Białe szaleństwo, co przerodziło się w koszmar... Pomóż obudzić Alusia!

Aleksander Malinka
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Roczna rehabilitacja domowa, turnusy rehabilitacyjne, leki, masaże

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja Złotowianka
Aleksander Malinka, 14 lat
Stargard, zachodniopomorskie
Stan po urazie czaszkowo- mózgowym i nagłym zatrzymaniu krążenia, niedowład spastyczny czterokończynowy, wodogłowie
Rozpoczęcie: 23 Października 2019
Zakończenie: 29 Stycznia 2022

Opis zbiórki

To miała być beztroska zabawa na śniegu… Zmieniła się w tragedię. Aluś miał wtedy zaledwie 6 lat. Razem z tatą i babcią był na zimowym wyjeździe w górach. To był ostatni dzień pobytu, tata zabrał Alusia na sanki. Wtedy zdarzył się wypadek… Rozpędzeni spadli ze skarpy, sanek nie udało się zatrzymać. Obaj uderzyli głowami w drzewo… Mąż miał tylko lekkie wstrząśnienie mózgu i kilka ran. Aluś stracił przytomność. Wyszedłby z tego, ale potem, już w szpitalu, wydarzyło się coś, co sprawiło, że nasz świat się zawalił…

Po wypadku męża zabrała karetka, a synka helikopter. Nie wiemy, co tam się wydarzyło, jednak Aluś trafił do szpitala już zaintubowany. Robili mu wszystkie niezbędne badania, wydawało się, że największe zagrożenie minęło. Lekarze już chcieli odłączać Alusia od respiratora, jednak jeden z nich polecił się wstrzymać jeszcze jeden dzień. Gdybyśmy tylko wiedzieli, jakie to przyniesie tragiczne skutki…

Aleksander Malinka

W nocy synek kaszlnął, odruch bezwarunkowy. Wtedy źle zabezpieczona rurka przesunęła się. Maszyna nie dostarczała tlenu, a rurki w ustach uniemożliwiły synkowi oddychanie. Zaczął się dusić. Lekarze przyszli szybko, ale zawiodła długa procedura sprawdzania, co się stało… Nie wiadomo, ile czasu mózg Alusia nie dostawał tlenu. Doszło do zatrzymania krążenia… Moje dziecko umierało.

Lekarze uratowali jego życia, ale od tamtej chwili miało już nie być takie, jak dawniej. Aluś stracił na to szansę bezpowrotnie… Kilkuminutowe niedotlenienie mózgu zrobiło ogromne spustoszenie w organizmie Alusia. Synek zapadł w śpiączkę. Nie wybudził się do dziś, a od tamtej tragedii minęły już 4 lata…

Pierwszy rok po wypadku synek był w warszawskiej klinice “Budzik”, ale specjalistom nie udało się go wybudzić. Aluś opuścił klinikę w stanie minimalnej świadomości. Od kwietnia 2016 roku jestesmy w domu. Każdego dnia toczymy ciężką, choć nierówną walkę o zdrowie naszego dziecka, bo wierzymy, że kiedyś do nas wróci!

Aleksander Malinka

Mój syn stracił zdrowie, ale na szczęście ja nie straciłam syna… Choć zamknięty w swoim ciele, to żyje, mogą go objąć, przytulić, całować, mogę się nim opiekować, pielęgnować go, ale przede wszystkim mogę robić wszystko, by mu pomóc. Aluś każdego dnia dzielnie walczy o powrót ze swojej dalekiej podróży… Wybudzić się ze śpiączki, zwalczyć ból i odzyskać siły, by zapanować nad własnym ciałem. 

Bardzo bolesna czterokończynowa spastyka, wzmożone napięcie mięśniowe i pourazowy ból neuropatyczny bardzo utrudnia pracę Aleksandra. Intensywny wzrost ciała, który nastąpił tuż po urazie, przysporzył nam wielu problemów, pogłębiając przykurcze wszystkich stawów w rękach i nogach. Tylko dzięki regularnej pracy rehabilitacyjnej, ostrzykiwaniu toksyną botulinową oraz lekom wprowadzonym przez neurologa udało nam się trochę opanować ból i napięcie. Nasz synek wreszcie może dalej walczyć, bez łez!

Aleksander Malinka

Regularna praca w domu pozwala nie dopuścić do przykurczów trwałych i w przyszłości do operacji. Dzięki wielokierunkowej stymulacji u Alusia powraca świadomość - kiedyś jego wzrok był nieobecny, dziś już reaguje na dźwięki, na obecność i głosy. Aluś ma dwie młodsze siostry - Zosię i Małgosię, która nie zna innego brata. Wie, że trzeba go głaskać, przytulać. Zosia jeszcze mówi, że śni jej się Aluś, gdy się razem bawili. Odpowiadam jej wtedy, by zapamiętała te sny, miała je zawsze w sercu, bo teraz już będzie inaczej. Aluś ma teraz takie, nie inne życie, ale my możemy zrobić wszystko, by był szczęśliwy.

Dlatego z całego serca, w imieniu całej naszej rodziny, prosimy o pomoc dla Alusia. Opieka nad tak chorym dzieckiem, niezbędne rehabilitacje i terapia to roczny koszt przekraczający 150 tysięcy złotych… To cena, którą musimy zapłacić, jeśli dalej chcemy walczyć o synka. Jeśli się poddamy, nic już go nie czeka… Bardzo prosimy, pomóż nam.

Rodzice Aleksandra



*****

Zobacz także:

Aluś podczas rehabilitacji:

Ta zbiórka jest już zakończona. Możesz wesprzeć aktualną zbiórkę.

Obserwuj ważne zbiórki