wszyli podczas operacji odwarstwiła się i synek musi pilnie przejść reoperację! To było dla nas za wiele... Do tej pory pamiętam słowa kardiologa wykonującego badanie "to dziecko ma pecha...".
Musieliśmy kolejny raz zaufać lekarzom i oddać dziecko w ich ręce. Zabieg przebiegł pomyślnie. Niestety, chwilę później synek zachorował na sepsę... Po raz kolejny straciliśmy grunt pod nogami... Byliśmy załamani, jednak Oluś każdego dnia pokazywał nam, jak bardzo chce żyć. Dzielnie walczył i pokonał bakterię. W końcu, po wielu tygodniach wróciliśmy do domu.
Niestety, od tamtej pory musimy często wykonywać echo serca, ponieważ stan serduszka Olka jest wciąż niezadowalający dla lekarzy. Obecnie synek ma problem z zastawką mitralną - jest niedomykalna w znacznym stopniu.
Podczas dużego wysiłku Oluś poci się i szybciej oddycha. W Polsce lekarze proponują wykonać plastykę zastawki. To jednak wiąże się z tym, że w przyszłości będzie czekała synka poważna operacja - wszczepienia sztucznej zastawki oraz perspektywa wielu innych skomplikowanych zabiegów...
Szukając innego ratunku, skonsultowaliśmy przypadek naszego dziecka w klinice w Bostonie i dostaliśmy odpowiedź, która daje nadzieje na lepsze życie dla Olusia. Wybitni lekarze z USA widzą ogromną szansę naprawy zastawki! Niestety, koszt operacji w Bostonie będzie ogromny... Nie jesteśmy w stanie go sami sfinansować. Aktualnie czekamy na kosztorys, ale dziś już wiemy, że suma będzie niewyobrażalna...
Dlatego nie mamy innego wyjścia. Musimy błagać Was o pomoc! Tak bardzo chcemy, aby Oluś miał normalne życie - mógł bawić się z siostrą, jeździć na rowerze, grać w piłkę i spełniać marzenia. Niestety, bez zdrowego serduszka to nie będzie możliwe.
Rodzice
Zobacz rozpaczliwy apel Mamy Olusia 💔
Zobacz wzruszające podziękowania dla naszych Darczyńców! 💚
➡️ Po zdrowe serce dla Olusia 💚
➡️ dziennikwchodni.pl: Po zdrowe serce dla Olusia!
➡️ radio.lublin.pl: 06.06.2022 Pogotowie radiowe.